Policjanci, wioząc nastolatki, rozbili się radiowozem na drzewie. "Nie zostali zwieszeni"
Pruszkowscy policjanci, którzy zabrali do radiowozu dwie nastolatki i rozbili się na drzewie, nie zostali zawieszeni. Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie prowadzi Wydział Kontroli KSP. - Nasze dalsze decyzje uzależnione są od ustaleń w ramach postępowania dyscyplinarnego i ustaleń prokuratury - podkreślił rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
2023-01-04, 16:38
W środę w mediach pojawiła się informacja, że pruszkowscy policjanci po wypadku wrócili na służbę. Rzecznik KSP dodał, że policjanci nie zostali zawieszeni.
"W samochodzie znajdowały się osoby postronne"
O zdarzeniu Komendant Powiatowy Policji w Pruszkowie poinformował Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, Prokuraturę, a także Komendanta Stołecznego Policji. - Stąd decyzja ze strony Komendanta Stołecznego Policji o skierowaniu na miejsce Wydziału Kontroli KSP. Po wykonaniu czynności wyjaśniających podjęto niezwłocznie decyzję o czynnościach dyscyplinarnych, bowiem nie ma żadnych wątpliwości, że w samochodzie znajdowały się osoby postronne - podkreślił nadkomisarz Sylwester Marczak.
Dodał, że dalsze decyzje w tej sprawie uzależnione są od ustaleń postępowania dyscyplinarnego, które prowadzi Wydział Kontroli KSP i od ustaleń prokuratury w ramach prowadzone śledztwa.
"Śledztwo dotyczy spowodowania wypadku oraz nieudzielenia pomocy"
W poniedziałek wieczorem funkcjonariusze z Pruszkowa otrzymali zgłoszenie dotyczące wypalania kabli. Pojechali na miejsce. - Tego wypalania nie potwierdzili, natomiast było jakieś ognisko - przekazywała kom. Karolina Kańka z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.
REKLAMA
Funkcjonariusze zakończyli interwencję i zabrali do radiowozu dwie nastolatki. W pewnym momencie w miejscowości Dawidy Bankowe (woj. mazowieckie) doszło do wypadku radiowozu. Funkcjonariusz stracił panowanie nad samochodem i auto uderzyło w drzewo. Dziewczyny same zgłosiły się na pogotowie, a potem jedna z nich pojechała do szpitala. Karetka została też wezwana na miejsce wypadku.
Dodała, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, co oznacza, że nikomu na obecnym etapie nie przedstawiono zarzutów oraz że planowane są dalsze czynności, m.in. przesłuchania świadków, jak również uzyskanie opinii biegłych. - Na obecnym etapie są to wszystkie informacje, których możemy udzielać - przekazała Skrzyniarz.
PAP/mg/kor
REKLAMA