Katastrofa kolejowa pod Szczekocinami. Akt oskarżenia trafił do sądu

2014-12-04, 13:10

Katastrofa kolejowa pod Szczekocinami. Akt oskarżenia trafił do sądu
W katastrofie pod Szczekocinami zginęło 16 osób. Foto: Wojciech Janaczek/kolejkielecka.y0.pl/Wikimedia Commons/CC

Za nieumyślne spowodowanie katastrofy i poświadczenie nieprawdy w dokumentach odpowie dwoje dyżurnych ruchu, którzy pełnili dyżur na posterunkach kolejowych Starzyny i Sprowa - Andrzej N. i Jolanta S.

Posłuchaj

Jest akt oskarżenia ws. katastrofy kolejowej. Relacja Krzysztofa Słabikowskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Akt oskarżenia w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami został przesłany do Sądu Okręgowego w Częstochowie - poinformował w czwartek rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek.
Za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka, grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Natomiast poświadczenie nieprawdy w dokumencie zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

x-news.pl, TVN24
Do wypadku doszło wieczorem 3 marca 2012 roku we wsi Chałupki pod Szczekocinami niedaleko Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Zginęło 16 osób, a ok. 160 odniosło obrażenia.
Według ustaleń śledztwa dyżurny ruchu ze Starzyn doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Dyżurna ruchu z miejscowości Sprowa - według śledztwa - wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy do Krakowa. Zdaniem prokuratury dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co było jej sygnalizowane przez system kontroli ruchu.
W śledztwie ustalono, że Andrzej N. i Jolanta S. poświadczyli także nieprawdę w dziennikach ruchu posterunków kolejowych, wpisując do nich godz. 21.20, jako godzinę zamknięcia torów, co było - według ustaleń prokuratury - niezgodne ze stanem faktycznym. Na podstawie analizy nagrań rozmów pomiędzy dyżurnymi ruchu stwierdzono, że faktyczne zamknięcie torów nastąpiło dopiero o godz. 22.38. Jednocześnie Andrzej N. dokonał w dokumentacji kolejowej nieprawdziwego wpisu dotyczącego braku kontroli rozjazdu, uszkodzenia rozjazdu po przejeździe pociągu i sprawdzenia stanu rozjazdu.
Przesłuchani w charakterze podejrzanych dyżurni ruchu nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw i odmówili złożenia wyjaśnień. N. po katastrofie na kilka miesięcy trafił do szpitala psychiatrycznego. Stan jego zdrowia długo nie pozwalał na przesłuchanie. Według opinii zespołu biegłych psychiatrów i psychologa dyżurny w chwili katastrofy był poczytalny. Oznacza to, że może odpowiadać karnie.
Z kompleksowej opinii specjalistów z zakresu kolejnictwa wynika, że zawinili nie tylko dyżurni ruchu, ale też maszyniści obu pociągów, którzy zginęli w katastrofie. Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone. W chwili zderzenia pociąg relacji Przemyśl-Warszawa jechał z prędkością 98 km/h, a pociąg Warszawa-Kraków z prędkością 40 km/h. Pierwszy ze składów rozpoczął hamowanie z prędkości 118 km/h w odległości 250 metrów od miejsca zderzenia, a pociąg relacji Warszawa-Kraków z prędkości 100 km/h w odległości 400 metrów od miejsca katastrofy.
IAR, PAP, kk

Polecane

Wróć do strony głównej