Czy Aleksander Litwinienko mógł otruć się sam?
W Londynie rozpoczęło się niezależne publiczne dochodzenie w sprawie okoliczności śmierci Aleksandra Litwinienki otrutego radioaktywnym polonem, o co brytyjscy śledczy oskarżają rosyjską Służbę Bezpieczeństwa.
2015-02-03, 19:00
W trakcie przesłuchań, żona Litwinienki, Maryna, powiedziała że jej mąż był konsultantem brytyjskiego wywiadu, pomagając mu w rozszyfrowywaniu tajnych rosyjskich agentów.
Stanowczo zaprzeczyła jednak plotkom jakoby Litwinienko mógł nielegalnie posiadać polon 210 i przez nieostrożność przyjąć śmiertelna dawkę promieni.
Zdaniem ekspertów, polon 210 to niezwykle rzadki i drogi izotop pierwiastka, który można uzyskać jedynie wzbogacając paliwo nuklearne. W Rosji jego produkcja jest kontrolowana przez państwo. Ale już w 2006 roku, zaraz po śmierci Litwinienki, "New York Times" twierdził, że polon 210 jest dostępny komercyjnie, a Rosja sprzedaje go legalnie prywatnym firmom w Stanach Zjednoczonych do produkcji urządzeń antyelektrostatycznych.
Jak twierdził "New York Times", teoretycznie ktoś z doświadczeniem laboratoryjnym mógłby uzyskać nawet 10 śmiertelnych dawek polonu z urządzenia dostępnego na rynku za 225 dolarów.
REKLAMA
Litwinienko zmarł w londyńskim szpitalu 23 dni po otruciu. Na łożu śmierci oskarżył o otrucie Władimira Putina. Podczas przesłuchań pokazano wideoklip ukazujący rosyjskich żołnierzy strzelających, podczas ćwiczeń, do zdjęcia Litwinienki jak do tarczy.
IAR
REKLAMA