Policja zatrzymała dziennikarzy w PKW. Sąd ich uniewinnił

Chodzi o fotoreportera PAP Tomasza Gzella oraz reportera TV Republika Jana Pawlickiego, których policja zatrzymała w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej w nocy z 20 na 21 listopada.

2014-12-05, 21:24

Policja zatrzymała dziennikarzy w PKW. Sąd ich uniewinnił

Posłuchaj

Warszawski sąd rejonowy uniewinnił dziennikarzy zatrzymanych w PKW. Relacja Tomasza Majki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Policja zarzucała im "naruszenie miru domowego". Dziennikarze relacjonowali liczenie głosów po wyborach samorządowych i zajęcie przez demonstrantów siedziby PKW. Zostali zatrzymani razem z osobami okupującymi siedzibę komisji.

Sąd prowadził proces w trybie przyspieszonym. Przesłuchano około 20 świadków - w tym policjantów, ochroniarzy z gmachu, szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego i szefa ochrony budynku, a także b. szefa i sekretarza PKW Stefana Jaworskiego i Kazimierza Czaplickiego.

- Dziennikarzy w PKW zatrzymano przez pomyłkę, to przykre nieporozumienie - mówił sędzia Łukasz Mrozek uzasadniając wyrok uniewinniający.

REKLAMA

(źródło: TVN24/x-news)

Po analizie nagrania video z PKW i zeznań świadków sędzia Mrozek wskazał, że do pomyłki mogło dojść między innymi z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".
- Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo w czasie akcji zatrzymywania i usuwania z pomieszczenia osób przebywających za stołem prezydialnym. Sąd widział na nagraniu, że dziennikarze stali na środku pomieszczenia i zapewne chodziło o to, by policjanci mieli możliwość działania. Sąd nie wie, być może powinniście zostać wyprowadzeni z sali czy zatrzymani. Ale zatrzymano tylko was dwóch - a sąd widział, jak wielu dziennikarzy było na sali - wskazał sędzia i dodał, że pozostałym dziennikarzom policja po wyprowadzeniu wszystkich z sali pozwoliła wrócić po pozostawiony tam sprzęt. - Z nagrania bezspornie wynika, gdzie byli pracujący dziennikarze, a gdzie manifestanci - dodał sędzia.

Jan Pawlicki, dziennikarz TV Republika oraz Tomasz Gzell, fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej (źródło: TVN24/x-news)
Wyraził on przypuszczenie, że to, iż akurat Gzell i Pawlicki zostali zatrzymani, "wynikło z nieporozumienia, przez pomyłkę". - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia dodając, że kierując się logiką wydarzeń - jeśli dziennikarze mieli być zatrzymani, to tym bardziej nikogo z dziennikarzy nie należało wpuścić z powrotem.

- To niestety przykre nieporozumienie, problem, który trzeba będzie rozwiązać. Przecież media są od tego, żeby informować. Wielokrotnie policja współpracuje z mediami i musi być tak dalej - podsumował.

Wyrok jest nieprawomocny, można od niego apelować. Nie wiadomo, czy uniewinnieni dziennikarze z tego skorzystają - teoretycznie mogą żądać zmiany treści uzasadnienia orzeczenia

IAR/PAP/asop

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej