Rosja atakuje UE. "Bruksela powinna z zadowoleniem przyjąć wybory w Donbasie"

- Wspólnota powinna uznać wolę mieszkańców Donbasu jako przejaw demokratycznych wartości, za którymi opowiada się Unia Europejska" - oświadczył ambasador Rosji przy UE.

2014-11-03, 19:19

Rosja atakuje UE. "Bruksela powinna z zadowoleniem przyjąć wybory w Donbasie"

Posłuchaj

Moskwa nie rozumie, dlaczego Unia Europejska nie uznaje wyborów w Donbasie. Opinie taką wygłosił między innymi przedstawiciel Rosji w Brukseli Władimir Czyżow. Dyplomata potwierdził, że jego kraj uznaje prawomocność wyborów zorganizowanych przez separatystów. Z Moskwy relacja Macieja Jastrzębskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

Według władz w Moskwie wybory, w Donbasie były prawomocne i należy uszanować ich wynik.

Władimir Czyżow podkreślił, że akceptacja wyników separatystycznych wyborów nie jest równoznaczna z uznaniem Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL).

- Jeśli UE jest szczerze zainteresowana jak najszybszym politycznym zażegnaniem kryzysu na wschodzie Ukrainy, to powinna z zadowoleniem przyjąć te wybory - oznajmił ambasador, którego cytuje agencja RIA-Nowosti. - Nie mówię, by automatycznie uznała niepodległość samozwańczych republik. Tego od Unii Europejskiej nikt nie oczekuje - dodał.

Zdaniem Czyżowa "UE powinna uznać wolę mieszkańców tych regionów". - Uznać ją jako przejaw demokratycznych wartości, za którymi opowiada się Unia Europejska - skonstatował.

REKLAMA

"Konieczny jest dialog"

Rosyjski ambasador wyraził rozczarowanie z powodu oceny, jaką wyborom w DRL i ŁRL wystawiła szefowa dyplomacji UE Federica Mogherini, która oświadczyła, że stały się one przeszkodą na drodze do pokoju na Ukrainie i są sprzeczne z protokołem pokojowym z Mińska.

Czyżow zauważył, że "wszyscy są zgodni, iż konfliktu na wschodzie Ukrainy nie da się rozwiązać metodami militarnymi". - Rozwiązanie może być tylko polityczne, przez dialog - wskazał.

Dyplomata podkreślił, że "dialog wymaga udziału dwóch zwaśnionych stron, mających odpowiednie mandaty". - Ze strony Kijowa tacy ludzie są. Teraz po wyborach zostanie utworzony rząd, który będzie upoważniony do prowadzenia takich rozmów. Tacy ludzie potrzebni są też ze strony pospolitego ruszenia (tak w Rosji nazywa się prorosyjskich separatystów). Miało ono przywódców, którym życie powierzyło te role. Cieszyli się zaufaniem swoich narodów. Niezbędne było jednak, aby ich status został potwierdzony w demokratycznych procedurach, w wyborach, co też się stało - powiedział.

Wcześniej wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin wezwał władze w Kijowie do rezygnacji z użycia siły na wschodzie Ukrainy i podjęcia dialogu z nowo wybranymi przedstawicielami Donbasu. Karasin oznajmił, że wyłonieni w niedzielnych wyborach przywódcy DRL i ŁRL "mają mandat do nawiązania trwałego i szerokiego dialogu z kijowskimi władzami".

REKLAMA

Przedstawiciel rosyjskiej Dumy Państwowej oświadczył, że w DRL i ŁRL wybrano legalne organy władzy, z którymi Duma będzie współpracować.

Wygrana dotychczasowych liderów

Zwycięzcą wyborów w separatystycznej Donieckiej Republice Ludowej (DRL) został jej dotychczasowy premier Ołeksandr Zacharczenko, a w głosowaniu na szefa władz Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) wygrał jej obecny przywódca Ihor Płotnicki.

Według informacji opublikowanych w poniedziałek na stronach internetowych DRL Zacharczenkę poparło ponad 70 proc. wyborców. Na Płotnickiego głosowało ponad 63 proc.

Mieszkańcy tzw. republik ludowych wybierali w niedzielę deputowanych do parlamentów oraz szefów władz wykonawczych.

REKLAMA

W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startowały dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki.

W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczyli reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczyli: Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników Ołeksandr Biednow.

Tak wyglądało niedzielne głosowanie w Donbasie /TVN24/x-news

REKLAMA

Władze samozwańczych republik ogłosiły wybory pod koniec września, zapowiadając, że na ich terytorium nie będzie przeprowadzonych 26 października wyborów do parlamentu Ukrainy. Oświadczyły wówczas także, że nie godzą się również na wybory lokalne, które ukraińskie władze zaplanowały na 7 grudnia.

Wybory w samozwańczych republikach ostro skrytykowano na Zachodzie. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że niedzielne wybory w "okupowanych rejonach (powiatach) obwodu donieckiego i ługańskiego" to farsa, która odbyła się pod lufami karabinów. Podkreślił, że łamią one ustalenia pokojowe z Mińska.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

IAR/PAP/iz

REKLAMA

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej