Atak dronów i zagłuszanie GPS. Pułkownik ujawnia cele Rosji. Wyjaśnia, co trzeba robić

- Atakując Polskę dronami, Rosjanie realizowali dwa duże zadania - mówi pułkownik Serhij Hrabski. I ostrzega, że Moskwa od dwóch lat testuje polskie systemy łączności i kierowania, zagłuszając systemy GPS z Królewca. Pułkownik wskazuje też, jak powinna wyglądać obrona powietrzna w związku z nową specjalnością Moskwy - atakami potężnych fal dronów.

2025-09-16, 18:00

Atak dronów i zagłuszanie GPS. Pułkownik ujawnia cele Rosji. Wyjaśnia, co trzeba robić
Ukraina ma unikalne doświadczenie, jeśli chodzi o środki obrony przed dronami i deklaruje, że chce podzielić się nim z Polską. Na zdjęciu: siatki przeciwdronowe przy jednej z dróg na wschodzie Ukrainy. Foto: East News/ ZUMA Press Wire/Shutterstock
  • atak dronów Rosji na Polskę nie był przypadkowy. Rosja postawiła sobie dwa jasne zadania. Chciała sprawdzić: militarną reakcję Polski i NATO, w tym obronę powietrzną, a także system łączności i dowodzenia, częstotliwości i sposób działania, mówi pułkownik Serhij Hrabski
  • tak naprawdę Rosja od dwóch lat sprawdza polskie częstotliwości, zagłuszając sygnał GPS z Królewca, mówi wojskowy
  • nowe realia Ukrainy, a nie daj Boże i innych państw, w tym Polski, to ataki fal dronów. By się obronić, trzeba przygotować tzw. trójstopniową obronę powietrzną, tłumaczy wojskowy

Takie cele miała Rosja

Jakie cele postawiła sobie Rosja, atakując Polskę dronami? Serhij Hrabski, ukraiński pułkownik, nagrodzony przez NATO, w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wskazuje na dwa duże zadania, które postawiła sobie Rosja. Chodzi między innymi o rozpracowanie systemów dowodzenia i łączności - atak na nie byłby pierwszym etapem militarnej operacji. To samo Rosja robi od dwóch lat w Królewcu, tłumiąc GPS - wskazuje wojskowy.

- Nie mówimy tutaj o żadnych przypadkowych przylotach dronów, ale o absolutnie jasno zaplanowanym i zorganizowanym ataku Rosji. Z jasnymi zadaniami i konkretnymi celami - wskazuje pułkownik Serhij Hrabski, komentując przylot rosyjskich dronów do Polski w nocy z 9 na 10 września.

W tym przypadku celem nie było uderzenia w obiekty na terytorium Polski.

- Rosyjskie zadanie numer jeden polegało m.in. na ustaleniu, na ile polska obrona powietrzna i obrona powietrzna sojuszu będą gotowe do kontrataku. Można powiedzieć, że poradziły sobie z tym wyzwaniem. Ale jest ważny wniosek na przyszłość. Polska musi zdać sobie sprawę z tego, jak wygląda nowa sytuacja pola walki i przyzwyczaić i przystosować się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości - ocenia pułkownik.

Płk Serhij Hrabski zauważa, że na całym świecie nie ma systemu obrony powietrznej, który mógłby zestrzelić wszystkie obiekty powietrzne agresora w 100 procentach. Nikt nie ma takich systemów, nawet Izrael, nawet jego system przepuszcza część rakiet, dodaje. - Dlatego trzeba pomyśleć o tzw. trójstopniowym systemie obrony powietrznej - dodaje wojskowy. Czym jest tego typu obrona, tłumaczymy niżej w artykule.

A jakie jeszcze cele stawiała sobie Rosja atakując Polskę?

- Zadanie numer jeden dotyczyło także zbadania, jaka będzie stricte wojskowa reakcja Polski i sił NATO na ten atak - mówi pułkownik Hrabski.

- Widzieliśmy, że zgodnie z algorytmami polskie samoloty zostały wzniesione w powietrze wraz z samolotami holenderskimi. Dały odpór atakowi. Zniszczono część dronów, które wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną. W grupie dronów, które zaatakowały Polskę, dość znaczącą część stanowiły fałszywe drony, wabiki, ale nie wyklucza to możliwości, że były wyposażone w systemy skanowania czy obserwacji - zaznacza.

Drugie zadanie: obserwacja systemu kierowania walką

I tu trzeba wskazać na drugie zadanie, które postawiła sobie Rosja, dodaje pułkownik. -  Atak miał jako cele rozpoznanie systemu kierowania walką, systemu obrony powietrznej. Obejmuje to nie tylko pozycje samolotów, nie tylko pozycje przeciwlotniczych systemów rakietowych, ale także stacje radiolokacyjne, ich wzajemne oddziaływanie, system przekazywania bojowych sygnałów sterujących, częstotliwości, na których działają - dodaje wojskowy.

Pułkownik tłumaczy, dlaczego to jest ważne dla Rosji. - W Królewcu takie działania rozpoznawcze prowadzone są szczególnie często, już bardzo długo, co najmniej w ciągu ostatnich 2 lat. Widzimy, że wróg próbuje się dowiedzieć, jakie częstotliwości należy stłumić w pierwszej kolejności. Chodzi o to, by zaatakować Polskę, zaatakować Sojusz, zaczynając od uderzeń zasobami walki elektronicznej. Chodzi o stłumienie systemu sterowania i kierowania. I wiemy już, że Rosjanie testują takie środki na terytorium Litwy i części Polski, zwłaszcza w regionach północno-wschodnich. One cierpiały z powodu braku łączności, a Rosja może rozszerzać te "badania" na inne terytoria - wskazuje wojskowy.

Rosja wystrzeliwuje w czasie ataku 300-400 dronów kilka razy w tygodniu

W ocenie wojskowego zarówno Polska, jak i Sojusz są na etapie "przedwczoraj" pod względem postrzegania zagrożenia i są na poziomie "przedwczoraj" pod względem środków i metod zażegnania i zwalczania tego zagrożenia. - Maksymalny koszt drona, który przyleciał do Polski, jeśli był to bojowy dron, to 20 tysięcy dolarów. Amunicja, o której była mowa, kosztować móże 1 milion 200 tysięcy. Społeczność polska nie może liczyć na to, że rakiet będzie wystarczająco dużo, aby odeprzeć wszystkie ataki dronów. Doświadczenia Ukrainy pokazują, że do zniszczenia jednego celu powietrznego potrzebne są średnio dwa pociski. Co zrobimy, jeśli będzie lecieć sto dronów? Do tego roczna produkcja pocisków Patriot to 650 sztuk rocznie na całym świecie. Jeśli np. w trzech turach przyleciałoby po 200 dronów, to wyczerpałyby się wszystkie pociski wyprodukowane w ciągu roku - mówi wojskowy.

Pułkownik Hrabski dodaje, że Rosja wystrzeliwuje setki dronów na dobę. W czasie jednego z niedawnych ataków było ich około 800. Możliwości produkcyjne Rosji rosną.

- W Ukrainie każdego tygodnia dochodzi do od jednego do trzech zmasowanych ataków, w które zaangażowanych jest ponad 300-400 celów powietrznych (np. dronów). Oznacza to, że gdyby cała społeczność światowa pracowała wyłącznie na rzecz Ukrainy w celu dostarczenia jej pocisków, to i tak wystarczyłyby ich na dwa tygodnie - mówi pułkownik.

Zaznacza, że polski system obrony powietrznej nie jest gotowy na zmasowaną i długotrwałą konfrontację w walce z rosyjskim agresorem i dlatego musi się do takiej ewentualności dostosować.

- Trzeba rozumieć, że Rosja poszła drogą, którą nazywamy "tanio i wściekle" (ukr. deshevo ta serdito). Moskwa minimalizuje koszty produkcji broni i skupia się na produkcji masowej. Do tego Rosja z reguły stosuje w czasie pierwszej fali ostrzału ogromną liczbę dronów. Chodzi o wyczerpanie systemu obrony powietrznej Ukrainy tak, by potem np. można było zadać uderzenie rakietowe. By już nie było środków, które mogłyby zniszczyć rakietę - wskazuje wojskowy.  - Po pierwszej fali następuje druga fala uderzeń - podkreśla.

Trójstopniowy system obrony powietrznej

Pułkownik mówi, że rozwiązaniem, które mamy na tę chwilę, jest stosowany w Ukrainie tzw. trójstopniowy system obrony powietrznej. Jak dodaje, ten składa się z trzech elementów, a mianowicie aktywnego elementu ofensywnego, aktywnego elementu defensywnego i pasywnego elementu defensywnego.

- Aktywny element ofensywny obejmuje siły i środki uderzeń dalekiego zasięgu, stosowane w celu zadawania szkody obiektom na terytorium wroga. Chodzi o to, by z tych obiektów nie było możliwe wystrzeliwanie rakiet i pocisków na Ukrainę czy też inny kraj, choćby Polskę. Ukraina uderza na obiekty na terytorium Federacji Rosyjskiej, by ograniczyć lub uniemożliwić produkcję pocisków i dronów, zniszczyć systemy obrony powietrznej Rosji, uderzyć w obiekty na terenie lotnisk i tereny wystrzeliwania dronów - mówi pułkownik Serhij Hrabski.

Jak zaznacza, Polska powinna patrzeć na Ukrainę jako część obrony powietrznej swego kraju. Zniszczone przez Ukrainę rakiety czy samoloty nie uderzą ani w Ukrainę, ani w Polskę, ani w inny kraj.

Drugi element to tzw. aktywny element obronny, defensywny, mówi nam pułkownik Serhij Hrabski. Składałby się on z sił i zasobów na terytorium Polski. - A te we współczesnej wojnie powinny obejmować przeciwlotnicze systemy rakietowe, lotnictwo, środki, które mogą przechwytywać rakiety i drony - mówi wojskowy.

- Nawiasem mówiąc, lotnictwo okazało się całkiem skuteczne, ale nie wystarczająco, ponieważ, ujmijmy to w ten sposób, prędkość samolotu i prędkość dronów są nieco inne. W celu obniżenia kosztów i zwiększenia wydajności konieczne jest przejście do koncepcji, którą obecnie stosuje Ukraina. Na przykład: w Ukrainie ma miejsce wykorzystanie ogniowych grup mobilnych. Jednak efektywność ogniowych grup mobilnych w nowoczesnych warunkach użycia dronów nie jest duża, jeśli nie stosuje się środków, które znacznie zwiększają ich efektywność - tłumaczy.

 - Nie wchodząc w szczegóły, w Ukrainie mamy stworzony taki kompleks obronny, który pozwala nam połączyć możliwości grup ogniowo-mobilnych z możliwościami np. kompleksu artylerii przeciwlotniczej Gepard. A teraz spodziewamy się przybycia nowych kompleksów tego typu, bardziej mobilnych, zwanych Sky Ranger. Co to daje? Systemy z kompleksami Gepard i Sky Ranger wyposażone są w systemy radarowe, radiolokacyjne, które pozwalają wykryć dość dużą liczbę dronów i ostrzeliwać je - mówi.

Zdaniem pułkownika polscy wojskowi mogliby korzystać z oferty pomocy, przedstawianej przez Ukrainę. Szkolenia, jego zdaniem, powinny odbywać się nie tylko w Polsce, ale także w Ukrainie, np. w części praktycznej.

Trzeci element obrony: przygotowanie ludności, schrony, generatory, wiedza, jak się zachować

Podstawą trzeciego elementu obrony powietrznej są zwykli obywatele, dodaje wojskowy. - Trzeba już teraz dbać o te kwestie. To tak zwana pasywna obrona przeciwlotnicza. Tu ważny jest samorząd, społeczeństwo Polski. Przeciwnik będzie atakował najbardziej wrażliwe obiekty: czyli ośrodki wytwarzania energii, zaopatrzenia w gaz i instalacje gazowe, wytwarzania ciepła, zaopatrzenia w ciepło - ostrzega.

- Trzeba przygotować się w zakresie infrastruktury państwa i samorządów oraz szkolenia obywateli. Mówimy o rozproszeniu obiektów infrastruktury energii elektrycznej i cieplnej, i tych zakładów, które świadczą inne usługi społeczne. Ważne jest indywidualne szkolenie obywateli i tworzenie warunków, zwiększających poziom ochrony obywateli - podkreśla.

Dodaje, że niezwykle ważne są schrony. - W Ukrainie są takie bardzo smutne statystyki: wszyscy ci, którzy zginęli w wyniku ataków dronów lub rakiet, nie byli w schronach. Trzeba postawić pytanie, jak dawno temu w Warszawie sprawdzano system ostrzegania przed atakiem lotniczym? Czy sprawdzano schrony? I gdzie w pobliżu znajduje się schron, chroniący przed atakiem powietrznym? Czy taki jest? - pyta pułkownik.

Do tego społeczeństwo musi wiedzieć, jak chronić się przed atakiem. - Czy ludność ma pojęcie, jak postępować w obliczu ataku drona? Trzeba mieć o tym wiedzę. I nie trzeba czekać, aż uderzy i uczyć się z własnego doświadczenia, roniąc łzy, krzyczeć i uczyć się. Jest już unikalne doświadczenie Ukrainy. Wystarczy je zastosować, nie pozwalając wrogowi na radość. A wróg jest bardzo szczęśliwy, gdy, jak oni to mówią "merzawi Chachły czy Pszeki" (ros. pogardliwe określenie Ukraińców i Polaków), zostaną zabici - mówi ze smutkiem pułkownik

Do tego, jak podkreśla, ważne jest indywidualne przygotowanie ludności i do tego też trzeba zachęcać i dostarczać społeczeństwu wskazówki i instrukcje. Takie przygotowanie polega np. na zapewnieniu niezbędnych środków na utrzymanie dostaw energii elektrycznej. - W Ukrainie teraz tylko leniwi nie mają dodatkowych generatorów i innych przydatnych urządzeń. Alarm może trwać godzinę, a może 6-8 godzin. W Charkowie był czas, gdy trwał ponad 58 godzin bez przerwy. W tym czasie trzeba karmić dzieci, ludzie muszą coś zjeść, ludzie potrzebują miejsca do spania. Stworzenie takiego systemu jest niezwykle ważne w dzisiejszych warunkach - mówi pułkownik Serhij Hrabski.


Lokalizacja 19 z 21 dronów Rosji, który wystrzelono na terytorium Polski Lokalizacja 19 z 21 dronów Rosji, który wystrzelono na terytorium Polski
Czytaj także:

Z pułkownikiem Serhijem Hrabskim rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej