Dwa projekty ws. in vitro skierowane do dalszych prac, przepadł projekt PiS

W czwartek posłowie rozpatrywali cztery projekty dotyczące procedury in vitro: projekt rządowy, dwa przygotowane przez SLD oraz autorstwa PiS.

2015-04-09, 21:55

Dwa projekty ws. in vitro skierowane do dalszych prac, przepadł projekt PiS
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Rzecznik SLD Dariusz Joński o projekcie ustawy o in vitro (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Późnym wieczorem w wyniku głosowania posłowie odrzucili projekt PiS zakazujący in vitro oraz projekt SLD o świadomym rodzicielstwie. Projekt rządowy o leczeniu niepłodności i SLD o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów skierowano do dalszych prac w sejmowych komisjach.
W Polsce dotąd nie ma ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów.
Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dotyczącej jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ubiegłym roku Komisja Europejska - Polsce grozi wysoka kara.
Bartosz Arłukowicz: projekt kompromisowy
Prezentując rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zwrócił uwagę, że niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, którą zdaniem ekspertów dotkniętych jest od 10 proc. do 15 proc. par w wieku rozrodczym. Przypomniał, że Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym nie ma przepisów regulujących procedurę in vitro.
Pierwszym krokiem do regulacji metody in vitro - zdaniem ministra - był rządowy program zdrowotny, który opisywał sposób przeprowadzania i finansowania metody in vitro w Polsce. Drugim krokiem - według Arłukowicza - było wprowadzenie od 1 lipca 2014 roku na listę leków refundowanych leków stosowanych w metodzie in vitro. Trzecim krokiem jest zaś rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności, który - jak zaznaczył szef resortu zdrowia - jest "kompromisem eksperckim, merytorycznym, medycznym, ale także etyczno-moralnym".
Zaznaczył, że autorzy rządowego projektu starali się stworzyć takie prawo, które zagwarantuje dostępność do metody in vitro, ale też będzie respektować wartości etyczno-moralne. Dodał, że projekt przewiduje kompleksowe objęcie opieką wszystkich, którzy borykają się z problemem niepłodności, nikogo zaś nie zmusza do stosowania tej czy innej metody.
- Opisaliśmy cały proces diagnozy i wszystkie metody leczenia stosowane w tej chorobie, a także zasady ochrony zarodków, komórek rozrodczych, dzieci rodzących się dzięki tej metodzie i ich rodziców - oznajmił Arłukowicz.
Czesław Hoc: celem ochrona godności
Podczas debaty w Sejmie poseł PiS Czesław Hoc powiedział, że klub Prawa i Sprawiedliwości przedstawił swój projekt "w imię podstawowych dóbr i wartości chronionych przez konstytucję RP" - poszanowania i ochrony godności człowieka, prawa do ochrony życia, wolności od bycia poddawanym eksperymentom medycznym i zapewnienia każdej osobie bezpieczeństwa zdrowotnego. - Celem projektu ustawy jest ochrona godności, życia i integralności genetycznej człowieka - podkreślił.
Zaznaczył, że rozumie pragnienie posiadania własnego dziecka, ale w trudnych momentach należy kierować się hierarchią wartości, a "najwyższą wartością jest nienaruszalna, niezbywalna i przyrodzona godność człowieka". - Każde jedno życie w procedurze in vitro jest okupione śmiercią wielu innych istnień ludzkich - stwierdził.
Oznajmił również, że naprotechnologia (metoda naturalnej prokreacji) jest skuteczniejsza, bezpieczna i tańsza niż in vitro. - Ta metoda ma same zalety, zarówno z punktu widzenia rodziców, dziecka, a także państwa. Ma jedną wszak wadę - nie napędza kosztownego biznesu in vitro - ocenił.
Dodał, że stosowanie in vitro może prowadzić do wielu problemów natury prawnej, np. trudności w określeniu, kto jest matką lub ojcem dziecka, oraz do związków kazirodczych.
Dariusz Joński: każdy powinien mieć wybór
Rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński podkreślił, że SLD jest jedyną formacją, która od 10 lat konsekwentnie mówi o konieczności przyjęcia przepisów dotyczących in vitro oraz o finansowaniu tych zabiegów.
Zwrócił uwagę, że rząd Platformy Obywatelskiej dopiero po sześciu latach uruchomił program finansowania metody in vitro ze środków publicznych, tymczasem podobny program już w 2005 roku był przygotowany przez rząd SLD (na lata 2006-2008).
Zaznaczył, że w Polsce ok. 5 tys. dzieci rodzi się co roku dzięki metodzie in vitro. - Każdy powinien mieć wolny wybór i wykonywać go w swoim sumieniu, dlatego jakikolwiek projekt zakazujący metody zapłodnienia pozaustrojowego to najgorszy przejaw fundamentalizmu. Ideologii nie powinno wprowadzać się do metod medycznych - stwierdził.
Wskazał, że jeden ze zgłoszonych przez SLD projektów - o świadomym rodzicielstwie (projekt został odrzucony) - dotyczy nie tylko kwestii in vitro, ale też przewiduje m.in. wprowadzenie do szkół obowiązkowego przedmiotu z zakresu edukacji seksualnej. Ocenił, że jest to konieczne, bo zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podręczniki do wychowania do życia w rodzinie "proponują katolicki światopogląd".
Założenia projektu PO
W myśl projektu, z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem.
Projekt zabrania tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Ogranicza też możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych - zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków będzie można tworzyć, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania (współistniejąca z niepłodnością choroba i wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego).
Zarodek będzie można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni. Będzie to możliwe m.in. po stwierdzeniu - na podstawie danych fenotypowych - podobieństwa biorców zarodka z jego dawcami. Do dawstwa anonimowego będą przekazywane też zarodki, których oboje dawcy zmarli.
Projekt ustawy zakazuje niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju (grozić ma za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat pięciu). Proponowane przepisy zakazują preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka. Wyjątkiem mają być sytuacje, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej.
Założenia projektu PiS [odrzucony]
Projekt ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego, pod którym podpisali się posłowie PiS, wpłynął do Sejmu w 2012 roku.
Projekt zakazuje "tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety". Embrion ludzki został w nim zdefiniowany jako "organizm ludzki powstały w chwili połączenia gamety męskiej i żeńskiej lub wytworzony w inny sposób, w szczególności przez wyizolowanie totipotentnej ludzkiej komórki embrionalnej". Komórki totipotentne są najbardziej pierwotnymi komórkami, są one zdolne do różnicowania się w dowolny inny rodzaj komórek.
Zakazuje on ponadto działań powodujących śmierć embrionu ludzkiego oraz odpłatne lub nieodpłatne rozporządzanie nim. Zdaniem autorów projektu "także praktyka kriokonserwacji (mrożenia) jest nie do pogodzenia z szacunkiem należnym embrionom ludzkim".
Projekt zakazuje wszelkich ingerencji w genom ludzki, powodujących jego dziedziczne zmiany, tworzenia chimer i hybryd oraz klonowania człowieka. Ingerencja w genom miałaby być dopuszczalna wyłącznie w celach leczniczych dotyczących człowieka, którego genom jest przedmiotem ingerencji. Niedopuszczalne miałyby być też "wszelkie praktyki eugeniczne". Te w projekcie nie zostały zdefiniowane.
Proponowane przepisy przewidują procedurę transferu embrionów powstałych przed wejściem w życie ustawy. Jeśli transfer embrionu do organizmu matki genetycznej nie będzie możliwy, np. z powodu jej odmowy lub śmierci, wówczas musiałby on zostać zamrożony w warunkach umożliwiających jego późniejszy transfer i rozwój w organizmie kobiety. Zgodę na transfer zarodka do organizmu innej kobiety wyrażałby sąd.
Wyjątkowo sąd mógłby wyrazić zgodę na transfer embrionu także do organizmu kobiety niezamężnej - jeśli "kwalifikacje osobiste wnioskodawczyni uzasadniają przekonanie, że będzie należycie wywiązywała się z obowiązków rodzicielskich i nie jest możliwe zapewnienie wychowania dziecka przez małżonków".
Wcześniej sąd mógłby zarządzić przeprowadzenie przez kuratora sądowego wywiadu środowiskowego "w celu ustalenia sytuacji wnioskodawczyni" oraz zasięgnąć opinii placówki specjalistycznej na temat jej "kwalifikacji osobistych, w szczególności prezentowanej postawy rodzicielskiej".
Za spowodowanie śmierci embrionu ludzkiego projekt PiS przewiduje karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu.
Projekt PiS przewiduje też zmianę przepisu dopuszczającego przerywanie ciąży w sytuacji zagrożenia dla zdrowia kobiety ciężarnej. Założono, że aborcja będzie możliwa wówczas, gdy ciąża stanowi "istotne zagrożenie ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu matki". Zaplanowano również wprowadzenie klauzuli sumienia farmaceutów.
W myśl projektu powołana miałaby być Polska Rada Bioetyczna - jako organ opiniodawczo-doradczy przy premierze. Premier powoływałby w skład Rady m.in. po jednej osobie wskazanej przez prezydenta, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności i PAN, Naczelną Radę Lekarską, Konferencję Episkopatu Polski i Polską Radę Ekumeniczną.
Założenia pierwszego projektu SLD

Pierwszy z projektów SLD - projekt ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów - wpłynął do Sejmu w grudniu 2011 roku. Do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu skierowano go w lipcu 2012 roku.
Szczegółowo reguluje on kwestie zapłodnienia in vitro. Podobnie jak rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności, przewiduje on, że z procedury in vitro mogłyby korzystać zarówno małżeństwa, jak i związki nieformalne. Nie wprowadza natomiast wobec tych związków wymogu składania oświadczenia o pozostawaniu we wspólnym pożyciu.
Projekt SLD przewiduje dawstwo komórek rozrodczych i zarodków na rzecz anonimowej biorczyni, jednak - w przeciwieństwie do projektu rządowego - zakłada też możliwość przekazania zarodków na rzecz określonej biorczyni - jeżeli uzasadniają to "szczególne względy osobiste". W przypadku kandydatki na biorczynię pozostającej w związku małżeńskim, przekazanie zarodka byłoby możliwe po wyrażeniu pisemnej zgody również przez jej męża.
Proponowane przepisy zakładają utworzenie centralnego rejestru dawców i biorców komórek rozrodczych i zarodków, w którym umieszczane byłyby takie dane jak imię i nazwisko dawcy, jego adres zamieszkania oraz informacje na temat stanu zdrowia dawcy.
Na życzenie lub za zgodą dawcy w rejestrze mogłyby być zamieszczone także inne informacje na jego temat, np. o jego wyglądzie fizycznym, pochodzeniu etnicznym, stanie rodzinnym lub wykształceniu. Informacje te, także m.in. adres dawcy, mogłaby poznać po osiągnięciu pełnoletności osoba urodzona w efekcie dawstwa innego niż partnerskie.
Rejestr prowadziłoby podległe ministrowi zdrowia Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Medycznie Wspomaganej Prokreacji PolART. Do jego zadań należałoby też m.in. sprawowanie merytorycznego nadzoru i kontroli nad ośrodkami medycznie wspomaganej prokreacji oraz organizowanie szkoleń w zakresie pobierania czy przechowywania komórek rozrodczych i zarodków.
O kwestie związane ze wspomaganą prokreacją rozszerzony zostałby zakres działalności funkcjonującej obecnie Krajowej Rady Transplantacyjnej - organu doradczego i opiniodawczego ministra zdrowia.
W myśl proponowanych przepisów zakazane byłoby umyślne niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - groziłaby za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat (w rządowym projekcie dolny próg zagrożenia karą to sześć miesięcy). Karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch zagrożone byłoby testowanie zarodków w celu dokonania wyboru płci przyszłego dziecka. Byłoby to możliwe - podobnie jak zakłada projekt rządowy - jeśli pozwalałoby to uniknąć ciężkiej choroby dziedzicznej związanej z płcią.
Założenia drugiego projektu SLD [odrzucony]
Te same zapisy znalazły się w drugim projekcie SLD, który do Sejmu trafił w 2012 roku. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie dotyczy jednak także innych kwestii niż stosowanie procedury in vitro - zakłada m.in. legalizację aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży i refundację środków antykoncepcyjnych.
Na mocy ustawy do szkół wprowadzony zostałby przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" - co najmniej jedna godzina lekcyjna tygodniowo. Projekt przewiduje objęcie refundacją środków antykoncepcyjnych oraz zobowiązanie administracji rządowej i samorządu do zapewnienia każdemu - bez względu na zdolność do czynności prawnych, a więc także małoletnim - dostępności metod i środków zapobiegania ciąży. Ponadto, samorząd byłby zobowiązany do bezpłatnego zapewnienia środków antykoncepcyjnych osobom korzystającym z pomocy społecznej.
Projekt przewiduje też legalizację aborcji - prawo do przerwania ciąży kobieta miałaby podczas pierwszych 12 tygodni jej trwania. W późniejszym terminie aborcję można byłoby przeprowadzić, jeśli ciąża stanowiłaby zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. W przypadku, jeśli ciąża byłaby następstwem czynu zabronionego, np. gwałtu, jej przerwanie byłoby możliwe do 18. tygodnia.
Z kolei w przypadku wystąpienia dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, aborcję można byłoby przeprowadzić do 24. tygodnia ciąży. Gdyby wykryta choroba uniemożliwiała płodowi samodzielne życie i nie byłoby możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne bez ograniczeń czasowych.
Placówki ochrony zdrowia byłyby obowiązane do publicznego udostępnienia listy współpracujących z nimi lekarzy, którzy korzystają z klauzuli sumienia i odmawiają udzielania świadczeń związanych z przerwaniem ciąży.
IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej