Ukraina: potrzebujemy zaawansowanej broni. "Chodzi o wojnę radioelektroniczną"

Szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin uważa, że USA i UE mają coraz więcej zrozumienia dla zgłaszanych przez Ukrainę próśb o zaawansowany technologicznie sprzęt wojskowy i o szkolenia. Nie chodzi jedynie o broń do walki z separatystami - zastrzega minister.

2015-02-02, 15:11

Ukraina: potrzebujemy zaawansowanej broni. "Chodzi o wojnę radioelektroniczną"
Kijów: aktywiści postawili krzyże przed ambasadą Rosji, upamiętniające ofiary ostrzał w Mariupolu. Foto: PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>

"Financial Times" przypomina w poniedziałek, że "Ukraina apelowała o pilną pomoc militarną, aby przeciwdziałać ofensywie wojny radioelektronicznej, która w decydujący sposób zapewnia prorosyjskim rebeliantom przewagę w zaostrzającym się konflikcie". Ocenia, że siły ukraińskie są w "strategicznie niekorzystnej sytuacji wobec separatystów wyposażonych w wyrafinowane technologie, w tym drony".
W rozmowie z "FT" Klimkin zaznacza, że "terrorystów w najnowocześniejszą broń wyposażyła Rosja"; są oni także szkoleni i instruowani przez Rosjan - dodaje.
"Bardzo potrzebujemy sprzętu do łączności i do zakłócania, nie tylko wyposażenia uważanego za śmiercionośne" - apeluje na łamach "FT" ukraiński minister. Mówi, że wspierane przez Rosję siły są zaangażowane w "celową eskalację" konfliktu.
Jak komentuje "FT", Ukraina wprawdzie otrzymała od Zachodu nieco sprzętu, w tym technologię radarową, racje żywnościowe, kamizelki kuloodporne, a także szkolenia, ale nalega również na dostawy zaawansowanego wyposażenia.

"Próba budowy mostu do Krymu przyniesie rzeź"

W rozmowie z brytyjskim dziennikiem Klimkin odniósł się także do obaw społeczności międzynarodowej, że prezydent Władimir Putin dąży do aneksji kolejnych terytoriów Ukrainy, aby odciągnąć uwagę od kruchej rosyjskiej gospodarki. Ukraiński minister ocenia jednak, że jakiekolwiek wysiłki na rzecz zbudowania "mostu lądowego" w kierunku Krymu "skończą się raczej rzezią niż osiągnięciem propagandowego celu".
Przestrzega także unijnych przywódców przed rozróżnianiem między sankcjami nałożonymi na Rosję w związku z konfliktem na wschodzie Ukrainy i po aneksji Krymu. W teorii umożliwiłoby to Unii Europejskiej krok do tyłu w sprawie sankcji w przypadku deeskalacji w Donbasie, nawet w sytuacji gdyby Krym pozostał pod rosyjską okupacją - wyjaśnia "Financial Times".
Nie powinno być "żadnego rozróżnienia" - zaznacza Klimkin, dodając, że wśród mieszkańców Krymu narasta niezadowolenie z powodu rosyjskiej aneksji półwyspu.

PAP/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej