Oskarżany o szpiegostwo na rzecz Rosji składa odwołanie, bo chciałby zostać w Polsce

Rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow, któremu w kwietniu wojewoda mazowiecki cofnął zezwolenie na pobyt w Polsce, zapewnił we wtorek, że nigdy nie współpracował z żadnymi służbami. Dodał, że będzie bronić swojego imienia.

2015-05-12, 11:14

Oskarżany o szpiegostwo na rzecz Rosji składa odwołanie, bo chciałby zostać w Polsce

Swiridow podczas konferencji z ambasadorem Rosji Siergiejem Andriejewem zapowiedział, że jeszcze we wtorek odwoła się od decyzji wojewody do szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców. - Nigdy nie współpracowałem z żadnymi służbami - powiedział. Dodał, że będzie "bronić swojego imienia". Dodał, że nie wie, co jest w piśmie ABW, która wnioskowała o cofnięcie mu pozwolenia na pobyt w Polsce. Poinformował również, że na początku czerwca ma odbyć się posiedzenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w przedmiocie utajnienia dokumentów w jego sprawie.

Ambasador Siergiej Andriejew podkreślił z kolei, że "nie ma żadnych powodów dla takiej decyzji (o cofnięciu dziennikarzowi zezwolenia na pobyt w Polsce). - Nie rozumiem tego (...) - dodał.

- Postrzegamy całą tę sprawę jako poważną przeszkodę. Mam nadzieję, że ta sprawa nareszcie będzie rozwiązana w sposób adekwatny i nie będzie kolejną, które negatywnie wpływałaby na nasze stosunki - dodał. Podkreślił, że ma nadzieję "na dobre rozwiązanie sprawy" i kontynuację pracy Swiridowa w Polsce.

Według mediów ABW chce wydalenia Rosjanina

Wobec Rosjanina od października 2014 r. toczy się procedura ws. cofnięcia zgody na pobyt rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej, o co wnioskował szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Uzasadnienie i materiały w sprawie są tajne.

Wcześniej, także na wniosek ABW, polskie MSZ cofnęło rosyjskiemu dziennikarzowi akredytację.

Według medialnych doniesień ABW, która od początku nie komentuje sprawy, chce wydalenia 48-letniego Rosjanina z Polski, bo podejrzewa go o działalność szpiegowską. On sam zapewnia, że nie ma związku z rosyjskimi służbami specjalnymi, a w Polsce wykonuje zawód dziennikarza.

Pod koniec kwietnia wojewoda mazowiecki przychylił się do wniosku ABW. Urząd wojewody jest pierwszą instancją w procedurze administracyjnej cofnięcia zezwolenia na pobyt rezydenta długoterminowego UE, drugą jest szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców (UdSC).

Od momentu otrzymania decyzji wojewody, cudzoziemiec ma 14 dni na odwołanie się do szefa UdSC. Zgodnie z ustawą o cudzoziemcach postępowanie odwoławcze "powinno zakończyć się nie później niż w ciągu 2 miesięcy od dnia otrzymania odwołania". Szef UdSC może podtrzymać decyzję wojewody, uchylić ją i skierować do ponownego rozpoznania albo umorzyć. Po uprawomocnieniu się decyzji nakazującej opuszczenie kraju cudzoziemiec ma obowiązek opuścić Polskę w ciągu 30 dni. Jeśli tego nie zrobi, zostanie wydalony przez Straż Graniczną.

W listopadzie ub. r. Swiridow składał wyjaśnienia w Wydziale Spraw Cudzoziemców Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie. Mężczyzna zapewniał, że nie ma związku z rosyjskimi służbami specjalnymi, a w Polsce wykonuje zawód dziennikarza. - W aktach sprawy nie ma nic oprócz dokumentu, w którym jest napisane, że wszystko jest utajnione. Chciałem odtajnienia sprawy, żeby zobaczyć, co tam jest. To jest sprawa polityczna - mówił wówczas. Rosjanin nie wykluczył, że jeśli postępowanie zakończy się odebraniem mu zgody na pobyt w Polsce, to skieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Procedura cofnięcia cudzoziemcowi zezwolenia na pobyt w trybie postępowania administracyjnego podejmowana jest na wniosek ministra obrony, szefa ABW, komendantów Straży Granicznej lub policji.

Urzędnicy podkreślają, że postępowanie wobec Rosjanina jest prawdopodobnie pierwszym tego typu w naszym kraju po zmianie przepisów o cudzoziemcach. Wojewoda musiał uwzględnić kilka okoliczności, m.in.: okres pobytu cudzoziemca w Polsce, jego wiek oraz skutki ewentualnego cofnięcia zezwolenia dla niego i jego rodziny.

PAP/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej