Nie wycofa się, bo nie może, a Grupie Wagnera grozi zniszczenie. Eksperci o "spektaklu" Prigożyna i walkach o Bachmut

Grupa Wagnera Jewgienija Prigożyna nie wycofa się spod Bachmutu, gdyż nie pozwoli na to kierownictwo sił zbrojnych Rosji - oceniają zgodnie ukraińscy eksperci wojskowi. Festiwal oskarżeń "o brak amunicji" ze strony szefa wagnerowców  to, jak mówią, próba przerzucenia odpowiedzialności na MON Rosji za to, że miasta wciąż nie zdobyto. Ostrzegają, że wypowiedzi Wagnera to część wojny informacyjnej, a także że nadaje się im zbyt dużą wagę i poświęca zbyt wiele uwagi. Przykładem są doniesienia Prigożyna o rzekomym braku amunicji - tymczasem ostrzały ze strony Rosji nie ustają, walki są zacięte.

2023-05-10, 20:30

Nie wycofa się, bo nie może, a Grupie Wagnera grozi zniszczenie. Eksperci o "spektaklu" Prigożyna i walkach o Bachmut
Właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn. Kadr z wideo, na którym oskarża MON Rosji, szczególnie ministra Siergieja Szojgu i szefa sztabu Walerija Gierasimowa o rzekome za małe dostawy amunicji dla jego oddziałów. Foto: FORUM

Właściciel i szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oskarża "biurokratów" w resorcie i siłach zbrojnych Rosji o niedostarczanie amunicji wagnerowcom w odpowiednich ilościach. Twierdzi, że sam szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow własnoręcznymi dopiskami zmniejsza przydziały amunicji dla jego oddziałów do jednej dziesiątej.

Jednocześnie siły zbrojne Ukrainy podkreślają, że walki są zacięte, a ostrzał wroga bynajmniej nie maleje, nie widać oznak "głodu amunicji", o jakim mówi Prigożyn.

Czytaj także:

REKLAMA

Prigożyn 10 maja nie wycofał się spod Bachmutu, choć stawiał "ultimatum"

Prigożyn 5 maja oświadczył, że jeśli jego żołnierze nie otrzymają żądanej ilości amunicji, to 10 maja odstąpią od Bachmutu. Ostatecznie tego nie uczynił.

Na opublikowanych na Telegramie filmach mówi, że żądań wagnerowców w pełni nie spełniono. Zaznaczył, że zobowiązano się dać wagnerowcom wszystko, czego potrzebują, ale nie jest to wykonywane. Cytuje ponadto rozporządzenie wojskowe, w którym stwierdzono, że wycofanie się spod Bachmutu będzie odebrane jako zdrada.

Przedstawił rozumowanie, z którego wynika, że w jego ujęciu przedstawione żądania mają jeszcze szansę realizacji, dlatego wagnerowcy jeszcze przez jakiś czas pozostaną na pozycjach, czekając jak rozwinie się sytuacja, aż strony się "wybadają".

REKLAMA

W nagraniach oskarża też szefa sztabu gen. Walerija Gierasimowa i "biurokratów" z MON.

Chwali natomiast fakt mianowania gen. Siergieja Surowikina na stanowisko dowódcze, jednak nie może do niego dotrzeć, gdyż jak mówi, cały czas trwają "zebrania".

Jedną rzeczą są walki w Bachmucie, drugą - kłopoty Prigożyna

Ekspert Centrum Badań Wojskowych i Prawnych Ołeksandr Musijenko w komentarzu dla kanału Fabryka Nowyn, wyróżnił dwa aspekty historii opowiadanych przez szefa wagnerowców Jewhenija Prigożyna: rzeczywistą sytuację w Bachmucie oraz położenie samego Prigożyna i wagnerowców.

REKLAMA

Ekspert zaznaczył, że walki pod Bachmutem są bardzo zacięte. Przypominał, że Rosja stosuje tam m.in. broń fosforową. W takich miejscach jak Bachmut, zaznaczył analityk, Rosja chce osłabiać, wyniszczać, angażować siły Ukrainy, która szykuje się do ofensywy.

Płk Serhij Czerewaty, rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał 10 maja, że pod Bachmutem toczą się zaciekłe boje, zdobycie Bachmutu jest wciąż priorytetem armii Rosji na tym kierunku, a amunicji bynajmniej Moskwie nie brakuje i nie może być mowy o żadnym "głodzie pocisków", na który żalił się Prigożyn.

Czerewaty dodał, że tylko ostatniej doby miały miejsce 524 nieprzyjacielskie ostrzały w kierunku Bachmutu  Z kolei 9 maja mówił, że Rosjanie ostrzelali ten fragment frontu z artylerii i granatników ponad 370 razy.

Tymczasem wszystkie "apele" Prigożyna dotyczą rzekomych braków amunicji, nagrywa nawet rozmowy z podkomendnymi, którzy w ciemnościach potwierdzają, że nie mają możliwości odpowiadać na stał ostrzał strony ukraińskiej i zapasy pocisków są dużo mniejsze od potrzeb. 

REKLAMA

Gra w przerzucanie odpowiedzialności

Jak zauważa m.in. ekspert Ołeksandr Musijenko z Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w wywiadzie dla Fabryki Nowyn, Prigożyn obecnie stara się przerzucić odpowiedzialność za niepowodzenia pod Bachmutem na MON Rosji, bo to on sam zapowiadał wcześniej, że zdobędzie miasto. Tymczasem nie udało się to od dziesięciu miesięcy i co więcej, Prigożyn nie ma szans, żeby spełnić te obietnice.

- Nie ma bowiem możliwości zwerbowania odpowiedniej liczby ludzi, ma ich coraz mniej. Nie będzie w stanie zająć Bachmutu, tak jak obiecał, dlatego szuka sposobów, by kogoś za to obwinić. Wini za to MON - który nie chce mu dać amunicji - powiedział ekspert Fabryce Nowyn.

Jednak MON nie pozwala mu także na wycofanie się spod Bachmutu, i wskazuje tylko drogę "naprzód"- zaznacza ekspert. Z punktu widzenia MON jest to bardzo wygodne, bo jeśli coś się nie powiedzie, będzie można powiedzieć, że to wagnerowcy nie umieli wypełnić swoich zobowiązań.

Analityk oceniał też, że być może za Prigożynem stoi jakaś grupa osób, które go wspierają, a oprócz tego, jak dodał, być może jest w tym potencjał ku temu, by wprowadzić pewne zarzewie konfliktu w rosyjskie szeregi.

REKLAMA

Grozi, że opuści Bachmut, ale tego nie zrobił

Prigożyn potwierdził słuszność tez ukraińskich ekspertów nie wycofując się spod Bachmutu, a odczytując 9 maja fragment rozkazu wojskowego (rozporządzenia), w którym cytuje, że wycofanie się spod Bachmutu uznane byłoby za zdradę, co też potwierdza tezę ekspertów, że z punktu widzenia MON nie ma mowy o odwrocie.

Eksperci ukraińscy już wcześniej, po ogłoszeniu ultimatum przez Prigożyna, w kwestii przyznania jego wojskom amunicji, mówili, że nie spodziewają się jego wypełnienia.

Na przykład płk Roman Switan na ukraińskim Kanale 24, jak cytuje IAR, 8 maja mówił, że rosyjskie władze nie dopuszczą do wycofywania oddziałów Prigożyna, ponieważ dla nich ważna jest kontynuacja ofensywy.

Sukces taktyczny ukraińskiej armii

Prigożyn zarzucił w ostatnim czasie opinię publiczną wieloma stwierdzeniami, z których tylko część podlega weryfikacji. Ukraińscy eksperci oceniają, że wypowiedzi Jewgienija Prigożyna co do zasady nie są wiarygodne i nie można wierzyć w oświadczenia Rosjan - wrogów - podczas trwającej wojny najeźdźczej.

REKLAMA

Wojska ukraińskie potwierdziły w ostatnim czasie jego doniesienia o tym, że z linii frontu odeszła 72 brygada zmechanizowana Federacji Rosyjskiej.

Według szefa wagnerowców, odsłoniła ona fragment flanki południowej, 3 km kw frontu, o głębokości 500 m, gdzie jego oddziały miały stracić 500 osób.

Niemniej jednak płk Serhij Czerewaty, rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy zastrzegł 10 maja, że niestety nie udało się w pełni zniszczyć 72. brygady.

Wieczorem 10 maja dowódca Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy Aleksander Syrski poinformował, że w udało się przesunąć linię frontu  nawet o 2 km, a  w niektórych rejonach wagnerowcy musieli ustąpić pozycje słabiej wyszkolonym siłom wojsk regularnych i te się wycofały.

REKLAMA

Prigożyn mówiąc o 72. Brygadzie budował narrację, wedle której oddziały jej wykazały się tchórzostwem, podobnie jak, według niego, innej prywatnej grupy wojskowej - Gazpromu Fakel (Pochodnia).

Wypowiedź o dziadku

Wiele spekulacji wywołała wypowiedź Prigożyna poświęcona "szczęśliwemu dziadkowi".

- Pociski są w magazynach, w magazynach sobie odpoczywają. A dlaczego są w magazynach? Wyjaśniam. Są ludzie, którzy walczą, i są ludzie, którzy kiedyś nauczyli się gdzieś, że powinna istnieć rezerwa i ratują, ratują te rezerwy. Przemysł produkuje pociski, a zamiast oddawać je wojsku, gromadzi się je w magazynach. Po co, nikt nie wie. I zamiast wydać pocisk, zabić wroga i ratować życie naszemu żołnierzowi, zabijają naszego żołnierza, a szczęśliwy dziadek myśli, że mu dobrze. I co kraj powinien zrobić dalej? Jeśli okaże się, że ma rację, niech Bóg wszystkich błogosławi, ale co ma zrobić kraj, nasze dzieci, wnuki ... przyszłość Rosji i jak wygrać wojnę, jeśli okaże się przypadkiem, to po prostu zakładam, że ten dziadek jest kompletnym id...tą? - perorował Prigożyn.

Było wiele spekulacji, że Prigożyn zaatakował Putina, bo bywa nazywany on m.in. "bunkrowym dziadem".

REKLAMA

On sam jednak, zapytany przez portal RTVI, kim jest "dziadek", zasugerował, że to Gierasimow.

- Mówiłem o dziadku mówił w kontekście dostaw pocisków (...) Kto może być dziadkiem? Opcja numer jeden to [generał pułkownik Michaił] Mizincew (tzw. rzeźnik Mariupola, red.), który został zwolniony za dawanie nam pocisków, dlatego teraz nie może dawać nam pocisków. Druga opcja - szef Sztabu Generalnego Walerij Wasiljewicz Gierasimowow, który ma dostarczać pociski, ale nie otrzymujemy wystarczającej ilości pocisków, a otrzymujemy tylko 10%. A trzecią opcją jest Natalia Chim, która na portalach społecznościowych oferuje nam paczki z pociskami (....) Wybierz jedną z tych opcji, kogo z nich nazwałem "dziadkiem" - powiedział.

Kłopoty Grupy Wagnera

24 marca major ukraińskiej armii Ołeksij Hetman powiedział na antenie telewizji Kanał 24 że liczba wagnerowców zmniejszyła się przez kilka miesięcy z ponad 45 tys. do około 7 tys, i skomentował, że ta formacja istnieje tylko w teorii.

REKLAMA

Szef PKW "Wagnera" Jewgienij Prigożyn znalazł się w Bachmucie w bardzo niekorzystnej sytuacji, bo każdy jego kolejny krok (w tył czy  przód) prawdopodobnie doprowadzi do jego likwidacji - komentował ostatnio z kolei doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Grupa Wagnera znana jest z wyjątkowego okrucieństwa, które okazywała wobec ukraińskiej ludności, a także z aktów barbarzyństwa w Afryce. Według dziennika "The Times" może ona wkrótce trafić na listę organizacji terrorystycznych w Wielkiej Brytanii.

Prigożyn jest objęty zachodnimi sankcjami.

***

REKLAMA

***

Ocenzurowana wersja filmu z 4/5 maja. Prigożyn wulgarnie krzyczał: "Szojgu, Gierasimow (...), gdzie moja amunicja". Prigożyn stał na tle ciał zabitych (na tym filmie niewidocznych).

 

REKLAMA

***

Zebrała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej