Ranne zostały dwie osoby, dwudziestoparoletni syn i 59-letni ojciec. Ich stan jest poważny, ale stabilny. Napastnik strzelał do grupy pięciu osadników. Sprawcą ataku okazał się 13-letni chłopiec, Muhammad Aliyat. Został on zneutralizowany przez przechodniów. Według nieoficjalnych informacji od jednego z nich, nastolatek obecnie leczony jest w policyjnej karetce.
Do ataku nie przyznała się na razie żadna grupa operująca w tym regionie. Rzecznik Hamasu Hazem Qassem przyjął to zdarzenie z zadowoleniem, nazywając strzelaninę bohaterską akcją, która potwierdza akcję oporu Palestyńczyków na okupowanych terytoriach oraz odpowiada na zbrodnie popełniane przez Izraelczyków.
Sobotnia strzelanina to już kolejny incydent w tym mieście w ciągu ostatniej doby. W piątek 21-letni Palestyńczyk zabił siedem osób i ranił trzy inne w synagodze we wschodniej Jerozolimie. Sprawca oddał strzały do osób opuszczających synangogę po szabasowych modlitwach. Hezbollah pochwalił ten atak.
W związku z prowadzonym śledztwem izraelska policja zatrzymała łącznie 42 osoby - wszystkich członków rodziny zamachowca, sąsiadów oraz mieszkańców okolicy i znajomych. Będą teraz przesłuchiwani przez służby.
Atak terrorystyczny w Jerozolimie
Armia Izraela poinformowała, że wzmocni swoje siły na Zachodnim Brzegu. "W związku z oceną sytuacji wydaną przez Siły Obronne Izraela, zdecydowano o wzmocnieniu Dywizji Judei i Samarii dodatkowym batalionem" - podało izraelskie wojsko w oświadczeniu.
Napastnik został zabity przez policję po krótkim pościgu po strzelaninie. Jak poinformowała izraelska policja, nic nie wskazuje na to, że był on wcześniej zaangażowany w działalność bojową lub był członkiem palestyńskiej organizacji zbrojnej.
Szef izraelskiej policji Kobi Szabtai określił strzelaninę "jednym z najgorszych ataków, z jakimi Izrael spotkał się w ostatnich latach". Sprawą osobiście zajmuje się premier Izraela Benjamin Netanyuhu, który zwołał również sztab kryzysowy. Zamach potępiły Stany Zjednoczone.
Czytaj także:
ng/IAR