Mieszkańcy wygrali. Toksyczne odpady z Salwadoru nie trafią do Dąbrowy Górniczej
Po rozmowie z wiceministrem środowiska, Januszem Ostapiukiem, prezes firmy Sarp Industri podjął decyzję o tym, że zakład w Dąbrowie Górniczej nie przyjmie odpadów z Salwadoru - poinformował na swoim blogu minister środowiska Maciej Grabowski.
2014-12-08, 21:00
Posłuchaj
Choć firma zapewniała mieszkańców Dąbrowy Górniczej, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo w związku z utylizacją odpadów chemicznych w ich mieście, nie udało się rozwiać obaw opinii publicznej. Po licznych protestach i dyskusjach zadecydowano, że do Polski nie trafi 70 ton niebezpiecznych odpadów, które były już w drodze z Salwadoru. Ministerstwo wydało zgodę na sprowadzenie łącznie 300 ton odpadów.
Sarp Industri miała zgodę ministerstwa środowiska na utylizację odpadów. Maciej Grabowski ubolewa, że w Polsce brakuje zaufania do działań inspekcji ochrony środowiska. "Wojewódzcy inspektorzy są odpowiednio przygotowani merytorycznie oraz dysponują profesjonalnym sprzętem, który pozwala im na bieżąco kontrolować wrażliwe instalacje, badać stan środowiska i odpowiednio reagować na zagrożenia" - napisał.
Jak dodał, cała procedura związana z odpadami z Salwadoru – od wydania decyzji, poprzez zabezpieczenie transportu, aż po planowane unieszkodliwienie były właściwie monitorowane i prowadzone przez inspektorów ochrony środowiska.
Minister zaznaczył jednak, że poczucie bezpieczeństwa mieszkańców jest najważniejsze.
REKLAMA
Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej po tym jak informacja o transporcie odpadów z Salwadoru w połowie miesiąca wyszła na jaw, zapowiedzieli, że nie wpuszczą transportu z chemikaliami do miasta.
Źródło: TVN24/x-news
MŚ, bk
REKLAMA