"DGP": Aleksander G. chciał "zlikwidowania" Jarosława Ziętary
Według śledczych biznesmen miał nakłaniać ochroniarzy do porwania i zabójstwa dziennikarza - wynika z informacji, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna".
2014-11-18, 11:21
"DGP" udało się poznać treść zarzutu postawionego Aleksandrowi G. Śledczy zarzucili mu, że w czerwcu 1992 roku w Poznaniu nakłaniał pracowników ochrony firmy Elektromis do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas rozmowy z ochroniarzami biznesmen miał powiedzieć, że dziennikarz ma być skutecznie zlikwidowany.
Zarzut - jak czytamy w "DGP" - oparto na zeznaniach świadków, w tym jednego, który miał być uczestnikiem spotkania G. z ochroniarzami. Prokuratorom nie udało się jednak ustalić, kto dokonał zabójstwa ani gdzie zostało ukryte ciało.
6 listopada Aleksander G. - decyzją sądu - został tymczasowo aresztowany. Z takim wnioskiem wystąpiła prowadząca śledztwo w sprawie Ziętary krakowska prokuratura apelacyjna. G. grozi dożywocie.
Zagadka zaginięcia Jarosława Ziętary>>>
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Jego ciała nie udało się odnaleźć do tej pory.
W 1998 roku poznańska prokuratura uznała, że zaginiony został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono.
W kwietniu 2011 roku redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia dziennikarza i wyników śledztwa. Wcześniej prosili o to członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Apele spowodowały, że analizy śledztwa podjęła się Prokuratura Generalna.
W czerwcu 2011 roku decyzją prokuratora generalnego śledztwo przekazano do Krakowa. W jego toku krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo.
REKLAMA
We wrześniu 2014 roku Prokuratura Apelacyjna w Krakowie ustaliła rysopis mężczyzny, który może mieć związek z zabójstwem Ziętary. Według prokuratury może to być osoba posługująca się językiem rosyjskim. Jak informował wtedy prok. Piotr Kosmaty z PA w Krakowie, na początku lat 90. XX w. mężczyzna ten był wielokrotnie widywany w Poznaniu w towarzystwie polskiego biznesmena.
x-news.pl, TVP
Aleksander G. w 1989 roku zbił fortunę na pierwszej w Polsce sieci kantorów wymiany walut. Po ucieczce z kraju szefów Art-B, Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, został prezesem tej spółki. Później był także krótko szefem upadającej wtedy fabryki ciągników Ursus. Od 1993 do 1997 roku był senatorem. Publicznie przyznawał, że w latach 70. pracował w SB.
W 2009 roku były senator opuścił przedterminowo więzienie, gdzie odbywał karę dziewięciu lat więzienia za założenie grupy przestępczej, której celem było wyłudzanie podatku VAT. Suma wyłudzeń sięgnęła 9,5 mln zł. Kierowana przez G. grupa za pośrednictwem sklepu z papierosami w Słubicach w 1999 i 2000 roku uprawiała proceder fikcyjnej sprzedaży papierosów cudzoziemcom i ich wywozu za granicę. W ten sposób dochodziło do wypłacania nienależnego podatku VAT na podstawie sfałszowanych czeków tax free za papierosy, które miały opuścić Polskę.
W 2012 roku G. trafił do poznańskiego aresztu, by spędzić w nim 350 dni z powodu niezapłaconej grzywny w wysokości 170 tys. zł wynikającej z wyroku z 2009 roku, wydanego przez Sąd Rejonowy Warszawa - Mokotów.
DGP, PAP, IAR, kk
REKLAMA