Nowe spojrzenie na przyszłość Ziemi. Popularna teoria może być błędna
Choć od ponad wieku naukowcy zakładają, że Droga Mleczna nieuchronnie zderzy się z galaktyką Andromedy, nowe symulacje wskazują, że taki scenariusz wcale nie jest przesądzony. Jednym z czynników, który może wpłynąć na przyszłą trajektorię naszej galaktyki, jest Wielki Obłok Magellana - masywna galaktyka satelitarna, która odciąga Drogę Mleczną z jej dotychczasowego toru.
2025-06-05, 08:43
Czy Droga Mleczna zderzy się z Andromedą? Nowe badania zmieniają przewidywania
Astronomowie już od 1912 roku przewidują, że za około 4,5 miliarda lat dojdzie do zderzenia naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, z największą sąsiadką - galaktyką Andromedy. Jednak najnowsze badania wskazują, że prawdopodobieństwo tego galaktycznego zderzenia, nazwanego "Milkomedą", może być mniejsze, niż dotąd sądzono.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ten galaktyczny duet - oddalony od siebie o około 2,5 miliona lat świetlnych - nieuchronnie zmierza ku kolizji. Droga Mleczna i Andromeda zbliżają się do siebie z prędkością około 360 tysięcy kilometrów na godzinę, czyli 100 kilometrów na sekundę. Jednak nasz kosmiczny rejon - tzw. Grupa Lokalna - składa się ze stu znanych mniejszych galaktyk. Zespół astronomów postanowił uwzględnić niektóre z największych spośród nich, takie jak Wielki Obłok Magellana (LMC) oraz galaktyka Trójkąta (M33), aby sprawdzić, jaki wpływ mogą one mieć na losy Drogi Mlecznej w perspektywie kolejnych 10 miliardów lat.
Po uwzględnieniu wpływu grawitacyjnego galaktyk należących do Grupy Lokalnej oraz przeprowadzeniu 100 tysięcy symulacji opartych na najnowszych danych z teleskopów kosmicznych Hubble’a i Gaia, naukowcy doszli do wniosku, że istnieje około 50-proc. prawdopodobieństwo, iż Droga Mleczna zderzy się z Andromedą w ciągu kolejnych 10 miliardów lat. Jak wynika z badania opublikowanego w poniedziałek na łamach "Nature Astronomy", szansa na kolizję w ciągu 4-5 miliardów lat - jak wcześniej zakładano - wynosi zaś zaledwie około 2 proc.
Połączenie galaktyk Drogi Mlecznej i Andromedy zniszczyłoby je obie, ostatecznie zamieniając obie struktury spiralne w jedną wydłużoną galaktykę - powiedzieli autorzy badania. - Wiadomo, że zderzenia między innymi galaktykami powodują kosmiczne fajerwerki, gdy gaz wtłoczony do centrum po połączeniu zasila centralną czarną dziurę, emitując ogromne ilości promieniowania, zanim nieodwołalnie wpadnie do środka - powiedział współautor badania Carlos Frenk, profesor na Uniwersytecie Durham w Anglii.
REKLAMA
Jednak, jak podkreślają autorzy badania, istnieje wiele nieznanych czynników, które utrudniają dokładne przewidzenie ostatecznego losu naszej galaktyki. Carlos Frenk ostrzega również, że Droga Mleczna ma większe szanse na zderzenie z Wielkim Obłokiem Magellana (LMC) w ciągu najbliższych 2 miliardów lat, co mogłoby fundamentalnie zmienić jej strukturę.
LMC zmniejsza szanse kolizji Drogi Mlecznej z Andromedą. Symulacje pokazują nowe scenariusze
Masa Wielkiego Obłoku Magellana (LMC) stanowi zaledwie około 15 proc. masy Drogi Mlecznej. Mimo to zespół badawczy odkrył, że ta galaktyka satelitarna wywiera prostopadłe do Andromedy przyciąganie grawitacyjne, które wpływa na ruch Drogi Mlecznej w taki sposób, że zmniejsza ryzyko zderzenia tych dwóch gigantycznych galaktyk. Podobny efekt obserwowany jest również w przypadku galaktyki Trójkąta (M33).
- Dodatkowa masa galaktyki satelitarnej Andromedy, M33, przyciąga Drogę Mleczną odrobinę bardziej w jej kierunku - powiedział główny autor badania dr Till Sawala, astronom z Uniwersytetu Helsińskiego w Finlandii. - Jednakże pokazujemy również, że LMC ściąga Drogę Mleczną z płaszczyzny orbity i odciąga od Andromedy. Nie oznacza to, że LMC uratuje nas przed tym połączeniem, ale czyni je nieco mniej prawdopodobnym - wyjaśnił.
We wcześniejszych badaniach przyjmowano najbardziej prawdopodobne wartości dla nieznanych danych, takich jak niepewności dotyczące obecnych pozycji, ruchów i mas galaktyk należących do Grupy Lokalnej. W nowym badaniu zespół uwzględnił 22 różne zmienne - w tym również te nieznane - które mogłyby wpłynąć na możliwość wystąpienia kolizji.
REKLAMA
- Przeprowadziliśmy wiele tysięcy symulacji, co pozwoliło nam uwzględnić wszystkie niepewności obserwacyjne. Ponieważ istnieje tak wiele zmiennych, z których każda ma swoje błędy, kumuluje się to do dość dużej niepewności co do wyniku, co prowadzi do wniosku, że prawdopodobieństwo bezpośredniego zderzenia wynosi tylko 50 proc. w ciągu następnych 10 miliardów lat - powiedział dr Sawala.
Kolizja galaktyk nie musi oznaczać końca Ziemi
Nasze Słońce ma 4,5 miliarda lat. Gdy zacznie obumierać za kolejne 5 miliardów lat, rozrośnie się do czerwonego olbrzyma, który - według NASA - pochłonie Merkurego, Wenus, a być może także Ziemię. - Koniec Słońca jest o wiele gorszy dla naszej planety niż zderzenie z Andromedą - ocenił dr Sawala.
- Chociaż to połączenie oznaczałoby koniec naszej galaktyki, niekoniecznie oznaczałoby koniec Słońca lub Ziemi. Nasza praca pokazuje również, że wcześniejsze badania, które rzekomo miały dokładnie przewidzieć, jaki będzie los Układu Słonecznego po połączeniu, były wyraźnie przedwczesne. Zderzenia między gwiazdami lub planetami są niezwykle rzadkie podczas łączenia się galaktyk. I chociaż koniec Słońca jest pewny, nasze badanie pokazuje, że koniec galaktyki jest wszystkim, tylko nie końcem - dodał autor badania.
- Mars zielony niczym Ziemia? Naukowcy: to coraz mniej science fiction
- Lądolód Antarktydy się zapada. Skutki mogą być katastrofalne. Zegar tyka
- Niezwykły organizm w polskich lasach. Czy jest niebezpieczny? Leśnicy tłumaczą
Źródło: CNN/nł/k
REKLAMA