Floribeth Mora Diaz w Polsce. Uzdrowił ją Jan Paweł II

2014-05-02, 20:33

Floribeth Mora Diaz w Polsce. Uzdrowił ją Jan Paweł II
Floribeth Mora Diaz z Kostaryki, której uzdrowienie wybrano jako cud do kanonizacji Jana Pawła, witana na warszawskim lotnisku Okęcie. Foto: PAP/Rafał Guz

Lekarze zdiagnozowali u niej tętniaka mózgu. Dzięki modlitwie do papieża-Polaka wyzdrowiała. Przypadek ten uznano za cud.

Posłuchaj

Floribeth Mora Diaz: niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. To dla mnie wielki zaszczyt być w kraju, w którym urodził się Jan Paweł II (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Na warszawskim lotnisku Mora Diaz powiedziała dziennikarzom, że bardzo cieszy się, że jest w kraju papieża-Polaka. - To wielki zaszczyt być tutaj, w kraju, w którym urodził się Jan Paweł II - powiedziała.  Jak mówiła, najbardziej chciałaby znaleźć się w domu rodzinnym papieża - w Wadowicach i tam, gdzie był profesorem - na KUL w Lublinie.
Kobieta, która nie mówi po polsku nauczyła się jednego zdania: - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - powiedziała dziennikarzom.
W procesie kanonizacyjnym do uznania za świętego potrzebne jest uznanie cudu dokonanego za jego wstawiennictwem. Do kanonizacji polskiego papieża wybrano przypadek Mory Diaz. Kobieta przypomniała, że do uzdrowienia doszło w dniu beatyfikacji Jana Pawła II - 1 maja 2011 r.
Jej ciężka choroba zaczęła się 8 kwietnia 2011 roku od bardzo silnego, kilkudniowego bólu głowy. Tomografia wykazała istnienie wrzecionowatego tętniaka środkowej tętnicy mózgu. Trafiła na oddział intensywnej terapii. Ten rodzaj tętniaka jest bardzo ciężki i często prowadzi do szybkiej śmierci pacjenta. Lekarze opiekujący się kobietą stwierdzili po badaniach, że w jej przypadku interwencja chirurgiczna jest niemożliwa ze względu na położenie tętniaka w niedostępnej części mózgu. Wyjaśnili, że nic nie można było już zrobić oprócz podawania leków zachowawczych i uśmierzających ból. Neurochirurg Alejandro Vargas Roman powiedział rodzinie kobiety, że musi liczyć się z jej śmiercią.
Pod koniec kwietnia częściowo sparaliżowana Mora Diaz wróciła do domu. Modliła się do Jana Pawła II i miała przy łóżku jego portret na okładce pisma. Na werandzie domu jej mąż wykonał ołtarzyk poświęcony papieżowi, z którym czuli się oboje związani od jego pielgrzymki do Kostaryki w 1983 roku. 1 maja 2011 roku obejrzała w telewizji transmisję z beatyfikacji polskiego papieża. Jej rodzina poszła zaś na stadion, gdzie również można było obejrzeć przekaz z Watykanu.
Po obejrzeniu transmisji kobieta zasnęła. - Usłyszałam głos, który mówił do mnie: "Podnieś się, nie lękaj się". Byłam zaskoczona i patrzyłam dalej na pismo, powiedziałam: "Tak" i wstałam - wspominała. Czuła się już dobrze, a jej siły zaczęły stopniowo wracać w kolejnych tygodniach.
Doktor Vargas Roman, który konsultował przypadek Mory Diaz z innymi specjalistami, orzekł po zbadaniu pacjentki, że nie jest w stanie z medycznego punktu widzenia wytłumaczyć ustąpienia wszystkich symptomów tętniaka. Był pewien swej wcześniejszej diagnozy i do tego stopnia zaskoczony, że podejrzewał, że pomylono wyniki badań i obraz z tomografii. Nie wykazała ona bowiem obecności tętniaka. - Nie znalazłem żadnych podstaw naukowych, by wyjaśnić, dlaczego tętniak zniknął. Jeśli to cud, to głos w tej sprawie należy do Kościoła. Ja, jako katolik w to wierzę - powiedział.
Zaprzyjaźniony z rodziną ksiądz z położonego niedaleko jej domu sanktuarium, gdzie przechowywana jest od 2011 roku relikwia Jana Pawła II, poradził jej, aby o swym przypadku zawiadomiła Watykan. Swoje świadectwo uzdrowienia Kostarykanka wysłała wiosną 2012 roku w e-mailu opisując szczegółowo kolejne etapy choroby.
Pierwsze nieoficjalne informacje o tym, że do kanonizacji wybrano przypadek z Kostaryki pojawiły się w czerwcu 2013 roku. Po uznaniu cudu przez papieża Franciszka w lipcu 2013 roku i ujawnieniu jej danych stała się ona najbardziej znaną osobą z Kostaryki. Powstały o niej książki i filmy. Przed uznaniem cudu 50-latka przeszła badania w rzymskiej klinice Gemelli. Przebywała tam w tajemnicy przez dwa tygodnie w październiku 2013 roku.. Przypadek badały też komisje teologów i hierarchów Kościoła.
Kostarykanka mówiła, że Jan Paweł II był dla niej zawsze bardzo ważny, cieszył się wielkim szacunkiem w jej rodzinnym domu, a ona sama od początku pontyfikatu uważała go za człowieka świętego, wyjątkowego, obdarzonego szczególną mocą oddziaływania na ludzi. Zapewniała, że Jan Paweł II wspiera ją w trudnych momentach.
Kobieta urodziła się 19 czerwca 1963 roku w stolicy Kostaryki - San Jose, urodziła czworo dzieci. Pracę łączyła ze studiami prawniczymi, rozpoczętymi już w dojrzałym wieku. Mieszka w kostarykańskim mieście Tres Rios, niedaleko stolicy kraju.
Podczas kanonizacji Jana Pawła II była w Watykanie, niosła do ołtarza relikwiarz z krwią polskiego papieża.

Kanonizacja Jana Pawła II i Jana XXIII. Serwis specjalny Polskiego Radia>>>

IAR/PAP/asop

Polecane

Wróć do strony głównej