Śmierć po interwencji policji. Chuligani wymierzają "sprawiedliwość"
Zamieszki przed komendą policji w Knurowie to kolejne tego typu zdarzenie w ostatnich miesiącach. Zaczyna się zawsze tak samo - ktoś ginie po interwencji policji. Tłum natychmiast wydaje wyrok na funkcjonariuszy i wymierza własną sprawiedliwość. Używa do tego pięści, kamieni i butelek.
2015-05-05, 11:17
Posłuchaj
W takich sytuacjach funkcjonariusze deklarują, że działali zgodnie z przepisami, a część lokalnej społeczności mówi o przekroczeniu uprawnień. Różnica zdań i protesty byłyby uzasadnione, ale na zwykłej manifestacji nigdy się nie kończy. Zazwyczaj jest jak w Knurowie - zdemolowana część miasta, ranni ludzie, zatrzymania najbardziej agresywnych demonstrantów.
Zdaniem Pawła Tarnawskiego, byłego oficera Centralnego Biura Śledczego, uważa, że w takich przypadkach policja powinna działać zdecydowanie. - Jeżeli ktoś chce spalić komisariat, to jest bandytą - powiedział. Jego zdaniem policja musi działać w granicach prawa, ale bezwzględnie, bez dyplomacji.
Knurów, maj 2015
Trwające od soboty zamieszki w Knurowie to pokłosie śmierci jednego z pseudokibiców podczas sobotniego meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków.- Po godz. 17.30 w Knurowie podczas meczu piłki nożnej pomiędzy miejscową Concordią i Ruchem Radzionków doszło do zbiorowego naruszenia prawa. Miejscowi kibice zaczęli rzucać na boisko niebezpieczne przedmioty a następnie wtargnęli na murawę. Zabezpieczający mecz policjanci, by nie dopuścić do eskalacji agresji użyli gumowych pocisków - mówił w sobotę podinspektor Andrzej Gąska ze śląskiej policji. Tłum miał rzucał w funkcjonariuszy "niebezpiecznymi przedmiotami".
Jeden z napastników został zraniony gumowym pociskiem w okolice szyi i przewieziony do szpitala. Mężczyzna zmarł.
REKLAMA
Przeprowadzona w poniedziałek sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci 27-latka w Knurowie było wykrwawienie - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Śledczy badają również monitoring z zajść w Knurowie. Sprawdzane jest także, czy podczas sobotniego meczu policja nie przekroczyła swoich uprawnień.
TVN24/x-news
REKLAMA
Legionowo, marzec 2015
Do starć przez kilka nocy dochodziło przed komendą policji w Legionowie po interwencji policji wobec grupy osób podejrzewanych o przestępstwa narkotykowe. Młody mężczyzna usiłował połknąć foliowe zawiniątko z marihuaną, zadławił się i po kilku godzinach zmarł w szpitalu. Wywołało to zamieszki w mieście. Podczas protestów zatrzymano 21 osób, większość z nich była pod wpływem alkoholu. Jak informowała policja, funkcjonariusze zostali zaatakowani przez chuliganów kamieniami, butelkami i puszkami. Kilku policjantów odniosło obrażenia. Chuligani uszkodzili też elewację komendy oraz kilka radiowozów. Funkcjonariusze w celu przywrócenia porządku użyli siły fizycznej, pałek służbowych, ręcznych miotaczy pieprzu.
TVN24/x-news
Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że 19-latek zmarł w wyniku niewydolności krążeniowo-oddechowej. Jak ustaliła prokuratura, policja nie była winna śmierci mężczyzny.
REKLAMA
Sosnowiec, marzec 2015
W Sosnowcu przyczyną zamieszek była śmierć 23-latka, zatrzymanego przez policję. Funkcjonariuszy wezwało pogotowie, bo mężczyzna, który źle się poczuł, był agresywny. Policjanci musieli użyć siły, żeby zabrać go do izby wytrzeźwień. Tam stan 23-latka się pogorszył, dlatego trafił do szpitala, gdzie zmarł. Zdaniem rodziny, mężczyzna został pobity przez funkcjonariuszy, miał obrażenia głowy. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były zażyte dopalacze.
TVN24/x-news
Rodzina nie uwierzyła w to, że policja nie zawiniła. Nie uwierzyły też grupy, które organizowały manifestacje przed komendą. Od zapalania zniczy i okrzyków szybko protest przeszedł do ostrzejszej formy. W stronę komendy rzucano kamienie i petardy. Do akcji musiały wkroczyć grupy szturmowe policji. W manifestacji wziął też udział ojciec zmarłego Radosława. Postawa agresywnej części młodych ludzi bardzo go rozczarowała. Jak powiedział, chciał przyjść na manifestację, a nie brać udział w rozróbach.
REKLAMA
Zawiercie, lipiec 2014
W ubiegłym roku głośna stała się tajemnicza śmierć 21-latka z Zawiercia. Zgłosił się on do szpitala z obrażeniami skóry, ranami kolan i otarciami naskórka. Udzielono mu pomocy medycznej i zwolniono do domu. Mężczyzna wrócił do domu znajomej, ale nie wszedł do budynku. Kobieta znalazła go leżącego przy bramie; nie dawał oznak życia. Wezwane pogotowie stwierdziło zgon. Na miejsce wezwano też patrol policji i prokuraturę.
Przed komendą w Zawierciu zorganizowano protest, ponieważ pojawiła się teoria, że mężczyzna został pobity przez policjantów. W komendę rzucano butelkami, podpalono oponę na środku jezdni oraz wykrzykiwano, że do śmierci 21-latka przyczynili się policjanci.
TVS/x-news
REKLAMA
Matka Adriana, Anna Gajewska w rozmowie z dziennikarzami mówiła, że wierzy w sprawiedliwość i że sprawa jej syna "nie zostanie zamieciona pod dywan". Podkreśliła, że ma nadzieję, iż wobec osób, które przyczyniły się do śmierci jej syna, zostaną wyciągnięte konsekwencje.
W trakcie badań toksykologicznych w organizmie zmarłego Adriana G. wykryto dopalacze i niewielką zawartość alkoholu. Biegi uznali, że używki mogły przyczynić się do uduszenia.
IAR, PAP, bk
REKLAMA