Pojawiła się szansa na przerwanie walk w Jemenie?
Arabia Saudyjska zaproponowała pięciodniowy rozejm humanitarny w Jemenie. Zastrzegła, że jego powodzenie zależy od zgody szyickich bojowników z ruchu Huti, przeciwko którym Rijad prowadzi ofensywę.
2015-05-07, 16:25
W Jemenie trwa walka o władzę między zwolennikami prezydenta Abda Rabbuha Mansura Hadiego (uciekł z kraju) a szyickim ugrupowaniem Huti, które jest sprzymierzone z byłym przywódcą Alim Abdem Allahem Salihem, który rządził Jemenem przez 22 lata. Rebeliantów wspiera Iran.
Pod koniec marca naloty na Jemen rozpoczęła koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Celem jest wyparcie Huti z zajętych przez nich obszarów. Walki pogłębiły kryzys humanitarny w kraju, gdzie dramatycznie brakuje m.in. żywności i paliwa. Dlatego Arabia Saudyjska zaproponowała pięciodniowy rozejm humanitarny.
- Przerwa w walkach będzie dotyczyła całego terytorium Jemenu. Konkretna data zostanie ogłoszona wkrótce, podobnie jak warunki. Wszystko zależy od tego, czy Huti będą respektować zawieszenie broni - powiedział saudyjski szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Adel al-Dżubeir. Dodał, że Arabia Saudyjska wspomoże Jemen kwotą 274 mln dolarów.
Z kolei amerykański sekretarz stanu John Kerry oświadczył, że ani Arabia Saudyjska, ani strona amerykańska nie rozmawiały o wysłaniu do Jemenu sił lądowych. Według niego przerwa humanitarna nie rozpocznie się w ciągu kilku dni, także jest czas na podjęcie wysiłków dyplomatycznych w celu przekonania Huti, aby przyjęli warunki umowy. Wskazał, że rozejm oznaczać będzie "żadnych bombardowań, żadnego strzelania" i przepozycjonowania sił.
Jemen zwrócił się do społeczności międzynarodowej
W środę rząd Jemenu zaapelował, poprzez list skierowany do Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, do społeczności międzynarodowej o lądową interwencję zbrojną, aby "ocalić kraj" przed Huti. W liście mowa jest o "barbarzyńskich aktach gwałtu popełnianych wobec bezbronnej ludności", do których dochodzi zwłaszcza w miastach Aden i Taiz, które zostały w znacznej mierze opanowane przez rebeliantów.
Huti wkroczyli w środę do al-Tawahi - dzielnicy Adenu, która była jednym z ostatnich bastionów zwolenników Hadiego w tym mieście. W al-Tawahi znajduje się główny port Adenu, a także siedziby instytucji państwowych, w tym pałac prezydencki. Według przedstawicieli sił lojalnych wobec prezydenta, pałac jest już w rękach rebeliantów. Upadek al-Tawahi oznacza - zdaniem mieszkańców - że praktycznie cały Aden znalazł się pod kontrolą Huti.
Walki w Jemenie stały się swego rodzaju "wojną zastępczą" między Arabią Saudyjską i Iranem. Zdaniem politologów, interwencja w Jemenie państw Zatoki Perskiej pod wodzą Arabii Saudyjskiej jest próbą obrony pozycji saudyjskiego królestwa, jako regionalnego hegemona, przed rosnącymi wpływami Iranu.
x-news.pl, RUPTLY
PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA