Sopot przegrał w sądzie z klubem ze striptizem. Pozew oddalony

Sąd w Gdańsku oddalił pozew, który władze miasta przygotowały wypowiadając walkę właścicielowi lokalu ze striptizem pod szyldem Cocomo. Władze samorządu twierdzą, że działalność klubu negatywnie wpływa na wizerunek kurortu.

2015-03-03, 18:30

Sopot przegrał w sądzie z klubem ze striptizem. Pozew oddalony
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski po ogłoszeniu wyroku w procesie miasta Sopot przeciwko firmie prowadzącej klub striptizerski . Foto: PAP/Adam Warżawa

Posłuchaj

Cocomo nie narusza dóbr osobistych Sopotu: relacja Macieja Bąka (Radio Gdańsk/IAR)
+
Dodaj do playlisty

W pozwie napisano, że działania lokalu naruszają renomę i dobry wizerunek miasta. - Przez wiele lat władze gminy Sopot starały się kształtować pozytywny i prestiżowy wizerunek miasta i gminy, jako miejsca przyjaznego mieszkańcom i turystom, z atrakcyjną ofertą kulturalną i rozrywkową, a przede wszystkim miejsca bezpiecznego dla każdego mieszkańca i osób przyjezdnych. Eleganckiego i prestiżowego kurortu z klasą - podkreślono w piśmie sądowym.

W pozwie sądowym miasto Sopot wezwało właścicieli klubu ze striptizem do zaprzestania działań, które mają - zdaniem samorządu - charakter nieuczciwej konkurencji. Chodzi o namawianie przechodniów do skorzystania z usług klubu, sprzedaż napojów i alkoholi za cenę "rażąco zawyżoną" oraz wykorzystywania w tym celu nietrzeźwości klientów.

Sąd jednak uznał, że nie było naruszenia dóbr osobistych Sopotu przez sieć nocnych klubów Cocomo. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że w chwili zamknięcia procesu pozwana spółka nie prowadziła już w Sopocie klubu o nazwie Cocomo, a właśnie działalności lokalu o takiej nazwie dotyczył pozew gminy.

Zdaniem sądu, gmina nie jest też przedsiębiorcą w myśl ustawy dotyczącej nieuczciwej konkurencji. - Powódka wskazała w pozwie, że prowadzi działalność gospodarczą jako udziałowiec w takich dziedzinach jak hotele, pole campingowe, restauracje. Zdaniem sądu, powódka jako udziałowiec nie prowadzi jednak działalności gospodarczej na własny rachunek i we własnym imieniu, a więc nie spełnia wymogów ustawy o nieuczciwej konkurencji - powiedziała sędzia Dorota Kołodziej.

REKLAMA

Podkreśliła też, że gmina Sopot w żadnym stopniu nie jest konkurentem gospodarczym wobec spółki "Event". Ponadto, według sądu, działalność klubu, w tym sprzedaż alkoholu po wysokiej cenie, nie naruszała w żaden sposób dóbr osobistych miasta. - Sąd ingerując w tę sferę działalności gospodarczej pozwanej, czyli określając za jakie ceny ma sprzedawać swoje usługi, czy towary, naruszałby swobodę działalności gospodarczej - dodała sędzia.

- Nie zgadzamy się z tym rozstrzygnięciem sądu. Gdyby miasto nie reagowało, nie robiło nic, to by się na to zgadzało - byłoby to absolutne przyzwolenie. Ten wyrok właściwie przyzwala, według przysłowia "hulaj dusza, piekła nie ma". Tak, po prostu, nie wolno. Ten wyrok w takim kształcie ostać się nie może - powiedział pełnomocnik miasta Roman Nowosielski.

Zdaniem adwokata, wbrew stanowisku sądu, miasto mogło skarżyć spółkę z tytułu nieuczciwej konkurencji. "Bo działa w imieniu innych przedsiębiorców. I ustawa mówi wyraźnie: nie musi jej dobro być bezpośrednio naruszane w zakresie konkurencyjnej działalności, ale innych przedsiębiorców, na terenie Sopotu" - argumentował. "Miasto Sopot podjęło zdecydowane działania i spotkało się to z zupełnie zdumiewającą oceną sądu. To znaczy, że możemy robić absolutnie wszystko w zakresie działalności gospodarczej i nikt nie może w to ingerować. Jeśli szampan kosztuje 30 zł, a płacę za niego 20 razy drożej, to chyba przekracza to rażąco jego cenę" - dodał Nowosielski. Jak zauważył, miasto pozwało nie klub Cocomo, lecz spółkę, prowadzącą klub striptizerski.

Pełnomocnik powoda Roman Nowosielski zapowiedział, że miasto odwoła się od tego wyroku. Na ogłoszeniu wyroku nie było przedstawiciela pozwanej spółki, nie reprezentował jej też nikt na pierwszym posiedzeniu w tej sprawie dwa tygodnie temu.

REKLAMA

Pozwana firma to Agencja Reklamowo-Marketingowa "Event" z siedzibą w Krakowie, prowadząca w całym kraju ponad 20 ekskluzywnych klubów Go-Go. W Sopocie spółka ma lokal "Kittens" w centrum miasta przy ul. Bohaterów Monte Cassino (popularny "Monciak"). Do września 2014 r. kluby działały pod marką Cocomo.

Według "Gazety Wyborczej", która pisała o działalności Cocomo, w kraju prowadzonych było wiele śledztw dotyczących tego klubu. Wszystkie historie są podobne. Mężczyźni twierdzą, że wypili kilka drinków, zapłacili za striptiz, a dobę później obudzili się z rachunkami na kwoty średnio od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Postępowania te kończyły się zwykle umorzeniami z powodu brak dowodów. Obsługa zapewniała, że rachunki klienci płacili dobrowolnie, w klubach jest monitoring, a ceny drogich drinków i szampanów znajdują się w menu.

IAR/PAP/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej