Elektryk znów chce zostać prezydentem Polski
Tusk się waha, Cimoszewicz nie chce, Kaczyński oficjalnie jeszcze się nie określił. A on już wie - chce być prezydentem Polski.
2009-11-09, 15:23
Tusk się waha, Cimoszewicz nie chce, Kaczyński oficjalnie jeszcze się nie określił. A on już wie - chce być prezydentem Polski.
Łodzianie dostają właśnie e-maile od pierwszego kandydata w przyszłorocznej kampanii wyborczej - pisze Dziennik Łódzki.
Tym kandydatem jest Tadeusz Cichocki, lat 56, elektryk.
Chichocki startuje w wyborach zaniepokojony "pogarszającą się sytuacją Narodu Polskiego".
Kandydat ma mocny program. Chce zlikwidować Sejm i Senat. Prezydentowi chce dać władzę "na czas nieokreślony". Długość kadencji ma zależeć tylko od woli samego prezydenta oraz narodu. Naród, wedle jego koncepcji, ma na bieżąco udzielać prezydentowi aprobaty bądź dezaprobaty. Technicznie niemożliwe? A jednak. Tadeusz Cichocki proponuje zbudowanie w tym celu wielkiego informatycznego systemu SM/SAP. Skrót ten oznacza System Monitorowania Stopnia Akceptacji Prezydenta RP przez Naród Polski.
- Sejm i Senat są podstawą większości problemów Polski - uważa Tadeusz Cichocki. - Tworzą złe prawo i do tego są bardzo kosztowne. A koszty te są nieuzasadnione. Parlament nie pełni funkcji kontrolnych. Bo jeżeli rząd ma większość w sejmowych ławach, to przecież jest kontrolowany przez kolegów. Zresztą, czy którakolwiek kadencja Sejmu zakończyła się bez dziury budżetowej? - pyta Cichocki.
Co zaś tyczy się nieokreślonej kadencji prezydenta: - Jeśli rządziłby dobrze i nie byłoby w tym czasie lepszego kontrkandydata, nie byłoby potrzeby nic zmieniać. Z drugie strony, zły prezydent mógłby zostać odwołany przez naród po miesiącu - przekonuje Tadeusz Cichocki.
Tadeusz Cichocki przedstawia się jako kandydat niezależny, dystansuje od działających na polskiej scenie partii, nie chce się też lokować na lewicowo-prawicowej skali poglądów. Mówi, że kampanię przeprowadzi bez milionów, bo tych milionów nie ma.
mch, Dziennik Łódzki