Ujawniono tożsamość żołnierza, który zabił bin Ladena
Były komandos Szóstego Oddziału Navy SEALS Robert O'Neill to żołnierz, który strzelił do Osamy bin Ladena. Teraz może mieć problemy, ponieważ nie powinien ujawniać swej tożsamości.
2014-11-06, 21:27
Posłuchaj
W maju 2011 roku, czyli niemal 10 lat po zamachach na World Trade Center i Pentagon, prezydent Barack Obama ogłosił światu, że amerykańscy komandosi zabili Osamę bin Ladena. Wtedy nikt nie przypuszczał, że kiedykolwiek poznamy nazwisko żołnierza, który pociągnął za spust.
Dziś wiadomo, że śmiertelny strzał oddał były członek oddziałów specjalnych Navy SEAL Robert James O'Neill. Powiedział on dziennikowi Washington Post, że gdy zobaczył przywódcę al-Kaidy w sypialni domu w Abbottabad w Pakistanie stał on w ciemności za swoją najmłodszą żoną. O'Neil oddał dwa strzały. Oba trafiły bin-Ladena w czoło.
W marcu tego roku bohater udzielił wywiadu tygodnikowi "Esquire", ale wtedy jego dane nie zostały ujawnione. Nazwano go po prostu "Strzelcem". W przyszłym tygodniu telewizja FOX ma jednak wyemitować wywiad, w którym były żołnierz ujawnia swą tożsamość. Tłumaczył, że zdecydował się wyjść z ukrycia, bo zbyt wiele osób znało jego nazwisko i w pewnym momencie i tak przeciekłoby ono do prasy.
REKLAMA
Jak informuje portal "NY Post", amerykańska marynarka wojenna jest bardzo niezadowolona z obrotu spraw. Chwalenie się bohaterskimi czynami jest nie tylko niezgodne z etosem SEALS, ale stanowi też pogwałcenie prawa. O'Neill ujawnił bowiem tajemnicę wojskową. Może mu za to grozić postępowanie sądowe.
Ojciec byłego komandosa, Tom O'Neill, uważa, że syn postąpił słusznie. Nie obawia się odwetu terrorystów na rodzinie amerykańskiego bohatera. Jego zdaniem żołnierz, który dokonał takiego czynu, po zakończeniu kariery wojskowej powinien żyć w glorii chwały, a nie zostać np. anonimowym pracownikiem supermarketu.
Według "Daily Mail" do zabrania głosu skłoniła O'Neilla m.in. utrata części wojskowych przywilejów, gdy opuścił formację SEALS po 16 latach, rezygnując z pełnych 20 lat służby.
W zeszłym roku w wywiadzie dla magazynu "Esquire" O'Neill uskarżał się na traktowanie w USA weteranów, w tym jego samego. Szczególnie dotkliwa była dla niego utrata opieki medycznej i świadczeń emerytalnych, spowodowana przedterminowym odejściem ze służby.
O'Neill powiedział wtedy, że po 16 latach służby SEALS zaoferowało mu załatwienie pracy przy rozwożeniu piwa w Michigan. Porównał to do sposobu, w jaki traktuje się uczestników programu ochrony świadków, którzy postanowili zeznawać przeciwko mafii. Zamiast tego zaczął podróżować po USA, wygłaszając przemówienia motywacyjne, ale nie ujawniał swego udziału w operacji w Abbottabadzie.
Brytyjskie media odnotowują, że O'Neill uczestniczył w ponad 400 misjach bojowych, m.in. w Afganistanie i w Iraku. Otrzymał wiele wysokich odznaczeń.
REKLAMA
NY Post, PAP, bk
REKLAMA