Polska w UE apeluje o zmiany w pakcie migracyjnym. Andrzej Sadoś mówił o poważnych wątpliwościach
Polska w Unii Europejskiej apeluje o zmiany w pakcie migracyjnym. Ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś mówił dziś o poważnych wątpliwościach - wynika z rozmów brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej z europejskimi dyplomatami. Migracja była jednym z tematów spotkania ambasadorów krajów członkowskich, a za nieco ponad dwa tygodnie ta sprawa będzie dyskutowana przez przywódców na szczycie w Brukseli.
2023-06-14, 20:59
Pakt migracyjny został wstępnie zaakceptowany przez większość krajów w ubiegłym tygodniu przy sprzeciwie Polski i Węgier. Wstrzymały się Bułgaria, Malta, Litwa i Słowacja. To było stanowisko do negocjacji z Parlamentem Europejskim w sprawie ostatecznego kształtu regulacji.
Z relacji dyplomatów wynika, że ambasador Polski przy Unii zakwestionował dziś prowadzenie prac nad paktem migracyjnym przez Szwecję, kierującą pracami Unii. Ocenił, że tekst kompromisowy nie był wystarczająco przygotowany i że jego zdaniem konieczne będą jeszcze prace na poziomie technicznym. Podkreślał, że poprawki wprowadzone do paktu zostały rozesłane unijnym krajom na kilka minut przed podjęciem decyzji, co - jak miał mówić ambasador Polski przy Unii - uniemożliwiało przeprowadzenie analizy.
Według Andrzeja Sadosia nadal nie są znane szczegóły porozumienia dotyczące wkładu finansowego poszczególnych państw i nie wiadomo, co ma być negocjowane z Europarlamentem. Przypomniał też unijne szczyty z ostatnich lat i nacisk na decyzje podejmowane na zasadzie konsensusu i na dobrowolną relokację. Tymczasem - jak argumentował - uzgodniony wstępnie pakt migracyjny to de facto powrót do obowiązkowej relokacji z 2015 roku, która nie była skuteczna.
Kolejne argumenty
Unijni dyplomaci, relacjonując przebieg spotkania, wspomnieli też argumenty polskiego ambasadora, że relokacja jest czynnikiem przyciągającym nielegalną migrację, że opłaty w wysokości 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę są de facto karami finansowymi.
REKLAMA
Ambasador Andrzej Sadoś miał także przypomnieć lutowe ustalenia przywódców dwudziestkisiódemki o adekwatnym wsparciu krajów, które przyjęły uchodźców wojennych z Ukrainy i że do tej pory to nie nastąpiło. Do Polski, jak podkreślił ambasador, dotarło z powodu wojny 12 milionów Ukraińców, z czego milion wciąż tam przebywa. Powtórzył, że z unijnego budżetu Polska otrzymała wsparcie w wysokości 200 euro na osobę, co jest - jak mówił - niewystarczające.
Według relacji dyplomatów ambasador Andrzej Sadoś miał też wskazać na różnicę 200 euro na jednego uchodźcę z Ukrainy z sumą 20 tysięcy euro za odmowę przyjęcia migranta, który nadużywa procedury azylowej.
- Węgierski europoseł w PE: sprzeciwiam się atakom na Polskę i domagam się szacunku dla polskich wyborców
- Poseł Lewicy: chciałabym, żeby państwa UE nas naśladowały w sposobie traktowania uchodźców
- "Dziwaczny pomysł, nie na czasie". Rzońca o powrocie do relokacji imigrantów
***
IAR/Beata Płomecka/łl
REKLAMA
REKLAMA