Trwa walka o wschód Ukrainy. Odwrót armii z Kramatorska, Słowiańsk odcięty

Nadal niespokojnie jest w Odessie, gdzie w piątek w zamieszkach zginęło ponad 40 osób. W niedzielę zaatakowano tam komendę milicji. Ukraińska armia zablokowała drogę między Słowiańskiem a Donieckiem.

2014-05-04, 23:09

Trwa walka o wschód Ukrainy. Odwrót armii z Kramatorska, Słowiańsk odcięty

Posłuchaj

Premier Jaceniuk w Odessie - relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Ukraińscy wojskowi wycofali się w niedzielę z Kramatorska, miasta położonego 80 kilometrów na północ od Doniecka. W mieście pozostały puste barykady separatystów.
Jeszcze w sobotę trwały walki ukraińskiej armii z prorosyjskimi bojownikami. W niedzielę Ukraińcy wycofali się do swojej bazy na miejscowym lotnisku. W mieście nie działa transport publiczny, a na ulicach jest mało ludzi.
W okolicach pobliskiego Słowiańska dochodzi do starć. Do samego miasta, uznawanego za twierdzę separatystów, nie wchodzą funkcjonariusze.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Po południu poinformowano, że armia odcięła główną drogę do Słowiańska. Informacje te potwierdziła rzeczniczka separatystów Stella Choroszewa.
Niespokojnie jest w całym obwodzie donieckim. W Jenakijewie prorosyjscy aktywiści próbowali zająć budynek dyrekcji miejscowej huty należącej do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa. Kierownictwo, miało powiedzieć robotnikom żeby nie chodzili na żadne referenda organizowane przez separatystów.

Akcja antyterrorystyczna na wschodzie Ukrainy. Droga do Słowiańska zablokowana [relacja] >>>

REKLAMA

W mieście zaatakowano także oddział PrywatBanku, który należy do znanego ze swojego wrogiego wobec prorosyjskich bojowników stanowiska gubernatora obwodu dniepropietrowskiego Ihora Kołomojskiego.

Obserwatorzy uwolnieni

W wywiadzie dla niemieckiego "FAZ" szef NATO Anders Fogh Rasmussen ostrzegł, że Rosja nie ogranicza roszczeń do Krymu i Ukrainy, lecz dąży do odbudowy strefy wpływów na obszarze postsowieckim. Dodał, że instrumentem tej polityki jest destabilizacja krajów, będących w polu zainteresowania Kremla.
Obserwatorzy OBWE w sobotę wieczorem przylecieli niemieckim samolotem do Berlina. W grupie tej nie było polskiego oficera, który z Kijowa przybył na pokładzie polskiego samolotu wojskowego bezpośrednio do Polski.
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział, że zatrzymanie obserwatorów "pokazuje, że terroryści sponsorowani przez Rosję nie respektują reguł międzynarodowych". Jak dodał, "hybrydowa wojna" przeciwko Ukrainie, "nękanie, wysyłanie różnych kryminalistów czy nawet formacji zbrojnych na Ukrainę" w ogóle nie powinno mieć miejsca.

Rosyjskie MSZ oświadczyło, że zwolnienie obserwatorów świadczy o "odwadze i humanitaryzmie" obrońców Słowiańska, mimo trwającego ataku na miasto ze strony "tak zwanych władz w Kijowie". - Bez wątpienia świadczy to o odwadze i humanitaryzmie obrońców miasta, którzy przede wszystkim troszczyli się o bezpieczeństwo obcokrajowców, aby nie dosięgły ich skutki operacji odwetowej w Słowiańsku - głosi sobotni komunikat resortu.
Sekretarz stanu USA John Kerry ocenił, że uwolnienie misji to pozytywny krok, ale Rosja musi uczynić więcej, m.in. wycofać poparcie dla separatystów, którzy okupują budynki rządowe w ok. 10 miastach na wschodzie Ukrainy.

Atak w Odessie

W Odessie na południu kraju ok. 2 tys. ludzi zaatakowało w niedzielę miejscową komendę milicji. Wcześniej demonstranci otoczyli budynek i domagali się zwolnienia towarzyszy zatrzymanych po piątkowych starciach, kiedy to kilkuset prorosyjskich demonstrantów, uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie, m.in. kibiców piłkarskich. Podpalona została siedziba związków zawodowych, w której znajdował się sztab separatystów. W ogniu zginęło ponad 30 osób.

REKLAMA

STORYFUL/x-news

W niedzielę odeska milicja zwolniła z powodów proceduralnych z aresztu 67 separatystów, ponieważ w ciągu 48 godzin nie postawiono ich przed sądem.

Kto ponosi winę za starcia w Odessie?

O zaplanowanie zamieszek w Odessie premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk oskarżył Rosję. Jak powiedział, śmierć ponad 40 osób to skutek "starannie przygotowanej i zorganizowanej akcji przeciwko ludziom, Ukrainie i samej Odessie".
Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow mówił wcześniej, że za rozlew krwi w Odessie odpowiedzialność ponoszą władze w Kijowie oraz Zachód.
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zaapelowała o niezależne śledztwo w celu ustalenia winnych przemocy w Odessie i wezwała strony do powściągliwości. Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier nazwał te wydarzenia tragedią, która powinna stać się sygnałem alarmowym dla wszystkich. Opowiedział się on w niedzielę za zwołaniem w Genewie drugiej międzynarodowej konferencji w sprawie rozwiązania kryzysu ukraińskiego.
Siły ukraińskie, wykorzystując śmigłowce i wozy opancerzone, kontynuują działania przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodzie kraju. Jak poinformował w niedzielę rano szef MSW Arsen Awakow, podczas wymiany ognia w Ługańsku zginął co najmniej jeden separatysta, a dwaj zostali ranni.
Rosja obiecuje pomoc w rozmowach
Wiceszef dyplomacji Rosji Grigorij Karasin oświadczył, że władze Ukrainy potrzebują pomocy w nawiązaniu dialogu z prorosyjskimi aktywistami i "wydaje się, że bez pomocy z zewnątrz" nie będą do tego zdolne. Ocenił, że operacja wymierzona w separatystów narusza kwietniowe porozumienie z Genewy.
Ukraińska państwowa agencja informacyjna Ukrinform napisała w niedzielę, że Rosja wzmacnia obecność wojskową na Krymie.
Szef polskiego MSW Bartłomiej Sienkiewicz ocenił, że na Ukrainie trwa wojna domowa ze wsparciem z zewnątrz dla jednej ze stron. Zapewnił, że Polska jest przygotowana na możliwe zagrożenia. Polskie MSZ zaapelowało do polskich obywateli o opuszczenie obwodów donieckiego i ługańskiego oraz odradziło wyjazdy do Odessy.

''

PAP, IAR, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej