W sierpniu ubiegłego roku w internecie pojawiło się nagranie, na którym "Igor Manguszew oświadczył, że trzymana przez niego czaszka to szczątki zabitego ukraińskiego żołnierza, który bronił się w okupowanym Mariupolu". - To na pewno nie cywil, zabiliśmy go własnymi rękami - mówił rosyjski najemnik, który teraz awansował do rangi oficera.
"Rosja jest w stanie wojny z »ideą« ukraińską"
Mężczyzna oświadczył, że "Rosja jest w stanie wojny z »ideą« ukraińską, więc wszyscy Ukraińcy, w tym dzieci, muszą zostać zabici". - My żyjemy, a on jest już martwy. Pozwólmy mu spłonąć w piekle. On nie miał szczęścia, zrobimy sobie puchar z jego czaszki - mówi Manguszew. Podkreślał, że "Rosja musi »zdeukrainizować« Ukrainę i »przywrócić nasze ziemie«".
Radio Swoboda, powołując się na wpisy na kanale Manguszewa na Telegramie oraz innych rosyjskich profilach podało, że "Rosjanin został ciężko ranny w obwodzie ługańskim". Z kolei na kanale NEXTA pojawiły się zdjęcia rannego Manguszewa wykonane w szpitalu. Do sytuacji odniosła się rówież agencja informacyjna RIA Novosti oraz inne rosyjskie, a także ukraińskie media.
>>> ATAK NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny <<<
"Stan ciężki i nierokujący poprawy"
Wedle tych informacji "Manguszew miał zostać przewieziony na oddział neurochirurgii w okupowanej Kadyjewce z raną postrzałową głowy". Lekarze wskazują, że "jego stan ciężki i nierokujący poprawy".
Radio Swoboda zaznacza, że "Manguszew nie został ranny w walce, stało się to w punkcie kontrolnym w pobliżu Kadyjewki, a Rosjanin miał zostać postrzelony z bliskiej odległości". W tym momencie nie ma informacji o tym kto mógł go postrzelić i dlaczego.
Czytaj także:
Źródło: tvp.info
jb