Zagrożenie wirusem ebola w USA. Pielęgniarka nie chce kwarantanny
Amerykańska pielęgniarka, która zajmowała się w Afryce chorymi na Ebolę odmawia poddania się kwarantannie. Kobieta przekonuje, że jest zdrowa i że władze nie powinny ulegać terrorowi strachu.
2014-10-30, 19:37
Posłuchaj
33-letnia pielęgniarka Kaci Hickox od początku sprawiała kłopoty władzy. Kiedy po powrocie z zachodniej Afryki została odizolowana w namiocie na lotnisku Newark, zagroziła, że skieruje sprawę do sądu. Groźba poskutkowała. Gubernator New Jersey wypuścił ją na wolność i wróciła do rodzinnego Maine. Władze tego stanu poprosiły ją, by poddała się dobrowolnej kwarantannie w domu. Zagroziły, że jeśli tego nie zrobi to zdobędą nakaz sądowy. Pani Hickox sprzeciwiła się także temu ultimatum.
- Jestem zdrowa. Możecie mnie objąć i uścisnąć moją dłoń. Nie ma mowy, że zarażę was ebolą - mówiła do dziennikarzy, po czy wsiadła na rower i pojechała wraz z narzeczonym na wycieczkę.
Pielęgniarka mówi to co eksperci - dopóki nie ma objawów eboli nie może nikogo zarazić. Przekonuje, że skoro zgodnie z wiedzą naukową nie stanowi zagrożenia to nie ma podstaw do ograniczenia jej wolności.
REKLAMA
CNN Newsource/x-news
Czytaj więcej na temat epidemii eboli >>>
Apel do NATO
Tymczasem były sekretarz generalny NATO, Brytyjczyk George Robertson, podpisał się pod apelem ponad 40 byłych polityków i wojskowych do sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga, aby Sojusz włączył się do walki z ebolą. Niektóre kraje sojuszu już teraz wykorzystują w tym celu potencjał logistyczny swoich sił zbrojnych.
Wielka Brytania skierowała do Sierra Leone 750 żołnierzy: saperów, lekarzy, sanitariuszy i cały szpital polowy przeznaczony wyłącznie dla zarażonych wirusem pracowników służby zdrowia. Okręt transportowo-desantowy "Argus" z ciężarówkami, trzema helikopterami i transportem sprzętu medycznego i leków zawinął dziś do portu we Freetown. Będzie odtąd stanowił bazę logistyczną dla operacji medycznej w Sierra Leone. Podobne działania podjęli Amerykanie w Liberii, a Francja w Gwinei.
REKLAMA
List do NATO sugeruje jednak o wiele szerszą rolę dla sojuszu jako całości. Sygnatariusze apelują, aby NATO z góry wydało deklarację gotowości do pomocy, gdyby ONZ lub Światowa Organizacja Zdrowia wystąpiły z taką prośbą.
"Udział instytucji wojskowych w walce z kryzysami humanitarnymi i medycznymi nie zawsze jest właściwy lub konieczny" - piszą sygnatariusze . "Ale NATO słusznie szczyci się swoją reakcją na trzęsienie ziemi w Pakistanie w 2005 roku oraz pomocą w Darfurze. (...) NATO może i powinno wziąć udział w obecnych wysiłkach zwalczenia eboli" - podkreślają autorzy apelu.
Ebola
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała w sobotę, że liczba ofiar śmiertelnych obecnej epidemii eboli wzrosła do 4922. Szacuje się, że zarażonych jest już ponad 10 tys. osób, głównie w państwach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii i Sierra Leone. Bilans WHO dotyczy okresu do 23 października.
Tylko w tych trzech państwach na ebolę zmarło do tej pory 4912 osób - alarmuje WHO. Odnotowano tam też 10114 przypadków zarażenia wirusem z ogólnej liczby 10141. Organizacja podkreśliła, że przypadki eboli do tej pory stwierdzono w ośmiu państwach.
REKLAMA
Przedstawiony w sobotę bilans obejmuje chorych z Nigerii i Senegalu, które ostatnio WHO uznała za miejsca, gdzie epidemia się skończyła. Uwzględniono też pojedyncze przypadki odnotowane w Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych i w ostatnich dniach w Mali. Zwrócono jednak uwagę, że w rzeczywistości liczba zarażonych wirusem może być znacznie wyższa, szczególnie w biednych państwach afrykańskich, ponieważ rodziny zamykają chorych w domach i nie zgłaszają się do lekarzy.
Organizacja zwróciła też uwagę, że obecnie 15 państw Afryki jest poważnie zagrożonych wystąpieniem na ich terytorium wirusa.
Ebola - którą wykryto w 1976 roku - szerzy się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub innymi płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt; wirus nie roznosi się drogą kropelkową.
REKLAMA
REKLAMA