Zachód ostrzega Putina. ”Nie można przeciągać konfliktu na Ukrainie”

Państwa G7 zapowiedziały, że jeśli Kreml nie przestanie destabilizować sytuacji na Ukrainie, przewidziane są sankcje. Władimir Putin przyjechał do Francji, gdzie na obchodach rocznicy lądowania aliantów w Normandii spotka się m.in. z kanclerz Niemiec.

2014-06-05, 23:31

Zachód ostrzega Putina. ”Nie można przeciągać konfliktu na Ukrainie”
Przywódcy państw grupy G7w Brukseli. Foto: PAP/EPA/BERND VON JUTRCZENKA

Posłuchaj

Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR): Obama ostrzega Putina: możliwe są sankcje
+
Dodaj do playlisty

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Obama: Putin ma teraz szansę

Prezydent Stanów Zjednoczonych ostrzegł Władimira Putina przed izolacją i wezwał do zaprzestania destabilizacji Ukrainy. Barack Obama mówił o tym w Brukseli na zakończenie szczytu G7 - najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Szczyt odbył się bez udziału Rosji i był poświęcony głównie sytuacji na Ukrainie, po agresji Kremla na ten kraj i aneksji części terytorium.

Amerykański przywódca kolejny raz zagroził sankcjami, które mogą zaszkodzić Rosji.- Gospodarka rosyjska nie jest w dobrym stanie, kapitał ucieka, co widać już po pierwszych sankcjach, które nałożyliśmy. Kolejne mogą pogorszyć sytuację. Sankcje, które są planowane, bardziej uderzą w Rosję niż w Europę - mówił Barack Obama.

Prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślał jednocześnie, że Władimir Putin może jeszcze uniknąć trwałej izolacji. - Ma szansę powrócić na drogę prawa międzynarodowego. Powinien dostrzec powagę chwili. Na Ukrainie jest nowy prezydent Petro Poroszenko, z którym może negocjować - podkreślił amerykański prezydent. - Nie możemy pozwolić sobie na dryfowanie. Fakt, że Rosja wycofała część wojsk znad granicy z Ukrainą i że destabilizuje teraz Ukrainę raczej przez podstawionych ludzi niż bezpośrednio, nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na przeciąganie konfliktu na Ukrainie przez trzy, cztery czy sześć miesięcy – powiedział Obama.

(CNN Newsource/x-news)

Prezydent USA dodał, że jeśli Władimir Putin zmieni postępowanie i podejmie działania pokojowe, to umożliwią one odbudowanie zaufania. - Jeśli tego nie uczyni, to będą dodatkowe konsekwencje - podkreślił Barack Obama.

Wydaje się, że rosyjski prezydent ma czas do końca czerwca. Przywódcy G7 uznali, że wtedy ponownie ocenią sytuację na Ukrainie i zdecydują o dalszych działaniach, także o ewentualnych sankcjach.

Bezpieczeństwo energetyczne

Prezydent USA Barack Obama powiedział, że na szczycie G7 uzgodniono udzielenie Ukrainie pomocy w zredukowaniu  przez ten kraj ryzyka w sferze dostaw energii. - Mamy też zamiar pomóc państwom Europy Środkowo-Wschodniej we wzmacnianiu bezpieczeństwa energetycznego - powiedział prezydent USA Barack Obama. Jak dodał, potrzebę jego wzmocnienia uwidoczniła sytuacja na Ukrainie. Obama zapowiedział też energetyczne stress testy, mają je przeprowadzić państwa G7.

”Ukraina okazała wielki umiar”

Kraje G7 potwierdziły swoją ocenę, że ukraińskie władze mają prawo do podejmowania działań, służących przywróceniu porządku w kraju, i zachowują się z umiarem – mówił wcześniej w czwartek szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, po zakończeniu szczytu G7 w Brukseli.

Skomentował on w ten sposób wypowiedź premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który za "bezgraniczny cynizm" uznał sformułowaną przez obradujących w Brukseli przywódców krajów G7 ocenę, iż władze w Kijowie postępują na południowym wchodzie Ukrainy w sposób umiarkowany. Zdaniem Miedwiediewa władze w Kijowie negują problemy humanitarne, a do Rosji napływają tysiące uchodźców ze wschodu Ukrainy

Szczyt bez Rosji, o Rosji: G7 może zaostrzyć sankcje

Kryzys na Ukrainie i relacje z Rosją były głównym tematem zakończonego w czwartek szczytu G7, czyli przywódców najbardziej uprzemysłowionych krajów świata: USA, Kanady, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch oraz UE. Uczestnicy spotkania podkreślili we wspólnej deklaracji, że są gotowi do zaostrzenia sankcji wobec Rosji, jeśli będzie ona destabilizować sytuację na Ukrainie. Wyrazili jednak nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie.

G7 wezwała Rosję do "wyraźnego uznania wyników wyborów prezydenckich na Ukrainie, pełnego wycofania wojsk znad ukraińskiej granicy, powstrzymania napływu broni i bojowników przez granicę oraz wykorzystania swych wpływów na separatystów, aby nakłonić ich do złożenia broni i zaprzestania przemocy". Do podjęcia tych działań przywódcy chcą przekonywać prezydenta Rosji Władimira Putina w trakcie dwustronnych spotkań z nim przy okazji obchodów 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii w tym tygodniu.

Obama porozmawia z Putinem?

Obama nie wykluczył, że może mieć okazję rozmowy z Putinem w trakcie obchodów 70. rocznicy lądowania w Normandii w najbliższych dniach. - Jeśli będziemy mieli okazję porozmawiać (...) przekaz będzie bardzo jasny: to zrozumiałe, że Rosja interesuje się tym, co dzieje się na Ukrainie, ze względu na wspólną granicę i więzi historyczne, jednak Ukraińcy mają prawo podejmować swoje własne decyzje, a aneksja części terytorium sąsiada przez uzbrojone siły rosyjskie była nielegalna - oświadczył.

Obama do Francuzów: nie sprzedawajcie Rosji Mistrali

Prezydent USA wcześniej bardzo krytycznie wypowiedział się pod adresem Francji, w związku z kontraktem na sprzedaż okrętów typu Mistral Kremlowi. - Wyraziłem wątpliwości i - i nie sądzę, że jestem w tym osamotniony - co do kontynuowania znaczących transakcji w dziedzinie obronności z Rosją, która pogwałciła podstawowe prawo międzynarodowe i suwerenność sąsiada. Zdaję sobie sprawę z wagi tej transakcji i z tego, że utrzymanie miejsc pracy we Francji jest ważne, ale lepiej byłoby wcisnąć przycisk: "pauza" - oznajmił.

Cameron i Putin nie podali sobie ręki

Prezydent Rosji bierze udział w uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę lądowania aliantów w Normandii. Władimir Putin rozpoczął wieczorem pobyt we Francji od spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem; spotkanie rozpoczęło się bez zwykłego w takich sytuacjach uścisku ręki - piszą rosyjskie media. Agencja ITAR-TASS podaje, że do spotkanie Putina z Cameronem - pierwszego od czasu, gdy na Ukrainie rozpoczął się kryzys - doszło w salonie dla VIP-ów i oficjalnych delegacji na paryskim lotnisku Charles de Gaulle.

Po spotkaniu Cameron oświadczył, że twardo i w sposób bardzo wyraźny przekazał Putinowi, że dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu ukraińskiego jest możliwe, jeśli Rosja pomoże uspokoić sytuację. - Status quo, sytuacja obecna jest nie do przyjęcia i musi zostać zmieniona - powiedział Cameron. - Domagamy się, by Rosjanie w sposób właściwy uznali nowego prezydenta (Ukrainy) i z nim pracowali. Domagamy się deeskalacji, powstrzymania przepływu broni i ludzi przez granicę. Domagamy się działań na wszystkich tych frontach – dodał.
W czwartek Putin został przyjęty na kolacji w Pałacu Elizejskim przez prezydenta Francji Francois Hollande'a.

(Cameron na szczycie G7; źr. CNN Newsource/x-news)

W piątek spotkanie Putina z kanclerz Niemiec

W piątek rano w Normandii, tuż przed rozpoczęciem uroczystości, Putin ma się spotkać z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Merkel rozmawiała w czwartek z ukraińskim prezydentem elektem Petrem Poroszenką w Berlinie. Przed spotkaniem z nim powiedziała, że rozwiązanie konfliktu na Ukrainie wymaga udziału Rosji.

Merkel zapewniła Poroszenkę, że Niemcy chcą "jak przyjaciel" wspierać Ukrainę. Za wielkie osiągnięcie narodu ukraińskiego uznała przebieg wyborów prezydenckich 25 maja, które określiła jako "uczciwe i wolne" pomimo trudnych warunków. Podkreśliła wysoką frekwencję. Ukraińcy podjęli "mądrą decyzję", wybierając prezydenta już w pierwszej turze. Jak zaznaczyła, Poroszenkę poparli wyborcy we wszystkich częściach kraju.
Poroszenko podziękował władzom niemieckim za jednoznaczne stanowisko w kwestii terytorialnej integralności i suwerenności Ukrainy oraz za potępienie aneksji Krymu, a także udziału Rosji w destabilizacji terenów we wschodniej Ukrainie, w tym wysyłanie w ten rejon uzbrojonych terrorystów.
Zapowiedział walkę z korupcją, decentralizację kraju oraz reformę sądownictwa. Podkreślił, że 75 proc. głosujących 25 maja wybrało kandydatów proeuropejskich.
Poroszenko wyraził nadzieję, że po jego zaprzysiężeniu na prezydenta powstaną nowe możliwości zaprowadzenia pokoju we wschodniej Ukrainie. Kijów liczy nadal na niemiecką pomoc - powiedział prezydent elekt.

Rozmowy Ławrow-Kerry. ”Ukraina nie powinna być pionkiem w grze, lecz mostem”

W czwartek w drugiej połowie dnia doszło również do rozmowy szefów dyplomacji Rosji i USA. Sekretarz stanu USA John Kerry i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow orzekli, że Ukraina nie powinna być pionkiem w grze sił między Wschodem a Zachodem, lecz, jak pisze AP, przyznają, że takiemu podejściu nie sprzyjają różnice poglądów.
Przed rozmowami w Paryżu Kerry i Ławrow byli zgodni co do tego, że Ukraina powinna być stabilnym mostem między Rosją a Europą. Kerry podkreślił, że USA pragnęłyby widzieć Rosję akceptującą pragnienie ukraińskiego prezydenta elekta Petra Poroszenki, by zająć się wszystkimi Ukraińcami, w tym i pochodzenia rosyjskiego.
Wyraził nadzieję, że wraz z Rosją uda się znaleźć sposób współdziałania, by tak się stało.
Kerry, jak pisze agencja Associated Press, mówił pierwszy, a Ławrow wydawał się zaskoczony tym oświadczeniem. Niemniej i on się krótko wypowiedział, czyniąc jawną aluzję do amerykańskiej polityki wobec Iraku, Libii i Syrii. - Mogę jedynie podpisać się pod tym, co powiedział sekretarz stanu - oświadczył Ławrow. - Chcielibyśmy widzieć Ukrainę spokojną, stabilną, jako miejsce dla wszystkich, którzy w niej mieszkają (...) jako most, nie jako pionka - powiedział. - Pragnęlibyśmy widzieć i inne kraje, jak Irak, Libia, Syria, wiele innych także żyjących w pokoju i nie wykorzystywanych jak pionki - dodał Ławrow.

Stany Zjednoczone na Morzu Czarnym

USA zwiększą swą obecność wojskową w rejonie Morza Czarnego, wykorzystując w tym celu część funduszu w wysokości 1 mld dolarów, przeznaczonego dla położonych blisko Rosji państw NATO - oświadczył w czwartek podczas wizyty w Rumunii minister obrony Chuck Hagel. Dodał, że kontynuowane będzie wysyłanie amerykańskich okrętów wojennych na Morze Czarne.
Utworzenie przez Stany Zjednoczone funduszu w kwocie 1 mld dolarów na wsparcie i szkolenie sił zbrojnych wschodnioeuropejskich krajów NATO zadeklarował podczas niedawnej wizyty w Warszawie prezydent Barack Obama.
Hagel odwiedził rumuński port Konstanca, gdzie zacumowany jest obecnie amerykański krążownik rakietowy Vella Gulf, wyposażony w wyrafinowany technicznie elektroniczny system wykrywania celów i kierowania ogniem Aegis.

Co będzie z Gazociągiem Południowym? Serbia nie zmienia planów

Serbia zapowiedziała w czwartek, że nie zamierza, przynajmniej na razie, opóźniać rozpoczęcia budowy swojego odcinka gazociągu South Stream. Budowa ma się rozpocząć w lipcu. UE zwróciła się w tym tygodniu do Bułgarii o zawieszenie prac nad tym gazociągiem.
- Nie ma planów opóźnienia budowy - powiedział agencji Reutera serbski minister energetyki Aleksandar Antić. Zastrzegł jednak, że stanowisko Serbii, która nie należy do UE, nie jest ostateczne i może się zmienić w zależności od rozwoju wydarzeń. - Wierzę, że Komisja Europejska i państwa członkowskie (UE) znajdą rozwiązanie, ponieważ jest to projekt europejski, leżący w interesie bezpieczeństwa energetycznego - oświadczył.
Gazociąg South Stream ma dostarczać rosyjski gaz do Unii Europejskiej z pominięciem Ukrainy.
W poniedziałek Komisja Europejska uruchomiła procedurę w sprawie naruszenia unijnego prawa przez Bułgarię przy wyborze inwestora bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream. KE uważa, że Bułgaria złamała zasady wewnętrznego rynku unijnego dotyczące przyznawania zamówień publicznych. Komisja zwróciła się do Sofii o zawieszenie budowy do czasu, gdy zapewnione będzie przestrzeganie prawa.
Umowy międzyrządowe dotyczące gazociągu South Stream podpisało z Rosją sześć krajów UE: Bułgaria, Węgry, Grecja, Słowenia, Chorwacja i Austria. W grudniu 2013 roku KE zaleciła renegocjację tych porozumień, uznając, że są one sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE. W opinii KE umowy te dają nadmierne prawa Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. KE została upoważniona w imieniu tych sześciu krajów do prowadzenia rozmów z rosyjskim rządem w sprawie zmiany umów, ale na politycznym szczeblu negocjacje zostały zamrożone ze względu na działania Rosji wobec Ukrainy.
Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI, mający zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Środkowej i Południowej. Przepustowość South Streamu ma wynieść 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Rura ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Ma to być kolejny - po Nord Streamie - rurociąg omijający Ukrainę. Bułgarski, lądowy odcinek South Streamu o długości 540 km ma mieć trzy stacje kompresorowe i jedno odgałęzienie liczące 59 km długości.
W niedzielę komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger uzależnił realizację planów budowy South Streamu przez Gazprom od postawy politycznej Rosji w kryzysie na Ukrainie.

Ukraina wzywa Unię Europejską do zablokowania projektu Gazociągu Południowego.

Sikorski: Putin póki jest prezydentem, nie odda Krymu

Nie spodziewam się, aby Władimir Putin oddał Krym, dopóki jest prezydentem Rosji - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski podczas debaty inaugurującej Festiwal im. Jacka Kuronia. Jak mówił, oznacza to, że zagrożenie zewnętrzne dla Ukrainy nie zniknie szybko.

Podkreślił, że Ukrainie obecnie będzie "i łatwiej, i trudniej" dokonywać demokratycznych przemian - w porównaniu z Polską w 1989 r. - Łatwiej w tym sensie, że oni nie mają hiperinflacji i nie są krajem zbankrutowanym. My w 1989 r. bankrutem byliśmy i na rynki finansowe wróciliśmy dopiero w połowie lat 90. Ukraina nim nie jest; ma też stabilny system bankowy - przy tym wszystkim, co się dzieje. Ale jednocześnie straciła ileś szans; przede wszystkim ten moment, gdy u nas uwolnienie od komunizmu jednocześnie było odzyskaniem niepodległości i to uwalniało pewną energię społeczną. Oni ten moment kompletnie przegapili - powiedział Sikorski. Ponadto - dodał - sporym utrudnieniem w przeprowadzaniu reform na Ukrainie będzie utrwalony model oligarchiczny.
Szef MSZ pytany o rolę i przyszłość UE w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie powiedział, że jego zdaniem Unia jest obecnie w "poważnych tarapatach geopolitycznych". - Unia jest organizmem, w którego DNA nie ma myślenia geopolitycznego, bo Unia miała być wyzwoleniem od geopolityki. W unijnym DNA jest myślenie w kategoriach powolnych procesów prawnych, handlowych, a nie wytyczania granic i bronienia swoich rubieży - stwierdził Sikorski.
Ponadto - według niego - Unia ma wokół siebie "półksiężyc niestabilności". - Od Mali i Republiki Środkowoafrykańskiej, po Libię, przez Egipt, Syrię, Kaukaz, teraz Ukraina, a potencjalnie jeszcze państwa bałtyckie. Jest więc nawet trochę dziwne, że w obliczu takich wyzwań Unia, w moim osądzie, jeszcze nie zrobiła tego, na co miała ambicje jeszcze w latach 90. - mówił szef polskiej dyplomacji.
Jak tłumaczył, wówczas UE miała ambicje stać się graczem na arenie międzynarodowej, który będzie wstanie rozwiązywać konflikty w Europie, takie jak w byłej Jugosławii, bez udziału USA. - Jak prześledzimy kalendarium działań w sprawie Ukrainy to ten impuls, żeby coś zrobić, znowu przyszedł z Waszyngtonu, a nie z Brukseli. Polska robiła co mogła, aby tę ambicję geopolityczną w Europejczykach obudzić - zaznaczył Sikorski.
Pytany, czy wierzy w skuteczność art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, odparł: "To nie jest ważne, czy ja w to wierzę, ważniejsze, czy wierzy w to wierzy potencjalny przeciwnik" (artykuł ten mówi o solidarnej odpowiedzi w przypadku ataku na jednego z członków NATO).
Sikorski pytany był także, czy uważa, że sankcje UE wobec Rosji są adekwatną odpowiedzią na inwazję Rosji na Krym. - Niestety, mamy ten problem, że być może ze względu na powolny proces decyzyjny na każdym etapie robimy mniej niż minimum potrzebne, aby wpłynąć na proces decyzyjny drugiej strony - przyznał minister.
Zdaniem Sikorskiego, tak naprawdę największą sankcją, jaką już wprowadzono, jest prawne nieuznanie aneksji Krymu, bo to ma "olbrzymie skutki ekonomiczne". Jak przekonywał, oznacza to m.in., że żaden bank europejski nie może funkcjonować na Krymie, żaden europejski statek nie może zawinąć do Sewastopola, żaden ładunek na statku nie może być w Sewastopolu odprawiony celnie.
- W tej chwili szacujemy, że ustabilizowanie sytuacji na Krymie w sensie gospodarczym, żeby zbudować infrastrukturę - woda, elektryczność, gaz, wypłacanie pensji, emerytur (...) że rachunek będzie w okolicach 30 miliardów dolarów. To już naprawdę dużo - stwierdził.

W przyszłym tygodniu szef polskiego MSZ udaje się do Rosji

10 czerwca w Petersburgu odbędzie się czwarte polsko-rosyjsko-niemieckie spotkanie w ramach tak zwanego trójkąta kaliningradzkiego. Szefowie dyplomacji trzech krajów mają omówić najważniejsze problemy międzynarodowe. Według rosyjskiego MSZ, najważniejszym tematem będzie kwestia „wyjątkowo ostrego kryzysu ukraińskiego”. Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Rosji spotykają się od 2011 roku, za każdym razem w innym miejscu. Pierwsze spotkanie odbyło się w Kaliningradzie, a kolejne w Berlinie i Warszawie.

PAP/IAR/agkm

''

 

Polecane

Wróć do strony głównej