Ukraina: na wschodzie rośnie rozczarowanie władzą z Kijowa
Władze robią zbyt mało, aby przekonać mieszkańców Donbasu do życia na Ukrainie - uważają działacze organizacji pozarządowych ze wschodu Ukrainy. Nawet na terenach pozostających pod kontrolą Kijowa nadal mieszka wielu zwolenników separatyzmu.
2015-03-21, 10:29
Posłuchaj
Wołodymyr Berezin z gazety "Prowincja" z Konstantynówki powiedział Polskiemu Radiu, że ci, którzy popierają separatystów, to najczęściej ludzie rozczarowani sytuacją gospodarczą w niepodległej Ukrainie. W czasach radzieckich w mieście działało 29 fabryk, dziś 25 z nich jest całkowicie zniszczonych. - Ludzie winią za to niepodległość - podkreśla dziennikarz.
Sytuacja gospodarcza się pogarsza, a władze dotąd nie przeprowadziły obiecanych reform. Niechęć do Ukrainy przenoszona jest z rodziców na dzieci.
Nauczycielka ukraińskiego z Kramatorska Oksana Prosełkowa podkreśla, że wśród jej kolegów z miejscowych szkół też są zwolennicy separatystów, którzy otwarcie popierali "rosyjską wiosnę" rok temu. Obecnie wciąż pracują jako nauczyciele.
- Przeprowadzono z nimi rozmowy wyjaśniające, ale na tym się skończyło. Nie sądzę, aby zmienili swoje poglądy - podkreśla.
Nie są wprowadzane także specjalne programy dla wyzwolonych terytoriów Zagłębia Donieckiego, które mogłyby nauczyć młodzież patriotyzmu.
Paweł Reszka: Ukraina traci nadzieję?>>>
REKLAMA
Na wschodzie Ukrainy, mimo obowiązującego od ponad miesiąca zawieszenia broni, wciąż jest niespokojnie. Władze w Kijowie informują, że choć obecnie jest znacznie mniej ataków, niż przed zawieszeniem broni w połowie lutego, to jednak Rosjanie i wspierani przez nich separatyści przygotowują się do kolejnej ofensywy. Ma o tym świadczyć, między innymi, ponowne wykorzystywanie przez bojówkarzy wyrzutni rakietowych.
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
IAR/asop
REKLAMA