Wład Kobets: znów Polska ratuje Białorusinów, to ważne, że młoda sprinterka będzie mogła tu kontynuować karierę

2021-08-03, 07:00

Wład Kobets: znów Polska ratuje Białorusinów, to ważne, że młoda sprinterka będzie mogła tu kontynuować karierę
Kryscina Cimanouska (C) w 2019 roku na uniwersjadzie w Neapolu. Reprezentantka Białorusi zdobyła wówczas złoty medal w biegu na dystansie 200 m. Foto: FORUM/Xinhua/ imago sport

- Po raz kolejny Polska ratuje Białorusinów. Trzeba wyrazić wdzięczność Polsce, polskiemu MSZ za tak szybką reakcję – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wład Kobets z think tanku iSANS i Centrum Białoruskiej Solidarności, mówiąc o pomocy okazanej 24-letniej białoruskiej biegaczce Kryscinie Cimanouskiej. Sprinterka wbrew jej woli miała być odesłana do Mińska z Tokio, tam groziły jej represje. Polska przyznała jej wizę humanitarną, polski rząd zapewnia, że pomoże jej zorganizować przyjazd do Polski i zapewni możliwość dalszego rozwoju sportowego.


Powiązany Artykuł

potuss.jpg
"Wyraz wsparcia dla Białorusinów i ich walki o wolność". Doradca Cichanouskiej o jej spotkaniu z prezydentem USA

- Po tylu aresztach, procesach, po tym, gdy Białoruś opuściło wielu sportowców, gdy stworzono niezależny Białoruski Fundusz Solidarności Sportowej, pomagający represjonowanym sportowcom, po tym, gdy reżim zadbał o specjalny dobór osób wysyłanych na igrzyska olimpijskie i tak doszło do sytuacji, gdy zawodniczka zdecydowała się nie wracać do kraju z igrzysk – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wład Kobets, przypominając, że 24-letnia sprinterka Kryscina Cimanouska obawiała się aresztowania po powrocie na Białoruś.

Czytaj także:

- Przypadek ten pokazuje również, że reżim nie kontroluje już wielu podległych mu obszarów i nie ufa ludziom, którzy są od niego zależni i mu podporządkowani – dodaje Wład Kobets. Zaznacza, że kryzys reżimu się zaostrza i to może niestety prowadzić do coraz poważniejszych represji.

Do Internetu trafiło nagranie, które ma być zapisem dźwiękowym rozmowy sportsmenki z trenerem i działaczem sportowym. - Z upublicznionego w Internecie nagrania rozmowy 24-letniej Krysciny Cimanouskiej z doświadczonymi działaczami sportowymi, przekonującymi ją do rezygnacji ze startu w olimpiadzie i powrotu do Mińska, wynika, że i oni kiedyś byli złamani – zwrócił uwagę działacz. – Jeden z nich tłumaczy Kryscinie, że kiedyś też był młody, kiedyś ktoś go ostro potraktował i dziś jest za to wdzięczny – zaznacza.

Wład Kobets zauważył jednocześnie, że mamy do czynienia z podobną sytuacją jak w przypadku uprowadzenia samolotu Ryanaira z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie – wówczas zdecydowano się na działanie, którego konsekwencje dla reżimu musiały być poważne, zyskać wymiar międzynarodowy, podobnie stało się w przypadku zawodniczki drużyny olimpijskiej. Ten fakt także, jak mówi Wład Kobets, świadczy o kryzysie reżimu, który nie do końca kontroluje i planuje swoje działania.


Powiązany Artykuł

Trójkąt Lubelski 1200a
Trójkąt Lubelski. Ekspert PISM: Polska, Litwa i Ukraina muszą być aktywne, działać razem w obliczu budowy NS2

"Polska po raz kolejny ratuje Białorusinów"

Działacz podziękował Polsce za pomoc. - Kryscina Cimanouska dostała wizę humanitarną. Polska po raz kolejny ratuje Białorusinów. Można tylko podziękować polskiemu MSZ za tak szybką reakcję – podkreślił.

- Bardzo ważne jest też zapewnienie polskich dyplomatów, że młoda zawodniczka będzie mogła kontynuować sportową karierę – dodał Wład Kobets.

Zawodniczka, jak wynika z upublicznionego w Internecie nagrania rozmowy między nią a działaczem i trenerem, została poddana olbrzymiej presji. Wład Kobets podkreślił, że to młoda osoba, która powinna być chroniona przez działaczy, komitet olimpijski, tymczasem stała się ofiarą ich błędów.

- Padły tam także słowa, że decyzje w sprawie Cimanouskiej zapadły powyżej szczebla ministerstwa sportu. Warto dodać, że szefem Komitetu Olimpijskiego jest syn Aleksandra Łukaszenki, Wiktar – dodał.

- Ludzie boją się wracać na Białoruś, boją się represji. Zdają sobie sprawę z tego, co może ich tam czekać. Zawodniczka wiedziała, że mimo zapewnień działaczy, że wszystko będzie dobrze, nie może czuć się bezpiecznie. Wszyscy przecież codziennie słyszą o nowych wyrokach, aresztach, procesach karnych, torturach – dodał.

Potrzebna systemowa pomoc

Wład Kobets powiedział, że coraz więcej sportowców białoruskich nie może występować w kadrze reżimu, należałoby pomyśleć, jakie warunki można byłoby stworzyć dla nich, by mogli brać udział w zawodach sportowych. Tym zadaniem mogłyby zająć się międzynarodowe instytucje sportowe – dodał.

Przypomniał, że na Białorusi ofiarami represji staje się coraz więcej osób, często zupełnie nieznanych opinii publicznej.

Pomocy potrzebuje coraz więcej represjonowanych, większość takich, które nie są znane opinii publicznej, są zwykłymi osobami. Potrzeba także nowych rozwiązań w zakresie pomocy prześladowanym przez reżim, bo pojawiają się nowe problemy w związku z tym, że kryzys utrzymuje się już tak długo, mówi Wład Kobets.

- Pomocy potrzebują studenci, którzy musieli opuścić Białoruś. Wielu osobom, które wyjechały, kończy się ważność paszportów. To tylko przykłady. Wiele tego rodzaju problemów stoi obecnie przed społecznością międzynarodową, trzeba szukać rozwiązania – powiedział działacz.

Na Białorusi wzmagają się represje. Tylko w poniedziałek na 1,5 roku więzienia skazano Siarhieja Hardziewicza z Drahiczyna, dziennikarza lokalnego portalu "Perszi Region", ma miejsce rozprawa Sciapana Łatypaua, znanego „lekarza drzew” z mińskiego placu Przemian, który podczas poprzedniej próbował popełnić samobójstwo, tłumacząc, że jest przez kilkadziesiąt dni torturowany i szantażowany tym, że katowana będzie jego rodzina.

Wład Kobets zaznacza, że kryzys wewnątrz kraju i generowany przez reżim Łukaszenki będzie tylko się zaostrzał. – Konieczna jest zmiana władzy, wolne demokratyczne wybory, uwolnienie więźniów politycznych – zaznacza.

Białoruska lekkoatletka otrzymała polską wizę humanitarną

Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych, poinformował w poniedziałek, że białoruska lekkoatletka Kryscina Cimanouska otrzymała polską wizę humanitarną. Dodał, że biegaczka wyraziła chęć przyjazdu do Polski, a obecnie polscy dyplomaci pomagają jej w organizacji tej podróży. Zaznaczył, ze resort nie może obecnie podawać szczegółowych informacji na ten temat. - Polska to zawsze oznacza solidarność – napisał na Twitterze.

Wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk po południu poinformował, że biegaczka dostała propozycję m.in. tego, by starać się o azyl w Polsce, ale na razie nie skorzystała z takiej możliwości.

MSZ zapowiedziało, że sprinterka ma przybyć do Polski w najbliższych dniach. Według działaczy białoruskich w Polsce ma to nastąpić w środę.

Minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, wicepremier Piotr Gliński, napisał na Twitterze, że od momentu przybycia Kryscina Cimanouska otrzyma warunki rozwoju kariery sportowej w jednym z polskich centrów sportowych.

"Duma wciągnie cię w diabelski kołowrót"

Kryscina Cimanouska została zmuszona do wyjazdu z Tokio jeszcze przed startem w igrzyskach olimpijskich za krytykę białoruskich działaczy sportowych w nagraniu na Instagramie. Biegaczka specjalizująca się w dystansach 100 i 200 metrów miała dodatkowo wziąć udział w sztafecie na 400 m, zastępując sportsmenki, które nie dotarły na igrzyska olimpijskie, gdyż przeszły zbyt małą liczbę testów dopingowych. Trenerzy i działacze tłumaczyli jej, że powinna pogodzić się z taką decyzją. Na nagraniu rozmowy, upublicznionym w sieci, słychać m.in. że rozmawiający z nią trener i działacz przekonują ją, że osoby, które poczucie dumy „wciąga w diabelski kołowrót” kończą np. samobójstwem, a walka w takiej sytuacji przypomina los muchy, która próbując się oswobodzić, coraz mocniej wikła się w sieci pająka. Osoby, które mają prowadzić rozmowę z Kryściną, to wedle upubliczniających nagranie trener reprezentacji Białorusi w lekkiej atletyce Jurij Mojsewicz i zastępca dyrektora Białoruskiego Centrum Treningu Olimpijskiego w Lekkoatletyce Artur Szumak.

Zawodniczkę przekonywano, że po jej powrocie z Tokio do Mińska wszystko będzie za jakiś czas jak dawniej. Mówiono jej, że jej zachowanie naraża wiele osób i ich rodziny, a decyzja w jej sprawie zapadła na wyższym poziomie niż w ministerstwie sportu. Można w tym kontekście dodać, że na czele Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego Białorusi stoi syn Łukaszenki, Wiktar. Sam Łukaszenka przed igrzyskami olimpijskimi straszył sportowców, że jeśli jadą do Tokio jako turyści i nie zdobędą medali – nie mają po co wracać.

Cimanouska nie zgodziła się z decyzją zakomunikowaną jej przez działaczy i trenerów. Obawiała się represji po powrocie na Białoruś. Nie wierzyła w ich zapewnienia, że po jej powrocie na Białoruś „wszystko będzie dobrze”.

Jak opowiadała w wywiadzie dla portalu Trybuna, przeciągała pakowanie, porozumiała się z bliskimi, na lotnisku w Tokio poinformowała o swoich problemach policję japońską, zawiadamiając, że wbrew swej woli jest zmuszana do wyjazdu z Japonii i nie zamierza wracać na Białoruś. W międzyczasie Białoruś opuścił mąż Cimanouskiej – trener Arsienij Zdaniewicz - wyjechał na Ukrainę do Kijowa.

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej