Polacy wybiorą w niedzielę 51 eurodeputowanych
Kampania wyborcza zakończyła się o północy z piątku na sobotę. Od tej godziny obowiązuje zakaz agitacji. W niedzielę zdecydujemy komu oddamy swój głos. Wybierać będziemy spośród 1277 kandydatów.
2014-05-23, 23:18
O jeden mandat do Parlamentu Europejskiego walczy średnio 25 osób. Kto uzyskał wystarczające poparcie dowiemy się oficjalnie w powyborczy poniedziałek lub do południa we wtorek.
Lokale wyborcze otwarte zostaną o godzinie 7.00. Głos będzie można oddać do godziny 21.00.
Po raz pierwszy w eurowyborach obowiązują kwoty: komitety wyborcze na listach musiały umieścić minimum 35 proc. kobiet i mężczyzn. Na zarejestrowanych listach znajduje się 722 mężczyzn (56 proc.) i 555 kobiet (44 proc.).
Najstarszy kandydat ma 89 lat, a najmłodszy 21.
Wśród zarejestrowanych kandydatów jest 128 posłów obecnej kadencji i 9 senatorów. W myśl ordynacji wyborczej, jeśli poseł lub senator zostanie eurodeputowanym, musi zrzec się krajowego mandatu. Europoseł nie może też być członkiem Rady Ministrów ani sekretarzem stanu. Nie może także zajmować stanowiska lub pełnić funkcji, których nie można łączyć ze sprawowaniem mandatu posła albo senatora.
REKLAMA
Polska podczas wyborów do PE jest podzielona na 13 wielomandatowych okręgów wyborczych, z których część obejmuje jedno województwo (dotyczy to województw: pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, łódzkiego, wielkopolskiego, lubelskiego, podkarpackiego i śląskiego), część to połączone dwa województwa (okręgi obejmujące województwa: warmińsko-mazurskie i podlaskie, małopolskie i świętokrzyskie, dolnośląskie i opolskie oraz lubuskie i zachodniopomorskie); jest też okręg mazowiecki i okręg obejmujący Warszawę oraz osiem powiatów wokół stolicy.
Polacy za granicą mogą głosować w 174 obwodach. Z prawa wyborczego moga skorzystać m.in. żołnierze polskiego kontyngentu w Afganistanie.
Początkowo obwodów za granicą miało być 176 jednak MSZ zrezygnowało z lokalu wyborczego w Mali, gdzie w dniu głosowania nie będzie już polskich żołnierzy, oraz w Tajlandii z uwagi na wprowadzenie tam stanu wojennego.
PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA