Jest śledztwo w sprawie SKOK i Fundacji na rzecz PZK
Gdańska prokuratura apelacyjna wszczęła śledztwo, w którym zbada, czy nie doszło do nieprawidłowości w związku z likwidacją Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, będącej głównym udziałowcem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej.
2015-04-13, 11:19
Posłuchaj
Rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Mariusz Marciniak poinformował, że postępowanie zostało wszczęte w poniedziałek, a decyzja zapadła po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, w tym analizie treści pisma, jakie przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego wystosował do Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
- Ze wstępnych ustaleń postępowania wynika, że po przeprowadzeniu w okresie od 4 grudnia 2010 r. do 31 października 2012 r. procesu likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych z siedzibą w Sopocie, majątek zlikwidowanej Fundacji, szacowany na ponad 77 mln zł, w wyniku różnego rodzaju transferów i przekształceń podmiotowych, zamiast zasilić fundusz stabilizacyjny Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej, finalnie znalazł się we władaniu prywatnego podmiotu gospodarczego S(…) I(…) N(…) G. B. z siedzibą w Sopocie - poinformował Marciniak.
Były nadużycia?
Jak dodał, śledztwo będzie prowadzone pod kątem art. 296, a w jego toku prokuratorzy sprawdzą, czy "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nie doszło do nadużycia uprawnień w zakresie zarządzania majątkiem Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych i wyrządzenia tej Fundacji szkody majątkowej w wielkich rozmiarach".
Marciniak podkreślił, że "przeprowadzone czynności sprawdzające nie przesądzają jednoznacznie", że doszło do popełnienia przestępstwa, jednak "stwierdzono uzasadnione podejrzenie jego zaistnienia"; aby ostatecznie rozstrzygnąć, czy doszło do złamania prawa, trzeba wykonać czynności możliwe do przeprowadzenia tylko w ramach śledztwa, w tym przesłuchać świadków, powołać biegłych, uzyskać dodatkowe dokumenty itp.
REKLAMA
Prowadzenie śledztwa prokuratura powierzyła funkcjonariuszom gdańskiej delegatury ABW.
Pismo do premier
Pismo, które stało się jedną z głównych podstaw wszczęcia śledztwa, szef KNF Andrzej Jakubiak wystosował przed paroma tygodniami do premier Ewy Kopacz, marszałka Senatu oraz szefów CBA i ABW. Po zapoznaniu się z jego treścią premier oceniła, że "sytuacja jest bardzo poważna" i należy ją wyjaśnić.
Według doniesień mediów, z materiałów zgromadzonych przez KNF wynika, że majątek zlikwidowanej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK-ów i której prezesem był Grzegorz Bierecki (dziś senator - PAP), przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK np. do Kasy Krajowej.
W oświadczeniu wydanym na początku marca Bierecki, nawiązując do medialnych doniesień napisał, że "wszystkie zarzuty podnoszone w tych artykułach to kłamstwa". "Kłamią na mój temat również politycy PO, z premier Ewą Kopacz na czele, prowadząc w ten sposób brudną kampanię wyborczą" - oświadczył Bierecki.
REKLAMA
Stanowisko Biereckiego
Senator Grzegorz Bierecki jest zadowolony z wszczęcia przez prokuraturę śledztwa w sprawie wyprowadzania pieniędzy ze SKOK. - Wierzę, że Prokuratura rzetelnie i szybko wyjaśni wszystkie kwestie budzące w ostatnich tygodniach zainteresowanie opinii publicznej - napisał w oświadczeniu.
Według niego, środki Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych nie były środkami publicznymi, ani środkami spółdzielców. Były one - jak zapewnił w oświadczeniu - przekazane fundacji przez Światową Radę Unii Kredytowych "na konkretny cel" i dysponowane zgodnie z jej wolą. Bierecki zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw w sądzie "kierując pozwy przeciwko osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa".
Senator stwierdził też, że publikacje na jego temat pojawiają się w czasie intensywnej kampanii wyborczej. - Nie mam wątpliwości, że rzeczywistym celem brutalnego ataku są Prawo i Sprawiedliwość oraz kandydat tej partii na prezydenta - pan Andrzej Duda - dodał Bierecki. Jak ocenił, próbuje się odwrócić uwagę od "prawdziwych afer związanych z obozem władzy".
Bierecki, który nie należy do PiS, był członkiem klubu parlamentarnego tej partii, i na początku marca został zawieszony w prawach członka klubu na własny wniosek. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział wówczas, że czeka na osobiste wyjaśnienia Biereckiego, od których treści władze klubu PiS uzależniły dalszą współpracę z senatorem.
REKLAMA
pp/PAP
REKLAMA