Żona dowódcy pułku Azow: mojego męża wywieziono do Rosji

Dowódca pułku Azow Denys Prokopenko, który znajduje się w rosyjskiej niewoli, został przewieziony do Rosji – oznajmiła w niedzielę jego żona Kateryna. Powołała się na media rosyjskie i podkreśliła, że informacja ta nie została potwierdzona przez inne źródła.

2022-08-14, 11:10

Żona dowódcy pułku Azow: mojego męża wywieziono do Rosji
Żona Denysa Prokopenko - Kataryna (po prawej) . Foto: AP/Associated Press/East News

- Wiem tylko, że został wywieziony do Rosji, ale to wcale nie jest jeszcze potwierdzone. O miejscu pobytu Denysa dowiedziałam się z rosyjskich mediów. Struktury państwowe nie potwierdzają mi tego ostatecznie, bo trudno tu cokolwiek potwierdzić. Zdaję sobie sprawę, że Rosja ukryła dowództwo, chowa innych żołnierzy i oficerów i nie ujawnia, gdzie przebywają – powiedziała Kateryna portalowi Suspilne.

Kateryna Prokopenko o Czerwonym Krzyżu "nie wiem po co istnieją"

Podkreśliła, że informowanie o miejscu pobytu jej męża należy do Czerwonego Krzyża, ale jak dotąd nie otrzymała takiej informacji. Dodała, że Czerwony Krzyż czasem dzwoni do rodzin i informuje o miejscu pobytu jeńców, ale są to rzadkie przypadki. Natomiast nie ma wieści o ich stanie zdrowia, wyżywieniu, warunkach przetrzymywania, torturach czy opiece medycznej.

- Jak widzieliśmy na przykładzie tragedii w Ołeniwce, Czerwony Krzyż w ogóle nie jest zaangażowany. Nie wiem, co oni robią i po co istnieją – powiedziała Kateryna Prokopenko.

Tragiczne historie żołnierzy z pułku Azow

W obozie w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), gdzie byli przetrzymywani m.in. jeńcy z pułku Azow, doszło w nocy z 28 na 29 lipca do wybuchu, za którym według armii ukraińskiej stały wojska rosyjskie. Zdaniem ukraińskiej prokuratury w wyniku eksplozji zginęło co najmniej 40 ukraińskich żołnierzy, a 130 zostało rannych. 

REKLAMA

Przypomnijmy, Pułk Azow bronił do końca ostrzeliwanego przez Rosjan Mariupola. Powstał w 2014 roku, wraz z wybuchem pierwszej wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Czytaj także:

łk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej