Konkurs na lądowanie na placu Czerwonym trwa. Wraz z wiosną drony zaczęły pojawiać się coraz bliżej Moskwy
W Rosji od końca lutego coraz częściej dochodzi do przypadków, gdy bezzałogowce niewiadomego pochodzenia docierają aż pod Moskwę - najgłośniej było o bezzałogowcu z 17 kg ładunków wybuchowych, znalezionym w podmoskiewskim lesie. W związku z tym można mówić o nowej fazie wojny z wykorzystaniem dronów. Na terenach okupowanych i obwodach przygranicznych ataki te oraz inne akty dywersji, są na tyle częste, że m.in. w Biełgorodzie i Kursku zrezygnowano z parad 9 maja.
2023-05-01, 14:00
Nagroda za lądowanie na placu Czerwonym
Na początku kwietnia jeden z prywatnych banków ukraińskich wyznaczył Ukraińcom nagrodę w wysokości 20 mln hrywien za posadzenie drona na placu Czerwonym w Moskwie 9 maja w dniu rosyjskich obchodów Dnia Zwycięstwa.
Pomysł ten przedstawiono parę tygodni po tym, gdy mniej więcej od końca lutego, różne drony bez oznakowania zaczęły być coraz częściej zauważane w głębi rosyjskiego terytorium, poza obwodami granicznymi. Najgłośniejszy skoordynowany atak dronów w różnych obwodach i w głębi Rosji miał miejsce 27-28 lutego, gdy uderzono naraz w kilku różnych lokalizacjach m.in. na rafinerię w Tuapse i w pobliże zakładu Gazpromu w obwodzie podmoskiewskim.
Nową fazę wykorzystania dronów można umownie nazwać wyścigiem na plac Czerwony, bo maszyny pojawiają się coraz bliżej rosyjskiej stolicy.
Zimą uderzono w lotniska w głębi Rosji
W grudniu ubiegłego roku, po tym gdy Rosja niszczyła przez kilka miesięcy infrastrukturę ukraińskich miast, miał miejsce pierwszy przełom w zakresie wykorzystania dronów.
REKLAMA
Wówczas drony bez oznakowania sięgnęły położonych w głębi w Rosji lotnisk samolotów strategicznych, znajdujących się nawet 700-800 km od ukraińskich granic (np. lotnisko Engels-2 w obwodzie saratowskim).
Od wiosny tego roku drony regularnie wyprawiają się poza obwody przygraniczne, to jest do moskiewskiego, tulskiego i kałuskiego, które położone są ponad 500 km od ukraińskiej granicy.
Rosja wydała specjalne instrukcje ws. dronów na 9 maja
Ukraiński portal obozervatel.com, powołując się na swoje źródła i twierdząc, że dotarł do kopii niejawnych dokumentów, informuje, że wojska radioelektroniczne Rosji dostały instrukcje na wypadek ataku dronów w Dzień Zwycięstwa. Wedle informacji portalu, na paradzie w Moskwie pokazanych ma być ponad 150 różnych jednostek sprzętu, spodziewany jest jeden zagraniczny przywódca - prezydent Kirgistanu. Defilady odwołano w obwodach przy granicy z Ukrainą, kurskim i biełgorodzkm, w wielu miastach nie odbędą się także tzw. marsze Nieśmiertelnego Pułku, poświęcone tzw. wojnie ojczyźnianej.
O zamachu na Putina 500 km od granicy Ukrainy
Najczęściej dyskutowanym przypadkiem w ostatnim czasie było znalezienie drona niosącego 17 kg w okolicy miasta Elektrostal, w przysiółku im. Worowskiego koło Nogińska, ok. 50 km na wschód od Moskwy.
W poniedziałek 24 kwietnia poinformowano, że w obwodzie moskiewskim upadł bezzałogowiec, niosący 17 kg ładunków wybuchowych. Zdjęcia i informacje na ten temat podawał szereg rosyjskich mediów.
Według informacji serwisu MASH, samolot miał przypominać ukraiński dron UJ-22 i przenosić kanadyjskie ładunki M112, zawierające plastyczny materiał wybuchowy C4. Napisano, że miał rozpiętość 3 metrów, wagę 85 km i spadł w niedzielę 23 kwietnia, zaczepiając się o gałęzie drzew.
REKLAMA
"Zamach na Putina"
Kilka dni później niemiecka gazeta "Bild" napisała, powołując się na wpis ukraińskiego blogera Jurija Romanenki, że miało dojść do próby "zamachu na Putina", który planował odwiedzić w niedzielę 23 kwietnia niedawno zbudowany Park Przemysłowy w Rudniewie na północ od Moskwy. Miejsce to dzieli od granicy ukraińskiej ponad 530 km.
Z kolei Woroskowo, gdzie znaleziono drona, i Rudniewo, gdzie miał przebywać Putin, w linii prostej dzieli około 80-90 km.
Jak pisał "Bild", cytując Romanenkę, kremlowski korespondent Paweł Zarubin, który przeprowadza wywiady z Putinem i wpółrealizuje program na temat jego aktywności, w niedzielę podał na swoim kanale na Telegramie informacje, że prezydent Federacji Rosyjskiej tego dnia odwiedzi nowy "park przemysłowy", potwierdzając tym samym ustalenia służb.
REKLAMA
"W zeszłym tygodniu oficerowie naszego wywiadu otrzymali informację o wyjeździe Putina do parku przemysłowego w Rudniewie. Udało się nawet zdobyć mapę wycieczki po parku. Informację tę pośrednio potwierdził osobisty korespondent Putina Zarubin na swoim Telegramie . W związku z tym nasi wystrzelili drona kamikaze, który przeleciał przez całą obronę powietrzną Federacji Rosyjskiej i spadł niedaleko parku przemysłowego. Kiedy okazało się, że pojawił się dron, zaczęło się prawdziwe zamieszanie. Pieskow napisał o nowym harmonogramie Putina i że będzie on pracował na Kremlu. W FSO (Federalnej Służbie Ochrony) rozpoczęły się poważne kontrole pod kątem przecieków. Biorąc pod uwagę obsesję Putina na punkcie własnego bezpieczeństwa, ta historia może mieć ogromne implikacje dla wież Kremla" - napisał Jurij Romanenko na Twitterze
Według "Bilda" Kreml nie przyznaje się do tego, że zamach był planowany, ale wyciągnięto odpowiednie wnioski.
Znalezisko w lesie
Według informacji kanału 112 na platformie Telegram ów dron znalazła jedna z "mieszkanek kompleksu ogródków działkowych Zaria". Jak pisze Life.ru, było to około "300 metrów od domu" w czasie spaceru - zobaczyła szczątki maszyny i paczki z żółtym proszkiem.
REKLAMA
Jak z kolei relacjonuje serwis internetowy Baza na platformie Telegram, kobieta poszła do lasu pochować zmarłego kota. Opowiadała, że znalazłszy dron uznała, że to czyjaś zabawka, po czym zamieściła jego zdjęcia na czacie osiedla. Któryś z członków czatu zadzwonił na policję - twierdzi Baza.
Dron UJ-22 Airborne, do którego miał być podobny znaleziony bezzałogowiec, ma zasięg do 800 km i osiąga prędkość 160 km na godzinę. Jak napisano na stronie producenta, UkrJet, 800 km to zasięg lotu autonomicznego, zasięg lotu kontrolowanego to około 100 km, wysokość lotu od 50 to 6 000 m. Może utrzymać się w powietrzu do 7 godzin. Maksymalny ciężar przenoszonego ładunku to 20 kg. Media podają, że długość drona to ponad 3 m, rozpiętość skrzydeł ponad 4 m.
Wedle mediów specjalistycznych, m.in. portalu MilMag wprowadzono go do produkcji w 2022 roku, w 2021 roku pokazywany był na targach zbrojeniowych na Ukrainie.
REKLAMA
To drugi tego rodzaju dron Moskwą
Bardzo podobny bezzałogowiec, przypominający Uj-22, spadł wcześniej pod Kołomną około 110 km od Moskwy,28 lutego.
Gubernator obwodu moskiewskiego Andriej Worobiow powiedział, że celem bezzałogowca, który spadł w rejonie obiektu Gazpromu w Kołomnie", "mógł być obiekt infrastruktury cywilnej", i dodał, że spadł on w rejonie wsi Gubastowo.
Według świadka kanału Shot na Telegramie, dron szybko stracił wysokość, zaczepił się o gałęzie, "uszkodził skrzydło" i upadł.
REKLAMA
Gazprom wyjaśnił, że dron rozbił się w pobliżu tłoczni gazu Woskresensk na południe od Kołomny i że nie wpłynęło to na pracę zakładu.
Drony nad lotniskami
W ostatnich tygodniach częściej pojawiają się także informacje o dronach nad lotniskami.
24 kwietnia zamknięto przestrzeń powietrzną nad rosyjskim lotniskiem Wnukowo, a powodem miało być pojawienie się w niej drona.
31 marca w obwodzie moskiewskim niedaleko lotniska w Kubince w lesie znaleziono drona-szpiega. Miał wymiary 40 cm na 40 cm, przyczepiony akumulator o dużej pojemności i kamerę. Znalazca oddał go policji - podaje serwis 112.
REKLAMA
Z kolei w lutym (28 lutego) na około godzinę.zamknięto przestrzeń powietrzną nad lotniskiem w Petersburgu.
Dni dronów: 27-28 lutego
W ciągu doby 27-28 lutego doszło do serii ataków bezzałogoywócw w różnych częściach Rosji. Poinformowano wtedy między innymi o szczątkach trzech dronów w Biełgorodzie, pożarze składu ropy naftowej Rosnieftu w Tuapse w Kraju Krasnodarskim, zestrzeleniu dronów w obwodzie briańskim i w Adygei (we wsi Nowe, na przedmieściach Krasnodaru).
Lotnisko "Pułkowo" w Sankt Petersburgu 28 lutego było zamknięte przez ponad godzinę z powodu "niezidentyfikowanego obiektu" na niebie.
Do tego, jak pisze BBC, zabrzmiały alarmy przeciwlotnicze w lokalnych telewizjach i radiostacjach w obwodach woroneskim, biełgorodzkim i w Kraju Krasnodarskim, po czym Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych Rosji tłumaczyło, że był to atak hakerów.
REKLAMA
Portal internetowy BBC Ukraina, analizując fotografie, podawał, że dron z Adygei miał silnik turboodrzutowy, i taki silnik, sądząc po odgłosach dźwiękowych na wideo, mógł mieć także bezzałogowiec, którzy spowodował pożar w Tuapse. Portal BBC Ukrainy zauważył, że w skoordynowanym ataku użyto kilku rodzajów dronów, w tym najprawdopodobniej jednego z sowieckich modeli Tu-141 "Stryż" ("Jerzyk").
Drony spadły w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w obwodach moskiewskim, kałuskim, tulskim
Jak podawały rosyjskie media drony znajdowano w ciągu ostatnich miesięcy nie tylko przy granicy, ale m.in. w obwodach moskiewskim, kałuskim i tulskim.
Według nich 26 marca w mieście Kirejewsk w obwodzie tulskim pojawił się dron Tu-141 Stryż. Rosyjski MON, jak relacjonuje gazeta.ru oznajmił wtedy, że "system nawigacji ukraińskiego drona" rozstroił kompleks do walki radioelektronicznej Pole-21 i w rezultacie bezzałogowiec spadł na miasto.
Gubernator obwodu tulskiego Aleksiej Diumin (pracujący dawniej w służbie ochrony prezydenta, według mediów b. ochroniarz osobisty Putina) obiecał odszkodowania rannym i poszkodowanym (według mediów ucierpiało co najmniej osiem domów i blok, a trzy osoby zostały ranne w wyniku uderzeń odłamków). Ranni mieli dostać po 100 tysięcy rubli (5,1 tys. zł), a ci, których domy ucierpiały, do 1 miliona rubli, jeśli czyjś lokal nie nadawał się do zamieszkania, to osoba taka miała dostać certyfikat upoważniający do otrzymania nowego - twierdzi portal gazeta.ru.
REKLAMA
6 lutego gubernator obwodu kałuskiego Władysław Szapsza przekazał, że mieszkańcy słyszeli wybuch na przedmieściach - a powodem była eksplozja drona.
2 kwietnia także w obwodzie kałuskim zauważono drona nad centrum szkoleniowym Rosgwardii.
Z kolei 19 kwietnia w obwodzie tulskim znaleziono drona bez znaków rozpoznawczych, który według serwisu Baza upadł w lesie w pobliżu wsi Minino, a niósł ze sobą 2 kg ładunków wybuchowych.
Kanał Mash i 112 na platformie informowały także, że terenie zakładu Fakel w Chimkach pod Moskwą zestrzelono dron z kamerami, także "rzemieślniczej" roboty.
REKLAMA
28 marca dron pojawił się w Nowej Moskwie (40 km od Moskwy. W wiosce Switino, 20 km od Podolska, w pobliżu kolei znaleziono rozbity dron w kolorach ukraińskiej flagi z hasłem "Sława Ukrainie" - podawała gazeta.ru. Miał to być jednak dron konstruowany "rzemieślniczo", m.in. z drewna i pianki.
Ataki na lotniska
Przełomowym momentem, jeśli chodzi o ataki dronów w Rosji, był grudzień ubiegłego roku. Wówczas drony po raz pierwszy uderzyły nawet 700 km-800 km od granicy Ukrainy.
5-6 grudnia 2022 roku miały miejsce ataki na lotniska Diagilewo w obwodzie riazańskim, Engels-2 (obwód saratowski) i na lotnisko w Kursku. Według mediów w bazie Engels-2 zniszczono wówczas m.in. dwa samoloty Tu-95, a w Diagilewie - cysternę. Na lotnisku w Kursu 6 grudnia w wyniku atak drona zapalił się zbiornik na ropę.
Ukraina nie wzięła na siebie odpowiedzialności za te przypadki. Niemniej jednak z lotnisk tych startowały samoloty, które uczestniczyły w niszczeniu cywilnej infrastruktury ukraińskiej w czasie minionej zimy. Samoloty Tu-95 i Tu-160 z rakiertami Ch-55 i Ch-101 podlatywały bliżej ukraińskich granic i stamtąd ostrzeliwały ukraińskie miasta.
REKLAMA
Według wersji rosyjskiej Ukraina miała dokonać ataków z pomocą posowieckich dronów - Tu-141 Stryż (Jerzyk). Ta sprawa podlega dyskusji, przy czym część ekspertów ocenia że taka wersja jest możliwa, jednak po dokonaniu pewnych istotnych modyfikacji "Jerzyków". Tymczasem Ukraina nie przyznaje się do przeprowadzenia tych ataków.
Odległość od granicy Ukrainy do lotniska Engels 2 wynosi około 700-800 km, do riazańskiego Diagilewa także około 700 km, do Kurska 100 km.
Ataki na bazę Engels miały miejsce także później 26 grudnia, wybuchy były tam słyszane także 29 grudnia.
Tu-141 Stryż może pokonać odległość do 1000 km. Jego zakłady produkcyjne mieściły się w obwodzie charkowskim.
REKLAMA
Drony przy granicy
Częste są wciąż działania dronów w obwodach przygranicznych, w tym briańskim i biełgorodzkim, także kurskim.
Na przykład, w marcu rosyjskie media informowały o zestrzeleniu przez system Pancyr-S drona lecącego na niskiej wysokości niedaleko zakładów chemicznych w obwodzie briańskim w mieście Sielco. 19 kwietnia w mieście Nowozybkow w obwodzie briańskim doszło do eksplozji w komisariacie wojskowym. O tej sprawie informował gubernator Aleksander Bogomaz. O atakach dronów informował też 21 i 28 kwietnia.
14 marca gubernator obwodu biełgordzkiego Wiaczesław Gładkow poinformował, że zestrzelono drona, w rezultacie jego szczątki upadły na garaż jednego z domów.
To tylko niektóre przykłady tylko z ostatnich tygodni. Jak wynika z relacji medialnych, częste ataki tego rodzaju mają też miejsce na terenach okupowanych, np. na Krymie.
REKLAMA
Wiaczesław Gładkow, gubernator obwodu biełgorodzkiego, zdecydował, że w tym roku w Biełgorodzie nie będzie parady na Dzień Zwycięstwa. Taką samą decyzję w odniesieniu do Kurska podjął gubernator Roman Starowojt. Natomiast w Briańsku ogłoszono, że w paradzie wezmą udział funkcjonariusze struktur siłowych, oraz tzw. Junarmia, czyli dzieci i młodzież z "wojskowo-patriotycznego ruchu społecznego", oprócz tego także studenci korpusu kadetów.
Lądowanie Rusta
Najsłynniejszym dotąd lądowaniem na placu Czerwonym może poszczycić się Niemiec Mathias Rust, który posadził swój samolot nieopodal Kremla w czasie zimnej wojny. Mialo to miejsce 28 maja 1987 roku. 18-latek wystartował z Helsinek, pilotując sportową Cessnę. Mówił, że jego lot jest apelem o pokój. Mężczyzna został zatrzymany, oskarżony m.in. o nielegalne przekroczenie granicy, w 1988 roku został jednak zwolniony. W wyniku tego incydentu władze ZSRR na czele z sekretarzem generalnym Michaiłem Gorbaczowem zdymisjonowały ministra obrony, szefa sztabu, wielu generałów i oficerów.
***
Zebrała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA