Rośnie napięcie na wschodzie Ukrainy. Separatyści ostrzeliwują siły rządowe
Kijów oskarżył separatystów, że używają zakazanej, ciężkiej artylerii i czołgów. "Intensywność ostrzałów utrzymuje się na poziomie sprzed podpisania mińskich porozumień pokojowych" - napisano na profilu dowództwa operacji antyterrorystycznej na Facebooku.
2015-05-04, 14:40
Od soboty pozycje sił ukraińskich zostały ostrzelane 95 razy. W ciągu ostatniej doby w walkach z separatystami zginęło dwóch, a rannych zostało pięciu ukraińskich żołnierzy - poinformowało dowództwo. Jednocześnie zapewniło, że zgodnie z mińskimi porozumieniami, ciężkie uzbrojenie sił rządowych znajduje się poza linią podziału między dwoma stronami konfliktu w Donbasie.
W najbliższych dniach oczekiwane są dwa spotkania grupy kontaktowej w sprawie rozwiązania konfliktu. We wtorek rozmawiać o tym będą przedstawiciele OBWE, Ukrainy i Rosji: Heidi Tagliavini, były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma oraz rosyjski dyplomata Azamat Kulmuchametow. W środę w stolicy Białorusi Mińsku przyłączą się do nich przedstawiciele separatystów - poinformowała rzeczniczka Kuczmy, Daria Olifer.
Włochy łagodzą ton przed wizytą szefa dyplomacji w Kijowie?
Premier Włoch Matteo Renzi powiedział w poniedziałek, że Unia Europejska nie może powrócić do klimatu zimnej wojny z Rosją z powodu kryzysu ukraińskiego. Wyraził też opinię, że rosyjskie sankcje dotykają niewielkiej części włoskiego eksportu.
W wystąpieniu w siedzibie włoskiej giełdy w Mediolanie Renzi oświadczył: "Z jednej strony oczywiste jest, że Rosja musi szanować Ukrainę, z drugiej nie możemy myśleć o tym, że Europa mogłaby powrócić do klimatu podobnego do tego z czasów zimnej wojny w relacjach z naszym głównym sąsiadem".
Włoski premier stwierdził, że w polityce wobec Moskwy potrzeba "mniej haseł i więcej strategii".
REKLAMA
Odnosząc się do rosyjskich sankcji gospodarczych, nałożonych w odpowiedzi na unijne embargo, Renzi stwierdził, że dotknęły one "nieszczególnie znaczącą, niewielką część" włoskiego eksportu.
Z kolei w wywiadzie dla dziennika "La Stampa" szef włoskiej dyplomacji Paolo Gentiloni zastrzegł, że nie można się łudzić, że wzajemne relacje UE-Rosja powrócą do stanu sprzed kryzysu ukraińskiego.
- Sytuacja na Ukrainie jest bardzo delikatna - przyznał szef włoskiej dyplomacji. Przypomniał, że Włochy z początkiem roku przejęły dowództwo w natowskiej misji Baltic Air Policing polegającej na obronie przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. Ponadto - zaznaczył - w odpowiedni sposób wprowadziły sankcje przeciwko Rosji w związku z konfliktem ukraińskim.
- Ale nasza specyfika jest taka, że uważamy, iż nie należy zamykać drzwi Rosji - stwierdził Gentiloni w niedzielnym wywiadzie dla turyńskiej gazety.
REKLAMA
Zapowiedział, że podczas wtorkowej wizyty w Kijowie powie prezydentowi Petro Poroszence, że Rzym popiera Ukrainę i że kraj ten musi przeprowadzić "konieczne, bolesne reformy ekonomiczne i konstytucyjne, włącznie w sprawie autonomii Donbasu".
KRYZYS UKRAIŃSKI: SERWIS SPECJALNY >>>
IAR/PAP/iz
REKLAMA