Premier rozważa utrzymanie recept na pigułki "dzień po". Episkopat zadowolony
Jak podkreślił rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch, młodzież nie powinna mieć dostępu do pigułki "dzień po" jak do witamin.
2015-01-22, 14:01
Posłuchaj
Jeszcze w czwartek premier ma otrzymać opinię Rządowego Centrum Legislacji w sprawie tabletki "dzień po". Ewa Kopacz chce wiedzieć, czy można dokonać zmian w prawie farmaceutycznym tak, aby pigułka awaryjna była dalej dostępna na receptę.
- Od początku mówimy, że ta tabletka musi być sprzedawana na receptę - mówi ksiądz Józef Kloch rzecznik prasowy Episkopatu Polski. Duchowny tłumaczy, że ta pigułka niczego nie leczy, a używa się jej przeciwko poczęciu. Byłoby dziwne, gdyby nastolatkom zabraniać kupowania papierosów i piwa, a ułatwiać kupno tej tabletki - dodaje. Jego zdaniem Ewa Kopacz, która jest lekarzem wie, co robi prosząc o opinię. - Problem związany z pigułką "po", jest problemem etycznym. To jest preparat, który jest bardzo mocny, który nie jest obojętny dla zdrowia kobiety - powiedział.
W ubiegłym tygodniu Episkopat wystosował oświadczenie, w którym wierzącym przypomina, że używanie tabletki „dzień po” jest grzechem ciężkim. Natomiast stanowiącym prawo zwraca uwagę, że dopuszczenie jej do sprzedaży bez recepty to złamanie „ustawy antyaborcyjnej”, ponieważ niczego nie leczy, a używa się jej przeciwko poczęciu.
Pigułka ellaOne jest zaliczana do tzw. antykoncepcji awaryjnej, stosowanej po stosunku płciowym. 7 stycznia Komisja Europejska zdecydowała, że środek ten może być dostępny w krajach UE bez recepty. Jak poinformowano, ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu u siebie bez recepty należeć będzie do władz krajów członkowskich. Polskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało jednak, że pigułkę będzie można sprzedawać bez recepty, bo odbiorcą decyzji KE jest firma wprowadzająca lek na rynek, a rząd polski ani resort zdrowia nie są stroną w sprawie.
REKLAMA
IAR, bk
REKLAMA