Żandarmeria bada sprzedaż rakiet przeciwlotniczych "Strzała"
Żandarmeria Wojskowa bada sprawę sprzedaży 153 ręcznych rakiet przeciwlotniczych "Strzała - 2M". W przetargu rozpisanym przez Agencję Mienia Wojskowego zbyto je na rzecz prywatnej firmy, która chciała je wyeksportować.
2014-09-26, 16:25
Posłuchaj
Rzecznik prasowy MON płk.Jacek Sońta poinformował, że żandarmeria, która jest wojskowym organem śledczym, rozpoczęła w tej sprawie czynności, „zabezpieczając dokumenty oraz sprzęt w miejscu ich składowania”. Zastrzegł, że są to standardowe czynności powierzone przez prokuraturę.
Rzecznik Żandarmerii Wojskowej podpułkownik Paweł Durka powiedział IAR, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie powierzyła żandarmerii śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Agencji Mienia Wojskowego.
Pułkownik Sońta podał, że - niezależnie od działań żandarmerii - trwa pilna inspekcja Departamentu Kontroli MON w Agencji Mienia Wojskowego oraz „w jednostkach i instytucjach wojskowych”.
Dochodzenie w sprawie sprzedaży 153 rakiet typu 9M32,, które wchodzą w skład zestawów przeciwlotniczych „Strzała”, prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
REKLAMA
Działania resortu obrony następują w ślad za wszczęciem przez prokuraturę śledztwa ws. sprzedaży tej broni w 2012 r. przez Agencję Mienia Wojskowego prywatnej firmie.
Drugi wątek śledztwa dotyczy możliwej próby naruszenia ograniczeń dotyczących eksportu tego typu sprzętu: kolejna firma miała bowiem próbować wysłać rakiety, wyrzutnie i zestawy startowe za granicę. Chodzi o traktat z Wassenaar ograniczający handel tego typu bronią.
Jak podawało MON, w 2011 r. uznano, iż wyprodukowane 30-40 lat temu zestawy rakietowe "Strzała 2-M" są całkowicie nieprzydane wojsku i przekazano je do AMW. Ta sprzedała rakiety podmiotowi z Polski, dysponującemu odpowiednią koncesją.
Natomiast w 2013 r. ABW negatywnie zaopiniowała wniosek jednej z firm do ministra gospodarki o wydanie zezwolenia na sprzedaż tych zestawów do Czech, w związku z czym nie nastąpiła żadna transakcja.
REKLAMA
Wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak mówił wcześniej, że służby, które badały transakcję, nie sygnalizowały nieprawidłowości, a próba eksportu została udaremniona przez Ministerstwo Gospodarki. Podkreślił, że elementy zestawów nie działały, a sprzęt był pozbawiony cech bojowych.
Siemoniak poinformował zarazem, że po medialnych doniesieniach o możliwej próbie nielegalnego eksportu zlecił pilną kontrolę, by sprawdzić, czy działania po stronie wojska były prawidłowe.
Wcześniej minister obrony narodowej powiedział, że sprawa była mu znana od kilku miesięcy, a poprzednie kontrole nie wykazały nieprawidłowości. Szef MON uspokajał, że sprzedana broń nie miała wartości bojowej.
Rakiety „Strzała” są na rynku warte 5-7 tys. dol. i mogą być wykorzystywane w szczególności do ataku na samolot startujący lub podchodzący do lądowania.
REKLAMA
Gen. Roman Polko w rozmowie z TVN24 stwierdził, że taka broń pozwala na szybki i trudny do namierzenia atak i jest „marzeniem terrorystów na całym świecie”.
JU/IAR/PAP/MON
REKLAMA