Afera sopocka. Karnowski: mam dowody, że nagranie było spreparowane

Satysfakcja i pewność co do słuszności decyzji prokuratury. Prezydent Sopotu z zadowoleniem przyjął decyzję o umorzeniu śledztwa wobec niego.

2013-12-17, 12:22

Afera sopocka. Karnowski: mam dowody, że nagranie było spreparowane
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Foto: PAP/Piotr Wittman

Posłuchaj

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu: CBA starało się nie widzieć tego, że nagranie jest spreparowane (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Jacek Karnowski był podejrzany o żądanie łapówki od biznesmena Sławomira Julkego. Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie uznała, że zgromadzony materiał dowodowy nie był wystarczający do wniesienia aktu oskarżenia.
Podczas konferencji prasowej w Sopocie Jacek Karnowski podkreślał, że taśma, która miała być dowodem w sprawie, została zmontowana.
- Nigdy nie zdołano na mnie znaleźć żadnego dowodu na to, żebym czegokolwiek od kogokolwiek żądał, dlatego posłużono się spreparowanym, a właściwie zmontowanym nagraniem - komentował.
Jacek Karnowski skrytykował działania CBA, które pod wodzą Mariusza Kamińskiego prowadziło śledztwo przeciwko niemu.
- Zarzuty w sprawie Julkego były absurdalne. CBA Mariusza Kamińskiego starało się nie widzieć tego, że nie ma oryginału nagrania, że nagranie jest spreparowane. Ja mam dowód na to i mam także świadków, że Julke montował nagranie - wyjaśnił Karnowski.
Obrońcy Jacka Karnowskiego mają w ciągu dwóch tygodniu przedstawić nowe wątki w tej sprawie w Prokuraturze Okręgowej.

Afera sopocka

Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie umorzyła śledztwo przeciwko prezydentowi Sopotu. Jacek Karnowski był podejrzany o żądanie łapówki od sopockiego biznesmena Sławomira Julkego. Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że prezydent Sopotu miał zażądać dwóch mieszkań w zamian za korzystną decyzję administracyjną. Według prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy nie był wystarczający do wniesienia aktu oskarżenia.

Polityk był podejrzany o żądanie łapówki od sopockiego biznesmena. Śledztwo w tej sprawie wszczęto w lipcu 2008 roku. Sławomir Julke jako dowód na żądanie od niego korzyści majątkowej przedstawił kopię nagranej przez siebie rozmowy z prezydentem Sopotu. Sprawa trafiła do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, a następnie - do Szczecina.
Zapis rozmowy nie okazał się dowodem rozstrzygającym, ponieważ była to kopia. Sławomir Julke nie miał oryginalnego nagrania. Twierdzi, że je zniszczył.
Postanowienie o umorzeniu sprawy nie jest prawomocne.

IAR, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej