Irak: duchowny przywódca szyitów wzywa do utworzenia nowego rządu
W ocenie wielkiego ajatollaha Aliego Sistaniego, nowy rząd "powinien otworzyć nowe horyzonty dla lepszej przyszłości wszystkich Irakijczyków".
2014-06-20, 14:50
Północny Irak jest pogrążony w walkach, w których ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) usiłuje opanować terytorium aż do granicy z Libanem, aby utworzyć tam własne, sunnickie państwo.
Duchowy przywódca społeczności szyickiej wielki ajatollah Ali Sistani wezwał w piątek iracki parlament do niezwłocznego rozpoczęcia prac nad utworzeniem nowego rządu. Jednocześnie winą za obecny konflikt obarczył szyickiego premiera Nuriego al-Malikiego.
Wojna domowa w Iraku - czytaj więcej>>>
Apel duchowego przywódcy szyitów odczytał jego przedstawiciel w świętym mieście Karbali. W odezwie ajatollah podkreślił, że nowy rząd "powinien otworzyć nowe horyzonty dla lepszej przyszłości wszystkich Irakijczyków". Dodał, że nowe władze powinny być bardziej "efektywne" od tych, na których czele stoi Maliki.
Sistani zaapelował też do obywateli Iraku o jedność w obliczu zagrożenia ze strony sunnickich bojowników. Podkreślił, że walka z dżihadystami powinna być nadrzędnym celem dla wszystkich niezależnie od wyznawanej religii, "zanim będzie za późno". Ponowił swój apel z zeszłego tygodnia, w którym wezwał wiernych w Iraku do walki z bojownikami.
Zaznaczył, że "obywatele zdolni do noszenia broni i walki z terrorystami, obrony kraju, jego mieszkańców i świętych miejsc powinni na ochotnika wstępować w szeregi służby bezpieczeństwa, aby realizować te święte cele". Ogłosił także, że ci, którzy zginą w walkach z bojownikami, staną się męczennikami.
Walki na północy Iraku
Ponad tydzień temu sunniccy bojownicy zintensyfikowali działania. Między innymi przejęli kontrolę w dwóch miastach: 2-milionowym Mosulu (drugim co do wielkości w Iraku) i 150-tysięcznym Tikricie. Na północy kraju panuje chaos. Dochodzi do brutalnych starć między rebeliantami a irackimi służbami bezpieczeństwa.
REKLAMA
Szacuje się, że w ostatnim czasie z domów uciekło około 250 tysięcy mieszkańców północnego Iraku. Wielu uchodźców znalazło się w potrzasku, bo mogą uciec jedynie do Syrii, gdzie trwa wojna domowa. Tymczasem Ankara poinformowała, że liczba uchodźców, którzy przyjechali z Syrii do Turcji przekroczyła właśnie milion.
Od wielu lat Irak jest areną krwawych walk na tle religijnym - między szyitami a sunnitami. Tylko w 2013 roku, według ONZ, w zamachach i atakach zginęło w tym kraju blisko 9 tysięcy ludzi. Narastająca fala przemocy jest najpoważniejsza od czasu krwawego konfliktu wewnętrznego z lat 2006-2007.
Świat z zaniepokojeniem patrzy na Irak
Rozwojem wypadków coraz bardziej zaniepokojona jest społeczność międzynarodowa. - Istnieje ryzyko wojny etnicznej na szeroką skalę, zarówno w Iraku jak i poza jego granicami - ocenił sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.
Prezydent Barack Obama powiedział, że USA gotowe są do podjęcia precyzyjnych ataków na cele w Iraku. Działania takie zostaną podjęte, jeżeli będzie tego wymagał rozwój sytuacji związanej z ofensywą bojowników sunnickich.
Amerykański przywódca poinformował, że wzmocniono działania wywiadowcze w Iraku. - Dzięki temu wiemy więcej na temat ewentualnych celów ataków związanych z rebeliantami - oznajmił Obama. Jeżeli więc zajdzie taka potrzeba - jak wytłumaczył - Amerykanie będą gotowi do przeprowadzenia działań militarnych precyzyjnie nakierowanych na cele.
Prezydent zapewnił, że amerykańskie wojska nie wrócą do Iraku. Zostaną tam jednak skierowani doradcy wojskowi. Ich liczba nie przekroczy 300. Doradcy nie będą brać bezpośredniego udziału w walkach z rebeliantami.
Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył w środę, że jego w większości szyicki kraj uczyni wszystko, by ratować święte miejsca w Iraku w związku z zagrożeniem ze strony sunnickich dżihadystów.
- Co się tyczy miejsc świętych związanych z szyickimi imamami w Iraku to ostrzegamy światowe mocarstwa, ich sługusów, zabójców i terrorystów, że wielki naród irański zrobi wszystko, by je ochronić - zadeklarował.
Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, książę Saud ibn Fajsal ocenił w środę, że nasilający się wewnętrzny konflikt zbrojny w Iraku nabiera cech "wojny domowej".
- Ta poważna sytuacja, w jakiej znajduje się Irak, niesie ze sobą oznaki wojny domowej, których następstw dla regionu nie możemy przewidzieć - powiedział minister na spotkaniu przywódców arabskich i muzułmańskich w Dżiddzie.
REKLAMA
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA