"W razie odwrotu będą zniszczeni". Płk Hrabski: wagnerowcy prowadzą ataki informacyjne, bo nie radzą sobie z zadaniem
- Wagnerowcy wykorzystują fakt, że nie są jednostką w składzie sił zbrojnych i mają możliwość przeprowadzania tzw. ataków informacyjnych - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl płk Serhij Hrabski, komentując rozgłos wokół oświadczeń Prigożyna. Jak dodał, opowieści o odwrocie to "zuchwałe majaczenie", gdyż w razie takiej próby jednostka zostanie zniszczona przez oddziały blokujące.
2023-05-11, 13:45
- Jakkolwiek nietypowo to zabrzmi, sytuacji Grupy Wagnera w rejonie Bachmutu poświęca się zdecydowanie zbyt wiele uwagi - przekazał portalowi Polskiego Radia pułkownik rezerwy ukraińskich sił zbrojnych Serhij Hrabski.
Jak zaznaczył: wagnerowcy prowadzą działania na bardzo ograniczonym odcinku frontu. Obecnie skoncentrowani są wyłącznie na rejonie Bachmutu, a to jest kilka kilometrów z 1500-kilometrowej linii frontu. - Ich działania nie wpływają w znacznym stopniu na dzisiejszą sytuację w taki sposób, w jaki mogłyby wpłynąć - zaznaczył.
- Wagnerowcy to w swojej istocie jednostka lekkiej piechoty, której zadaniem jest zajęcie jednej lokacji - miasta Bachmut. Nie mogą sprostać temu zadaniu. W mieście panuje chaos, a oni nie są w stanie wypełnić zadania. Dlatego dzisiaj wykorzystują fakt, że nie są pełnoetatową jednostką Wojsk Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i mają możliwość przeprowadzania tzw. ataków informacyjnych i zgłaszania, że brakuje im broni, amunicji, że nie mogą wykonać zadania - powiedział portalowi Polskiego Radia płk Serhij Hrabski, komentując rozgłos wokół oświadczeń Prigożyna. Jak dodał, służą one budowie kapitału politycznego Prigożyna.
Zostaną zniszczeni w razie próby wycofania się
Pułkownik dodał, że na tylnej linii, za tymi jednostkami, są skoncentrowane tak zwane oddziały blokujące, co nie pozwoli na zorganizowane wyjście jednostek Wagnera. - Zostaną zniszczone w przypadku próby wycofania się - powiedział Polskiemu Radiu.
REKLAMA
- Podsumowując - to pewna osobliwość tej sytuacji, jednak nie wpływa ona w żaden sposób na przebieg działań wojennych i nie jest warta uwagi zarówno sił zbrojnych Ukrainy, jak i całego cywilizowanego świata - podkreślił pułkownik, mówiąc o działaniach szefa grupy Wagnera.
Prigożyn oskarża "biurokratów wojskowych" o działanie na szkodę Rosji.
- Biorąc pod uwagę fakt, że Federację Rosyjską można pokonać pod Bachmutem, a także w innych miejscach, w wystąpieniach Prigożyna można widzieć działania, które potem mogą wskazać na tych, którzy niby to byli "winni" tej porażki. A kroki te są podejmowane w oparciu o całkowicie tradycyjne podejście reżimu moskiewskiego - car dobry, bojarzy źli. Prigożyn nie wspomniał nazwiska Putina i wyprowadza go, powiedzmy, za kulisy, poza kontekst, w którym ktoś mógłby zostać oskarżony o ewentualną porażkę lub niewykonanie zadań w rejonie Bachmutu i innych rejonach frontu - zauważył nasz rozmówca.
- Tworzy obrazy, że winę za to, co się dzieje, ponosi MON, winny jest Sztab Generalny, winne są struktury odpowiedzialne za zabezpieczenie operacji, ale w żaden sposób nie wymienia głównego winowajcy całej tej tragedii - Putina - zaznaczył płk Hrabski.
REKLAMA
Nie ma szans na wycofanie oddziałów
- Co do jego żałosnych oświadczeń, że wagnerowcy odejdą z frontu, to zuchwałe urojenia. Bowiem nikt nie pozwoli mu opuścić frontu - powiedział nam pułkownik.
- A na tylnej linii, za tymi jednostkami, już skoncentrowane są tak zwane oddziały blokujące są, które nie dopuszczą zorganizowanego wyjścia jednostek Grupy Wagnera z pozycji, które obecnie zajmują - dodał.
- Te oddziały zostaną zniszczone także w przypadku próby wycofania się. Mają pełnić rolę lekkiej piechoty szturmowej, której zadaniem jest osiągnięcie rezultatu - jakimkolwiek sposobem - przekazał wojskowy.
Dodał, że wagnerowcy nie mogą osiągnąć wyniku, którego się od nich oczekuje.
REKLAMA
- Jednak w przeciwieństwie do, powiedzmy, oddziałów regularnej armii rosyjskiej, technicznie mają możliwość opowiadania o tych kłopotach - przekazał płk Hrabski.
- A to znowu - odpowiada pewnym politycznym ambicjom Prigożyna,. On próbuje w ten sposób zdobyć jakiś kapitał polityczny, nawet w warunkach absolutnie przewidywalnej klęski sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej - zauważył.
- Możemy to rozpatrywać jako wariant walki wewnątrzpolitycznej. Jednak w najbliższym czasie nie wpłynie ona na charakter działań wojennych - podkreślił pułkownik.
Walki o Bachmut trwają i są zacięte.
Płk Serhij Hrabski powiedział, że nie są prawdziwe twierdzenia o brakach amunicji w szeregach Rosji.
REKLAMA
- Wbrew temu, co mówi Prigożyn, nie ma zmian w charakterze działań bojowych, spadku intensywności ataków, nie ma zmniejszenia liczby ostrzałów. Wróg nadal wywiera presję na pozycje obrońców Ukrainy, nie zmniejszając intensywnosci działań ofensywnych - zaznaczył
- Fakt, że niewiele mu się udaje, nie oznacza to, że obserwujemy spadek intensywności działań wojennych na tym kierunku - podkreślił.
Zacięte walki pod Bachmutem
Pod Bachmutem trwają zacięte walki. Rosjanie próbują zdobyć miasto, nazywane przez nich "Artiomowskiem" od lipca ubiegłego roku. Jak przekazywały ukraińskie siły zbrojne, Rosja stosuje w Bachmucie taktykę spalonej ziemi, używano m.in. broni fosforowej.
Oświadczenia Prigożyna
Jewgienij Prigożyn, właściciel Grupy Wagnera, od 5 maja groził "wycofaniem się" spod Bachmutu, twierdząc, że nie otrzymuje żądanych ilości amunicji. Skarżył się na biurokratów z MON, na szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. W jednej z wypowiedzi użył sformułowania "szczęśliwy dziadek", co wywołało falę spekulacji, że zaatakował Putina. Jednak sam Prigożyn udzielił potem wywiadu, w którym tłumaczył, że jego słowa dotyczyły kwestii pocisków, i w którym sugerował, że chodziło mu o Gierasimowa.
REKLAMA
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA