Słupski ślad zamachu na Kutscherę. 70 lat temu "Miś" zastrzelił "Kata Warszawy"
1-go lutego 1944 roku żołnierze AK przeprowadzili najsłynniejszy w czasie wojny zamach. Zastrzelili dowódcę policji i SS na dystrykt warszawski Franza Kutscherę.
2014-02-01, 20:14
Posłuchaj
"Kata Warszawy" zastrzelił Michał Issajewicz "Miś". Jeszcze w czasie wojny, już po zamachu Issajewicz trafił do wyzwolonego właśnie Słupska, gdzie został ... pełnomocnikiem władz do spraw ludności niemieckiej. - To mało znany fakt z jego życia - mówi badacz historii Słupska Tomasz Urbaniak.
Zobacz serwis: II WOJNA ŚWIATOWA >>>
- Organizował pracę niemieckiej ludności w Słupsku, Niemcy się go bali, bo nie krył, że to on dobił Kutscherę w zamachu. Issajewicz był też jednym z pomysłodawców budowy w Słupsku pomnika Powstania Warszawskiego, brał też udział w pracach komisji, która zmieniała nazwy niemieckich ulic na polskie - dodaje Urbaniak.
REKLAMA
Kilka lat temu do słupskiego magistratu przyszedł list od dawnej mieszkanki tego miasta. Niemka napisała, że była małą dziewczynką, gdy życie uratował jej Michał Issajewicz.
Do powojennego Słupska trafiło wielu warszawiaków, m.in kapelan "Szarych Szeregów" ksiądz Jan Zieja, doktor Stanisław Gierałtowski, Franciszek Szafranek, Maria Zaborowska, czy Stefan Morawski.
Michał Issajewicz "Miś" zmarł w marcu 2012 roku, miał 91 lat.
Warszawa pamięta
Żołnierze Armii Krajowej i mieszkańcy Warszawy uczcili 70. rocznicę akcji Kutschera. Obchody rocznicowe zorganizowano w rejonie Alej Ujazdowskich i na warszawskiej Pradze.
Zgromadzeni złożyli kwiaty przed pamiątkowym kamieniem znajdującym się przed pałacykiem przy Alejach Ujazdowskich 23. To właśnie tam w 1944 roku, żołnierze AK „Pegaz" zabili "Kata Warszawy".
Pamięć o wydarzeniach uczczono też na warszawskiej Pradze. Pod Szpitalem Praskim, do którego w 1944 przewieziono rannych w zamachu, wspominano uczestników. Pod tablicą upamiętniająca personel lekarski ratujący rannych uczestników akcji złożono kwiaty. Po złożeniu wiązanek, uczestnicy udawali się do miejsc, gdzie umierał każdy z uczestników akcji batalionu AK "Pegaz".
REKLAMA
Terror w stolicy
1 lutego 1944 roku w Alejach Ujazdowskich w w Warszawie, w pobliżu ulicy Pięknej, zginął z rąk żołnierzy Batalionu Parasol dowódca SS i policji dystryktu warszawskiego, Franz Kutschera .
Jerzy Swalski dotarł do świadków tego wydarzenia. W reportażu, nadanym w Polskim Radiu w styczniu 1995 roku opowiedział historię jednej z najbardziej brawurowych akcji w okupowanej stolicy.
Franz Kutschera objął swe stanowisko 25 września 1943 roku. Od razu zastosował wobec ludności cywilnej terror na niespotykaną wcześniej skalę. Na początku października 1943 stojący na czele Generalnego Gubernatorstwa, Hans Frank wydał zarządzenie o karach, jakie spotkają Polaków za zabicie każdego Niemca. Kutschera zaczął pilnie wypełniać zalecenia przełożonego. Niemal każdego dnia dochodziło do łapanek, zaczęły się egzekucje na ulicy.
Wyrok na Kutscherę
Kierownictwo Walki Podziemnej początkowo nie mogło ustalić z imienia i nazwiska, kto stoi na czele SS i policji okręgu warszawskiego. Kutschera, z obawy przed polskim wywiadem, publicznie nie ujawniał swych danych. Obwieszczenia podpisywał jako ”Dowódca SS i policji na Dystrykt Warszawski”. Armia Krajowa wpadła na jego trop przypadkiem. Pewnego dnia szef komórki wywiadu oddziału "Agat", Aleksander Kunicki, ps. Rayski, zauważył, że oficer przywieziony limuzyną do siedziby SS, mieszczącej się w pałacyku przy Alejach Ujazdowskich 23, nosi dystynkcje generalskie. Od tego dnia rozpoczęła się obserwacja Niemca. Ustalono, że mieszka przy Alei Róż i nosi nazwisko Kutschera. Wydano rozkaz wykonania wyroku.
Niemieccy historycy przeciwko "polskim obozom zagłady" >>>
- Ja prowadziłem samochód, który zatrzymał wóz Kutschery - wspominał w audycji Michał Issajewicz. - Lot dał sygnał, powtórzyła go jeszcze jedna z łączniczek, ps. Hanka. Ruszyłem, w w tym samym momencie podbiegł do samochodu Kutschery Lot.
Śmierć bohaterów
W wyniku akcji Franz Kutschera poniósł śmierć. Wraz z nim zginęło 4 Niemców, a 9 zostało rannych. Niestety nie obyło się bez ofiar po stronie polskiej. Bronisław Pietraszewicz-Lot zmarł w wyniku ran postrzałowych jamy brzusznej. Podobny los spotkał Mariana Sengera-Cichego.
W odwecie Niemcy nałożyli na Warszawę sto milionów złotych kontrybucji. W dzień po zamachu, 2 lutego 1944 roku w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca akcji, rozstrzelano stu zakładników. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji przed wybuchem Powstania Warszawskiego.
Do dziś w kościele św. Krzyża w Warszawie jest odprawiana msza św. w intencji poległych wówczas uczestników zamachu.
REKLAMA
pp/bs/IAR/Radio Gdańsk
Więcej o historii czytaj w specjalnym serwisie Polskiego Radia>>>
REKLAMA