Stalinowski strażnik więzienny ponownie stanął przed sądem
Konrad K. jest oskarżony przez Instytut Pamięci Narodowej o znęcanie się nad więźniami politycznymi.
2014-01-29, 19:41
Dziś ma 85 lat. Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że gdy pełnił funkcję strażnika więziennego był młodym człowiekiem i interesował się wyłącznie sportem, nie polityką.
Co innego wynika z aktu oskarżenia, jaki został przygotowany w IPN. Według Instytutu, Konrad K. był ponurą postacią. W latach 1948-1954 pracował we Wronkach, które w tym czasie zamieniło się w więzienie polityczne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W latach represji politycznych 1945-1956 przez więzienie we Wronkach przeszło ponad 15 tysięcy osób. W wyniku nieludzkiego traktowania zmarło co najmniej 250 więźniów. Wykonywane były również tutaj wyroki śmierci. Wśród przetrzymywanych był między innymi: Wiesław Chrzanowski, Witold Szaniawski i Stanisław Tatar.
Sprawa Konrada K. to część śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie zbrodni na więźniach politycznych, do których miało dochodzić we Wronkach w latach 1945-56. IPN twierdzi, że mężczyzna wielokrotnie miał przekroczyć swoje uprawnienia i znęcać się nad więźniami odbywającymi kary za działalność niepodległościową. Poszkodowanymi byli: Tadeusz C. z organizacji Wolność i Niezawisłość, Lesław P. z ugrupowania Orlęta, Józef J. z grupy Konspiracyjne Wojsko Polskie oraz Konrad G. z Narodowych Sił Zbrojnych.
Konrad K. sądzony jest za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Jego proces trwa od kilku lat. W lutym 2013 roku sąd okręgowy uchylił wyrok sądu pierwszej instancji, który skazał byłego strażnika na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Od tego wyroku odwołał się obrońca Konrada K.  Według niego sąd niesłusznie odmówił  wiarygodności wyjaśnieniom  oskarżonego, a dał wiarę zeznaniom świadków,  choć ci nie rozpoznali  Konrada K. na zdjęciach z czasów, gdy pełnił on  funkcję strażnika.  Uznał też, że pozycja procesowa oskarżonego była  "nieproporcjonalnie  słabsza od pozycji procesowej IPN", który dysponuje  odpowiednim  zapleczem prawnym i finansowym, a śledztwo w tej sprawie  prowadził 19  lat zanim postawił zarzuty Konradowi K.   
 Sąd  odwoławczy podzielił to  stanowisko i nakazał powtórzyć  proces. "Dla  zachowania równości procesowej" sąd uznał  m.in., że należy przesłuchać siedmiu dodatkowych  świadków, o co wnioskowała obrona.  Zwrócił też  uwagę na wynikające z akt nieścisłości dotyczące zeznań  niektórych  świadków i zaznaczył, że należy ustalić, czy wszyscy  świadkowie którzy  zeznawali, iż Konrad K. pobił ich z powodów  politycznych, odsiadywali  wyroki za działalność niepodległościową.
Konrad K. konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Podczas środowej rozprawy odmówił składania zeznań.  Zgodził się jedynie odpowiadać na pytania swego obrońcy, który pytał  Konrada K., czy ten znęcał się nad więźniami. Mówił też, że nie  wiedział za co siedzieli osadzeni we Wronkach więźniowie i do jakich  organizacji należeli.   
 PAP/asop