Separatyści w Doniecku ogłosili okupowany budynek terytorium Rosji

2014-04-11, 12:42

Separatyści w Doniecku ogłosili okupowany budynek terytorium Rosji
Prorosyjskie siły w Doniecku nie mają zamiaru rezygnować. Foto: PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Prorosyjscy demonstranci, którzy zajęli budynek obwodowej administracji w Doniecku, oczekują na szturm sił ukraińskiego MSW.

Posłuchaj

Ukraina: mija termin ultimatum postawionego separatystom - relacja Pawła Buszki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Separatyści ustawili przed budynkiem rosyjski słup graniczny i ogłosili teren wokół rosyjskim terytorium.
W piątek mija termin ultimatum postawionego separatystom przez ukraińskie władze. Dwa dni wcześniej szef MSW Arsen Awakow oświadczył, że jeśli w ciągu 48 godzin nie opuszczą oni administracji w Doniecku oraz siedziby Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Ługańsku, zostaną usunięci siłą.
Lokalne media oceniają, że nic nie wskazuje, by działacze organizacji prorosyjskich zamierzali się poddać. W czwartek wieczorem donieccy separatyści oznajmili, że rozpoczynają formowanie ludowej armii. W Ługańsku wzmacniali barykady i zbijali z desek szubienice dla "banderowców"; nazywają tak obecne ukraińskie władze, jak i wszystkich zwolenników jedności państwa.

Espreso TV/x-news

Rozmowy z premierem

W Doniecku przebywa obecnie premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, który spotkał się z przedstawicielami lokalnych władz oraz biznesu. W rozmowach uczestniczył m.in. mieszkaniec tego miasta, najbogatszy obywatel kraju Rinat Achmetow, którego niektóre media oskarżają o podgrzewanie nastrojów separatystycznych.
Jaceniuk podkreślił, że Ukrainie potrzebny jest dziś dialog i zapewnił, że kijowskie władze są gotowe uwzględnić postulaty mieszkańców wschodnich obwodów. - Musimy zrobić wszystko, by Ukraina pozostała jednym państwem, a każdy jej obywatel czuł się wolnym człowiekiem, który wie, że ma wpływ i na władze centralne i na lokalne - mówił.

TVN24/x-news

Premier oświadczył także, że nikt nie ma zamiaru ograniczać praw ludzi do posługiwania się własnym językiem, czym straszą mieszkańców wschodniej Ukrainy prorosyjscy separatyści.
- Nikt i nigdy nie będzie ograniczał prawa do posługiwania się językiem rosyjskim - podkreślił Jaceniuk.
Achmetow również mówił o konieczności rozwiązania konfliktu w regionie na drodze rozmów. - Ludzie chcą, by głos Donbasu był usłyszany, ludzie chcą, by Donbas był szanowany. Chcą mieć pracę i godne płace. Jednym słowem: pragną lepszego życia. Jedyną drogą są rozmowy, które powinny przynieść zwycięstwo ludziom, Donbasowi i Ukrainie - powiedział biznesmen związany z ekipą obalonego w lutym prezydenta Wiktora Janukowycza.
- Donbas jest dla mnie Ukrainą - zadeklarował Achmetow na spotkaniu z Jaceniukiem.

Referendum w Doniecku?

Referendum konstytucyjne razem z wyborami prezydenckimi 25 maja - tego domaga się mer Doniecka Ołeksandr Łukianczenko, do którego przyjechał w piątek Jaceniuk.
Na spotkaniu z premierem Łukianczenko wyraził wolę do przeprowadzenia referendum między innymi w sprawie federalnego ustroju Ukrainy. Zakładałby on większą autonomię regionów i - tym samym - mniejszą zależność od władz w Kijowie. Jego zdaniem, należałoby także uregulować kwestię języka rosyjskiego - w ten sposób, by przyznać mu większe uprawnienia, zwłaszcza we wschodnich regionach Ukrainy.
Zdaniem Łukianczenki, referendum pomogłoby rozwiązać wiele problemów i oddaliłoby zagrożenie bojkotu wyborów prezydenckich. W jego opinii, władze powinny opublikować plan działań w tej sprawie.
Zdaniem kijowskich władz wydarzenia w Doniecku i Ługańsku oraz innych miastach wschodu Ukrainy inspirowane są przez Rosję, która zajęła wcześniej należący do Ukrainy Krym.

IAR, PAP, bk

Polecane

Wróć do strony głównej