Kardynał z Polski następcą papieża? "On nie ma w sobie niczego z ceremonialności"

2022-09-29, 17:30

Kardynał z Polski następcą papieża? "On nie ma w sobie niczego z ceremonialności"
Kardynał Konrad Krajewski i papież Franciszek. Foto: PAP/ALESSIA GIULIANI/CPP / IPA

Uwagę mediów po raz kolejny przyciąga postać kardynała Konrada Krajewskiego, papieskiego jałmużnika, prefekta Dykasterii do Spraw Posługi Miłosierdzia. Podczas ostatniej audiencji generalnej o wizycie kardynała na Ukrainie mówił papież Franciszek, a wcześniej katolicki publicysta John Allen uznał polskiego purpurata za możliwego następcę papieża. O postawie kardynała i obecnym składzie kolegium kardynalskiego mówi portalowi PolskieRadio24.pl watykanista o. Stanisław Tasiemski.

- Pamiętajmy o pierwszej zasadzie, którą przypominają obserwatorzy życia watykańskiego, że ten, który wchodzi na konklawe jako papabile, wychodzi jako kardynał – mówi o. Stanisław Tasiemski OP, watykanista z Katolickiej Agencji Informacyjnej w rozmowie z Przemysławem Goławskim. - Dlatego warto mieć dystans – ocenia dominikanin.

Głośno o kard. Krajewskim

Polski kardynał wrócił ostatnio z czwartej misji na Ukrainę. Papieski wysłannik podczas pobytu w pobliżu frontu dostał się pod rosyjski ostrzał. Jego relacje i reakcje na odnalezione zbiorowe mogiły zamordowanych Ukraińców trafiły do wszystkich włoskich mediów, były też publikowane na świecie, by ukazać realia trwającej wojny.

- Dziś rano rozmawiałem z kardynałem Krajewskim, który wrócił z Ukrainy. Opowiadał mi o rzeczach strasznych. Myślmy o Ukrainie i módlmy się za ten umęczony naród – mówił w środę papież Franciszek.

Wizytę papieskiego jałmużnika na Ukrainie skomentował m.in. watykanista John L. Allen. W serwisie Crux napisał o brawurze, ale i nieostrożności kardynała Krajewskiego, który przebywał na Ukraińskim froncie. "Czysta brawura tego kardynała zapiera dech w piersiach" – stwierdza.

"58-letni Krajewski jest nie tylko Księciem Kościoła, ale kieruje również nową papieską Dykasterią Służby Miłosierdzia, co czyni go mniej więcej odpowiednikiem członka gabinetu w USA" – porównuje Allen.

"Wyobraźmy sobie, że amerykański sekretarz spraw wewnętrznych lub inny urzędnik tej rangi prowadziłby konwój humanitarny na Ukrainę na bezpośrednią prośbę prezydenta USA Joe Bidena i zostałby ostrzelany przez siły rosyjskie. Zaroiłoby się od ochrony, przeniesiono by go do jakiegoś nieprzeniknionego bunkra, a następnie wrzucono do pierwszego samolotu do domu, nie ukazując światła dziennego, dopóki nie znajdzie się w uważanej za bezpieczną przestrzeni powietrznej" – rysuje swoje porównanie amerykański publicysta.

Wiarygodny kandydat

Po takich ocenach i kilku słowach więcej – o ryzykowaniu zdrowiem i życiem, o wytrwałości, odwadze Ewangelii, lub lekkomyślności – które mogły stać za działaniem kard. Krajewskiego, dziennikarz ostatecznie stwierdza, że to właśnie Polak może być następcą Franciszka.

"W tej chwili niektórzy obserwatorzy Watykanu uważają Krajewskiego za wiarygodnego kandydata na kolejnego papieża. Twierdzą, że jest uszyty z tego samego materiału, co papież Franciszek, więc dostałby głos postępowy, ale ponieważ jest Polakiem, przynajmniej niektórzy konserwatyści mogą uznać go za doktrynalnie bezpieczniejszego" – napisał Allen.


Posłuchaj

- Ten, który wchodzi na konklawe jako papabile, wychodzi jako kardynał – mówi o. Stanisław Tasiemski OP w rozmowie z Przemysławem Goławskim. 5:18
+
Dodaj do playlisty

 

"Kiedy piszę, te słowa, wiem, że za to zapłacę (…). Ten kardynał ma jaja" – zaznaczył na wstępie watykanista i dodał, że "w niektórych sytuacjach jedynym sposobem, aby coś klarownie i trafnie przekazać, jest posłużenie się właśnie takim sformułowaniem".

Papabile a konklawe

- Ponieważ Ojciec Święty Franciszek za ponad dwa miesiące ukończy 86 lat, mamy tę świadomość, że takie rozglądanie się wśród dziennikarzy, kto będzie jego następcą, jest jakoś naturalne. Także fakt, że Ojciec Święty porusza się na wózku, rozbudza różne spekulacje – mówi polski watykanista, o. Stanisław Tasiemski OP. Komentując publikację Crux poświęconą kardynałowi Krajewskiemu, zakonnik podkreśla, że właściwie narzeka się w niej, że "człowieka tak ważnego nie powinno się wysyłać w takie ryzykowne miejsca".


Posłuchaj

- Wielkie wyczucie, aby być z ludźmi, jest jego cechą charakterystyczną – mówi o. Stanisław Tasiemski OP w rozmowie z Przemysławem Goławskim. 5:27
+
Dodaj do playlisty

 

O. Tasiemski przypomina, że jednoznaczne postawienie się kard. Krajewskiego po stronie ubogich i potrzebujących już wcześniej spowodowało, że nazwano go watykańskim Robin Hoodem.

Nic z ceremonialności

- On nie ma w sobie niczego z ceremonialności, nie lubi, żeby go honorować, a nawet żartobliwie stwierdza, że gdy ktoś nazwie go eminencją, to będzie musiał zapłacić ileś pieniędzy na fundusz Dykasterii ds. Miłosierdzia – opowiada o. Tasiemski. - Wielkie wyczucie, aby być z ludźmi, jest jego cechą charakterystyczną – dodaje, podkreślając, że kard. Krajewski "ma świadomość, że jest przede wszystkim duszpasterzem".

Dzisiejsze kolegium kardynalskie jest bardzo zróżnicowane. To kardynałowie, którzy za bardzo się nie znają i pewnie także to niedawne spotkanie, na początku września, kardynałów z całego świata pewnie jeszcze tak do końca nie pomogło im się poznać – stwierdza watykanista.

Jak mówi o. Tasiemski, spotkał się z głosami, że gdy przyjdzie czas konklawe, kardynałowie będą szukali kogoś znanego. - Ponieważ nie znają się nawzajem, mogą poszukiwać kogoś, kto już jest w Kurii Rzymskiej, ale kandydatów jest też wielu więcej. To trochę jak zaglądanie Panu Bogu do rękawa, a Ojciec Święty ma się dobrze, zapowiada kolejne podróże, ma cały plan – mówi watykanista KAI.

Czytaj także:

Przemysław Goławski/kor

Polecane

Wróć do strony głównej