Ambasador Chin we Francji "podważa europejski porządek i granice". Dyplomata wezwany do MSZ

2023-04-24, 11:38

Ambasador Chin we Francji "podważa europejski porządek i granice". Dyplomata wezwany do MSZ
Ambasador Chin we Francji został wezwany do tamtejszego MSZ. Foto: shutterstock/Vernerie Yann

Francuskie MSZ wezwało chińskiego ambasadora we Francji Lu Shaye, który podważył status międzynarodowy Litwy, Łotwy i Estonii jako suwerennych krajów po rozpadzie ZSRR. Ambasador określił również Półwysep Krymski jako rosyjski.

W wywiadzie dla stacji LCI w piątek Lu Shaye podważył suwerenność i integralność terytorialną Litwy, Łotwy i Estonii. Mówiąc o krajach byłego ZSRR, stwierdził, że "nie ma międzynarodowej umowy, która by potwierdzała ich status jako suwerennych państw".

Przynależność Krymu

Zapytany o stanowisko wobec anektowanego Krymu odpowiedział: "zależy, jak patrzeć na to zagadnienie, (...) nie jest to takie proste". Dodał, że półwysep "początkowo był rosyjski". Prowadzący rozmowę dziennikarz zauważył, że według prawa międzynarodowego Krym należy do Ukrainy.

Stwierdzenia chińskiego ambasadora w Paryżu potępiło w liście otwartym w dzienniku "Le Monde" 80 europarlamentarzystów, domagając się od minister spraw zagranicznych Catherine Colonny, aby ogłosiła Lu Shaye "persona non grata".

Komentarze krajów bałtyckich

Wypowiedź chińskiego dyplomaty nie pozostała bez reakcji resortów spraw zagranicznych w krajach bałtyckich.

Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis napisał na Twitterze: "Jeśli ktoś wciąż zastanawia się, dlaczego państwa bałtyckie nie ufają Chinom (w sprawie) »negocjacji pokojowych na Ukrainie«, to proszę (obejrzeć) chińskiego ambasadora, który twierdzi, że Krym jest rosyjski, a granice naszych krajów nie mają podstaw prawnych".

"Uwagi chińskiego ambasadora we Francji dotyczące prawa międzynarodowego i suwerenności narodów są całkowicie niedopuszczalne. Oczekujemy wyjaśnień od strony chińskiej oraz całkowitego wycofania się z tej wypowiedzi" - oświadczył z kolei szef dyplomacji Łotwy Edgars Rinkeviczs.

Stojący na czele MSZ w Tallinnie Margus Tsahkna poinformował, że jego resort planuje wezwać przedstawiciela chińskiej placówki dyplomatycznej. Potępił wypowiedź ambasadora ChRL we Francji i ocenił, że takie stanowisko jest niezrozumiałe. Chiny są obecnie reprezentowane w Estonii przez charge d'affaires.

"Problemy z geografią"

Wypowiedź chińskiego dyplomaty wywołała też reakcję ambasadora Ukrainy we Francji Wadyma Omelczenki, który stwierdził, że Lu ma "problemy z geografią" albo jego słowa są sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem Chin, zakładającym "wysiłki na rzecz przywrócenia pokoju na Ukrainie w oparciu o międzynarodowe prawo oraz cele i zasady Karty Narodów Zjednoczonych".

Z kolei czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavsky przed poniedziałkowym spotkaniem szefów MSZ krajów UE w Luksemburgu, komentując słowa chińskiego ambasadora, ocenił, że "to jest całkowicie nie do przyjęcia". 

- Mam nadzieję, że szefowie tego ambasadora wyprostują te sprawy - dodał.

Czytaj także:

IAR/PAP/fc

Polecane

Wróć do strony głównej