Szef MON liczy na większą obecność sił NATO w Polsce
- Przywódcy państw członkowskich "na poważnie" powinni podejść między innymi do kwestii zmian w planach obronnych NATO - uważa Tomasz Siemoniak.
2014-08-09, 10:34
Posłuchaj
- Mam nadzieję, że od szczytu NATO w Newport będziemy budowali znaczącą obecność sił NATO w Polsce - dodał minister. Według niego, od momentu wejścia Polski do sojuszu, czyli od 15 lat, nie było tak poważnego kryzysu w Europie. Dlatego, jak tłumaczył wrześniowy szczyt NATO musi zareagować na tę nową sytuację i wprowadzić niezbędne zmiany.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- Najbliższe tygodnie będą bardzo istotne dla ostatecznego kształtu tego, co NATO przyjmie. Wszyscy oczekują, że NATO, które - i słusznie - jest przedstawiane jako najsilniejszy sojusz w dziejach świata, pokaże, że rzeczywiście jest najsilniejszym sojuszem - uważa minister obrony.
Oczekuje się, że zapadną konkretne decyzje i NATO pokaże, że artykuł 5 mówiący o obronie kolektywnej, nadal jest najważniejszy dla tej struktury. Zdaniem Siemoniaka w tym roku następuje koniec ładu, w którym "jednak pewna granica pozostała po zimnej wojnie, ponieważ na terytorium nowych państw członkowskich NATO nie pojawiły się jakiekolwiek instalacje czy znacząca obecność".
- Mam nadzieję, że w tej kwestii nastąpi przełom i że od szczytu w Newport będziemy budowali znaczącą obecność sił NATO w Polsce - rozmieszczonych żołnierzy, ćwiczących, na stałe, infrastruktury. Jesteśmy tutaj gotowi też ponosić ciężary finansowe, głównie dotyczy to nowych lotnisk, portów, koszar i infrastruktury do ćwiczeń, ale też magazynów sprzętu na wypadek konieczności przerzucenia wojsk do Polski - wyjaśnił minister.
O konieczności korekty planów obronnych mówił niedawno odchodzący ze stanowiska sekretarz generalny NATO. Anders Fogh Rasmussen uważa, że po latach współpracy z Rosją okazało się, iż ten kraj traktuje NATO nie jak partnera, a jak wroga.
REKLAMA
Podczas wizyty w Kijowie tłumaczył, że Sojusz Północnoatlantycki przerwał współpracę z Rosją ze względu na sytuację na Ukrainie. - Mamy wspólny interes w przeciwstawianiu się zagrożeniom bezpieczeństwa i po bezprawnych działaniach wojennych Rosji wobec Ukrainy nie możemy współpracować z Rosją tak, jak wcześniej. Dlatego wstrzymaliśmy praktycznie całą współpracę. I ta przerwa będzie trwała tak długo, póki Rosja nie zacznie przestrzegać głównych dokumentów, które określają relacje między nią a NATO - dodał Rasmussen.
Warszawa liczy, że sytuacja przy granicy rosyjsko-ukraińskiej doprowadzi do wzmocnienia wschodniej flanki sojuszu.
Polska od wielu miesięcy wskazuje, że zwiększenie obecności wojsk Paktu na terenie państw Europy Środkowo-Wschodniej, jest niezwykle istotne.
Większa obecność sojuszniczych armii już jest widoczna w naszym kraju. Przejawia się to między innymi w ćwiczeniach, jakie żołnierze z Francji, Kanady i USA prowadzą w Polsce.
W opinii ministra Siemoniaka to dobry kierunek ale trzeba rozwijać istniejące już w naszym kraju natowskie struktury. Chodzi o Międzynarodowy Korpus Północ-Wschód stacjonujący w Szczecinie. Zdaniem szefa MON trzeba ten korpus wzmocnić. Szef MON uważa, że struktura powinna mieć stopień gotowości do użycia podobny, jak inne formacje NATO.
Chodzi również o możliwość dowodzenia przez korpus ćwiczeniami, jakie w naszej części Europy będą się odbywać w przyszłości oraz o udział kilku dużych państw NATO w strukturach dowódczych korpusu.
Przypominając udział polskich żołnierzy w misjach w Afryce - w Czadzie, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej, Siemoniak podkreślił, że Polska nie chce, by NATO koncentrowało się wyłącznie na Wschodzie. - Zwłaszcza krajom południa Europy, które się bardzo obawiają, że NATO całą swoją siłę przesunie na wschód, mówimy, że my tak samo troszczymy się o bezpieczeństwo południowej flanki, jak i wschodniej. Ale na dzisiaj widzimy znacznie więcej zagrożeń tutaj na wschodzie, i to takich klasycznych, militarnych. Południe to zagrożenia terroryzmem, niestabilnością, niekontrolowaną falą uchodźców - nie są to zagrożenia klasycznie militarne, więc dzisiaj NATO jest tutaj na wschodzie najbardziej potrzebne - zaznaczył Siemoniak.
Jak powiedział szef MON, Polska oczekuje etapowej rozbudowy obecności NATO w regionie w ciągu kilku, kilkunastu lat. - Uważamy, że trzeba otworzyć pewien proces - taki, w którym odbywają się na stałe ćwiczenia praktycznie bez większych przerw, w których mają w Polsce brać udział setki czy tysiące żołnierzy NATO. Naszym pomysłem jest oparcie o poligon w Drawsku Pomorskim takiego regionalnego centrum ćwiczeń, gdzie filarem byliby Amerykanie. Oni takie centra ćwiczeń mają w paru miejscach na świecie - powiedział minister.
Ocenił, że trudnym tematem szczytu będzie zwiększenie budżetów obronnych poszczególnych państw do zalecanego przez sojusz poziomu 2 proc. PKB, który osiągają tylko cztery państwa (budżet polskiego MON to 1,95 proc. PKB). Jednak zdaniem Siemoniaka widać, że wiele państw jest gotowych zadeklarować większe wydatki.
Pytany o ewentualne bazy sił amerykańskich lub z innych krajów NATO w Polsce, Siemoniak zwrócił uwagę, że Amerykanie są bardzo ostrożni, jeśli chodzi o stałe stacjonowanie i budowę baz, które są niesłychanie kosztowne. Minister zaznaczył, że w sytuacji zagrożenia najbardziej newralgiczny jest przerzut sprzętu, co jest z reguły ogromną i kosztowną operacją logistyczną. Chodzi więc - wyjaśnił szef MON - o stworzenie magazynów sprzętu, który czekałby na przerzut żołnierzy. Takie składy są np. w Norwegii.
Szczyt NATO zaplanowano na początek września. Przywódcy państw członkowskich sojuszu będą dyskutować o przyszłości struktury i wyzwaniach w walijskim mieście Newport. Jesienią nastąpi też zmiana na stanowisku sekretarza generalnego Paktu. Rasmussena zastąpi były socjaldemokratyczny premier Norwegii Jens Stoltenberg.
REKLAMA
IAR/PAP/asop
REKLAMA