Kryptonim "Orlik". Misja polskich żołnierzy rusza w maju
Patrolowanie przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii - to główne zadanie polskich żołnierzy. Do dyspozycji będą mieć cztery MIG-i, gotowe do startu w ciągu kilkunastu minut od rozkazu.
2014-04-01, 17:04
Posłuchaj
Donald Tusk: chcemy w Polsce amerykańskich żołnierzy (IAR)
Dodaj do playlisty
Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta o zgodę na udział Sił Powietrznych w patrolowaniu nieba nad Litwą, Łotwą i Estonią. Nasze MIG-i mają rozpocząć misję o kryptonimie "Orlik" w maju.
- Będzie to piąta zmiana kontyngentu lotniczego w krajach bałtyckich.Dyżur będą pełnić lotnicy i samoloty z bazy w Malborku - tłumaczy major Marek Pietrzak z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.
NATO: wojska Rosji nadal przy granicy z Ukrainą [relacja]
Misja polskich żołnierzy ma potrwać cztery miesiące. W tym czasie w litewskiej bazie w Szawlach będzie 100 osób: lotników i personelu technicznego.
Wsparcie ochrony nieba nad państwami bałtyckimi deklarują też inne kraje z NATO. Ma to związek z kryzysową sytuacją na Ukrainie.
- Na razie są to jednak tylko deklaracje - mówi wydawca wojskowego miesięcznika "Raport", Wojciech Łuczak. Francja rozważa wysłanie od czterech do sześciu samolotów Rafael. Wielka Brytania mówi o maszynach typu Tajfun. Brytyjski rząd deklaruje od czterech do ośmiu samolotów. Z kolei władze Belgii rozważają wysłanie kilku F-16.
Zgodnie z deklaracjami, samoloty mogłyby również rotacyjnie pojawiać się w Polsce. NATO chce w ten sposób pokazać Warszawie i krajom bałtyckim, że w obliczu kryzysu ukraińskiego, wspiera militarnie swoich członków.
Misja z udziałem polskich lotników to część operacji "Air Policing". Sojusz Północnoatlantycki prowadzi ją od 2004 roku, czyli od momentu wejścia w struktury NATO państw bałtyckich. Kraje te nie mają własnego potencjału lotniczego, żeby patrolować przestrzeń powietrzną. Stąd inni członkowie NATO - w ramach sojuszniczej solidarności - robią to za Litwinów, Łotyszy i Estończyków.
Obecnie nieba nad krajami bałtyckimi pilnują maszyny z USA. Na początku marca w związku z sytuacją na Ukrainie Stany Zjednoczone zwiększyły swoje siły. Do czterech myśliwców F-15, pełniących dyżur na Litwie od stycznia, dołączyło sześć kolejnych samolotów tego typu oraz dwie latające cysterny.
Konflikt rosyjsko-ukraiński stawia w nowym świetle sytuację Polski. Zdaniem szefa rządu, nasz kraj powinien być dodatkowo zabezpieczony wojskiem NATO. - Gwarancje bywają puste, my to znamy z historii. Gwarancje poważnych państw co do integralności terytorialnej Ukrainy też okazały się gwarancjami wątpliwej jakości - mówił premier.
Szef rządu tłumaczył jednocześnie, że za słowami ministra Radosława Sikorskiego wypowiedzianymi po spotkaniu Trójkąta Weimarskiego "nie kryje się żadne konkretne ustalenie, jest to tylko ponowienie polskiego stanowiska". - Polska granicząc m.in. z Rosją, Białorusią, Ukrainą jest państwem granicznym całej Unii Europejskiej i całego NATO. Dlatego, jeśli istnieje coś takiego jak granica NATO, to jej kluczową częścią jest wschodnia granica Polski. Tak proszę rozumieć słowa ministra Sikorskiego - powiedział Tusk.
Sikorski: w Polsce mogłyby się znaleźć dwie brygady NATO>>>
Według premiera, że w tej sprawie "krok po kroku coś uzyskujemy", ale "tempo zwiększania obecności NATO w Polsce mogłoby być większe". - Będziemy działali na rzecz zwiększenia obecności NATO w Polsce, ale zdajemy sobie sprawę, że trochę czasu upłynie, zanim stanie się to faktem - podsumował Tusk.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
IAR/PAP/asop