Amerykański wiceprezydent już w Polsce. Spotkania z Tuskiem i Komorowskim
Wiceprezydent USA spotka się z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem, a także z prezydentem Estonii Toomasem Hendrikiem Ilvesem. Głównym tematem rozmów będzie sytuacja na Ukrainie.
2014-03-18, 10:44
Posłuchaj
Biden wylądował we wtorek o godz. 10 na warszawskim lotnisku. Premier Tusk powiedział we wtorek rano, że temat rozmów jest "dzisiaj tak naprawdę jeden, co zrozumiałe, czyli sytuacja na Ukrainie po tzw. referendum na Krymie".
- Wizyta Joe Bidena w Polsce i spotkania także z prezydentem Estonii tutaj u nas i prawdopodobnie też wizyta na Litwie, to wszystko pokazuje, że Amerykanie rozumieją potrzebę jednoznacznego potwierdzenia, że Sojusz Północnoatlantycki i sojusz między Stanami Zjednoczonymi a Polską, musi być żywy i skuteczny właśnie w chwilach tak dramatycznych, jak dzisiejsze zdarzenia na Ukrainie i na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Dlatego bardzo wysoko oceniam tę inicjatywę i szybką decyzję o przyjeździe - powiedział premier dziennikarzom.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>
Rosja szybko przyłącza Krym [relacja] >>>
Informując o przyjeździe wiceprezydenta USA amerykańska ambasada zapowiadała, że odbędzie on "konsultacje w sprawie kroków dla poparcia suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy" oraz "potwierdzi wspólne zobowiązania obronne w ramach NATO oraz trwałe wsparcie dla wszystkich sojuszników i partnerów w Europie".
Nieuznawane referendum na Krymie
REKLAMA
Wizyta Bidena w Warszawie przypada niedługo po nieuznawanym przez Zachód referendum na Krymie, w którym za przyłączeniem półwyspu do Rosji zagłosowało 96,77 proc. uczestników i dzień po tym, gdy USA i UE ogłosiły sankcje wobec osób z Rosji i Krymu zaangażowanych w działania zmierzające do naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy i aneksji Krymu przez Rosję.
TVN24/x-news
Zapewnić o bezpieczeństwie
- Wizyta Joe Bidena w Polsce, a następnie na Litwie jest ważnym gestem solidarności i integralności z państwami NATO i UE, które graniczą bezpośrednio z Rosją - podkreśla prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski. - Ja myślę, że tak jak przylot amerykańskich F16 był takim symbolicznym pokazem siły, tak przylot wiceprezydenta Bidena będzie takim pokazem, na jak wysokim politycznym szczeblu znajduje się Europa Wschodnia w polityce Stanów Zjednoczonych - tłumaczy Pisarski.
CNN Newsource/x-news
Joe Biden potwierdzi również amerykańskie zobowiązania do wspólnej obrony, wynikające z Traktatu Północnoatlantyckiego. Ma również zapewnić o poparciu dla wszystkich sojuszników i partnerów w Europie. Prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego zwraca uwagę, że bardzo ważna jest także wizyta amerykańskiego wiceprezydenta w Wilnie, gdzie Joe Biden uda się z Warszawy. - Tak jak Polacy często sobie zdają pytanie, czy my jesteśmy bezpieczni, uważam, że my jesteśmy jeszcze bezpieczni, natomiast takie kraje mniejsze, a jednocześnie graniczne strefy UE i NATO mają powody do niepokoju. Przypomnę tylko, że na Litwie 25 procent mieszkańców to Rosjanie - ten argument słyszeliśmy ostatnio na Krymie - podkreśla Pisarski.
REKLAMA
Sankcje USA
Sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone polegają na zamrożeniu aktywów 11 wysokiej rangi rosyjskich i ukraińskich urzędników odpowiedzialnych za wojskową interwencję Rosji na Krymie i niedzielne referendum. Są wśród nich m.in. Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji - izby wyższej parlamentu Rosji, osobistość nr 3 w Federacji Rosyjskiej po prezydencie i premierze, Siergiej Aksjonow, premier nieuznawanej przez władze w Kijowie Republiki Krymu, a także obalony niedawno prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Prezydent USA Barack Obama zapowiedział, że USA są gotowe nałożyć na Rosję dalsze sankcje w związku z Krymem. Dodał, że nowe sankcje oznaczać będą większe koszty dla Rosji za jej działania na Krymie. Obama podkreślił zobowiązanie NATO do kolektywnej obrony członków Sojuszu. Zapewnił też, że wciąż istnieje droga dyplomatyczna rozwiązania kryzysu ukraińskiego.
Zarówno amerykański prezydent, jak i polski minister spraw zagranicznych zapowiedzieli też, że jeśli Rosja nie zawróci z obranej drogi, to musi liczyć się z kolejnymi sankcjami.
pp/IAR/PAP
REKLAMA