Konwój z wrakiem malezyjskiego boeinga zestrzelonego na Ukrainie jedzie przez Polskę

W piątek przed południem przez granicę w Korczowej na Podkarpaciu zaczął wjeżdżać do Polski konwój ze szczątkami boeinga 777, który został w lipcu zestrzelony nad Donieckiem.

2014-12-05, 10:45

Konwój z wrakiem malezyjskiego boeinga zestrzelonego na Ukrainie jedzie przez Polskę
Boeing 777 jest przewożony do Holandii, gdzie ma zostać zbadany przez tamtejszych ekspertów. Foto: RUPTLY/x-news

Posłuchaj

Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski: obecność policjantów jest potrzebna, żeby nie doszło do wypadku drogowego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Kolejne etapy konwoju zaplanowane są na najbliższe dni. Ciężarówki przewożą szczątki boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych, który w lipcu rozbił się w okolicach Doniecka na Ukrainie
Jak powiedziała rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej Agnieszka Golias, ciężarówki te są odprawiane priorytetowo.

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu. Zobacz serwis specjalny >>>
Na początku przez Polskę przejechać mają cztery ciężarówki. Będą jechać trasą A4 w kierunku przejścia z Niemcami w Jędrychowicach na Dolnym Śląsku. Trasa konwoju jest pilnowana przez policję. - Będziemy dbać o to, by konwój przebiegał spokojnie, szczególnie na węzłach komunikacyjnych, tak by nie dochodziło do poważniejszych utrudnień w ruchu - dodał rzecznik komendanta głównego KGP Mariusz Sokołowski.

W sumie przez nasz kraj przejadą trzy konwoje - informuje rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur boeing rozbił się 17 lipca na terenie pozostającym do dziś pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Samolot najprawdopodobniej został trafiony rakietą ziemia-powietrze. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi. W sumie 298 osób. Blisko dwie trzecie zabitych było obywatelami Holandii.

REKLAMA

Wciąż nie jest znana dokładna przyczyna katastrofy boeinga. Pod koniec października badający katastrofę holenderski prokurator Fred Westerbeke powiedział "Spieglowi", że nie dysponuje dowodami, które pozwoliłyby na wyciągnięcie wniosków co do przyczyn tragicznego wydarzenia. Oświadczył, że nadal uważa wersję mówiącą o zestrzeleniu samolotu przez rakietę ziemia-powietrze za najbardziej prawdopodobną, lecz zaznaczył, że brane są pod uwagę także inne wersje wydarzeń.

Na początku września holenderska komisja badająca tragedię opublikowała wstępny raport w sprawie katastrofy. Wynika z niego, że maszyna rozpadła się na kawałki jeszcze w powietrzu. Nie odnaleziono dowodów świadczących o problemach technicznych czy błędach załogi. - Zniszczenia zaobserwowane w przedniej części samolotu wydają się wskazywać, że maszyna została przebita przez dużą liczbę obiektów z zewnątrz o wysokiej energii - napisano w raporcie.
Władze Ukrainy twierdzą, że zestrzelenie boeinga było dziełem separatystów, którzy posłużyli się rakietą przeciwlotniczą Buk rosyjskiej produkcji. Bojownicy podkreślają, że nie dysponują bronią zdolną zestrzelić samolot pasażerski. Z kolei w rosyjskich mediach lansowana jest teza, że obok malezyjskiego samolotu leciała maszyna wojskowa, zapewne ukraińska, która mógła go zestrzelić. Kijów temu zaprzecza.

Wrak samolotu jest przewożony do Holandii, gdzie ma zostać zbadany przez ekspertów.

PAP, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej