​Szczątki "Inki" znalezione w Gdańsku? "Czekamy tylko na oficjalne potwierdzenie"

Zespół IPN odnalazł na cmentarzu w Gdańsku najprawdopodobniej szczątki Danuty Siedzikówny ps."Inka" - sanitariuszki AK rozstrzelanej tuż po wojnie przez UB.

2015-01-09, 12:32

​Szczątki "Inki" znalezione w Gdańsku? "Czekamy tylko na oficjalne potwierdzenie"
Plakat z wizerunkiem Danuty Siedzikównej. Foto: Wikipedia/Luxetowiec

Posłuchaj

​Szczątki "Inki" znalezione w Gdańsku? Relacja Karola Darmorosa (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Prowadzący badania profesor Krzysztof Szwagrzyk z IPN powiedział na Uniwersytecie Warszawskim, że z nadzieją oczekuje na oficjalne potwierdzenie. - Zdziwię się, jeśli po badaniach okaże się, że to nie ona - zaznaczył profesor Szwagrzyk.

Pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego dodał, że obok "Inki" odnaleziono najpewniej szczątki Feliksa Selmanowicza ps. "Zagończyk". Rozstrzelano go wraz z niespełna 18-letnią Danutą Siedzikówną 28 sierpnia 1946 roku.

Podczas wykładu na UW profesor Szwagrzyk pokazał zdjęcia z badań swojego zespołu na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Szczątki w sumie czterech osób odnaleziono pod chodnikiem na głębokości około pół metra.

Danuta Siedzikówna ps. Inka urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne, służyła m.in. w 4. szwadronie odtworzonej na Białostocczyźnie V Wileńskiej Brygady AK. Działała między innymi w zgrupowaniu majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". - Żołnierze mówili, że jest bardzo dobrą sanitariuszką. Brała udział w walkach - wspominała w rozmowie z Hanną Marią Gizą Lidia Lwow-Eberle, pierwsza kobieta w oddziale Łupaszki.

REKLAMA

W 1945 po raz pierwszy trafiła w ręce UB, została jednak odbita z konwoju przez patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja "Konusa". Po tym zdarzeniu ojciec chrzestny zaproponował jej nowe życie i tożsamość w Miłomłynie. Przez pewien czas pracowała w tamtejszym nadleśnictwie pod przybranym nazwiskiem Danuta Obuchowicz. Postanowiła jednak wrócić do oddziału. - Ta dziewczynka siedemnastoletnia dokonuje świadomego wyboru, opuszcza Miłomłyn i dołączyła do brygady, ponieważ uznaje, że jest sanitariuszką i musi służyć, bo taka jest jej rola - tłumaczył w radiowej Dwójce dr Piotr Szubarczyk.

W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj, po zdekonspirowaniu lokalu kontaktowego, aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci. W dniu wykonania wyroku miała niespełna 18 lat. Na krótko przed egzekucją nadała w grypsie komunikat "powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Wiadomość zgodziła się przekazać poruszona losem nastolatki strażniczka. Tuż przed śmiercią "Inka" krzyknęła "Niech żyje Polska!". UB utajniło miejsce jej pochówku.

W egzekucji uczestniczyło dziesięciu żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Strzelali do "Inki" i "Zagończyka" z odległości trzech metrów. Po salwie więźniowie osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego - przypomina Instytut Pamięci Narodowej.

REKLAMA

Utwór upamiętniający historię Danuty Siedzikówny znalazł się na wydawnictwie "Panny wyklęte". W realizację teledysku zaangażowane były Instytut Pamięci Narodowej i Fundacja Niepodległości.


''

mr,fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej