Szpital nie przyjął rannego 8-latka. Dymisja za grafik ostrych dyżurów
Stanowisko stracił dyrektor wydziału polityki społecznej Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego Edward Kostecki, który zatwierdził grafik ostrych dyżurów.
2014-10-18, 12:47
Posłuchaj
Dymisja za grafik ostrych dyżurów neurochirurgicznych we wrocławskich szpitalach. To pierwsza tak poważna decyzja po tym, jak szpital przy ul. Borowskiej nie przyjął rannego ośmiolatka, tłumacząc że dyżur ma inna placówka. Chłopca przewieziono w ciągu 20 minut do wskazanego szpitala, ale lekarzom nie udało się go uratować. Dziecko zmarło.
- Oczywiste, że jakieś głowy muszą polecieć, ale czy rzeczywiście te głowy, które powinny polecieć, poleciały? - pyta szef Dolnośląskiej Izby Lekarskiej Jacek Chodorski.
Wojewoda dolnośląski twierdzi, że nie był informowany o tym, że szpitale działają według grafików ostrych dyżurów. Także szefowa dolnośląskiego NFZ Wioletta Niemiec przyznaje, że tego typu informacje pojawiały się jedynie nieoficjalnie. - Nigdy nie byliśmy poinformowani, że faktycznie szpitale prowadzą takie dyżury - mówi.
Grafiki zatwierdzone przez zdymisjonowanego urzędnika przestały obowiązywać, a wrocławskie szpitale funkcjonują w pełnej obsadzie. Jerzy Sypuła z Urzędu Marszałkowskiego ma jednak wątpliwości, czy to dobre rozwiązanie. - W pewnym momencie w systemie może zabraknąć pieniędzy. Tym ludziom trzeba zapłacić, nie zawsze za pracę, tylko za gotowość - wyjaśnia.
REKLAMA
Według NFZ ośrodki, które mają umowę z Funduszem powinny być w gotowości 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Szpital przy ul. Borowskiej ma kontrakt na prowadzenie Centrum Urazowego, które ma ratować poszkodowanych w wypadkach. Dlaczego nie przyjęło chłopca, ma wyjaśnić prokuratorskie śledztwo.
IAR, bk
REKLAMA