Amerykanie zabili dowódcę Państwa Islamskiego. Odpowiadał za atak na ambasadę USA
Jeden z dowódców Państwa Islamskiego zginął w amerykańskim nalocie. Do ataku dronem doszło w położonym w północnym Iraku Mosulu 15 czerwca - poinformował Pentagon.
2015-06-23, 07:30
Tariq bin al-Tahar bin al-Falih al-'Awni al-Harzi pochodził z Tunezji. Odpowiadał za zorganizowanie zamachu na amerykańską ambasadę w libijskim Bengazi w 2012 roku. Krótko po ataku w Bengazi al-Harzi został zatrzymany, gdy z fałszywym paszportem próbował dostać się do Turcji. Deportowano go do Tunezji. Był tam przesłuchiwany przez agentów FBI, ale tunezyjskie władze po miesiącu go wypuściły.
Rzecznik Pentagonu Steve Warren ocenił, że jego śmierć obniża zdolności Państwa Islamskiego do werbowania do walki w Iraku i Syrii dżihadystów z północy Afryki. Dodał, że zabity bojownik miał szerokie kontakty w światku terrorystycznym zarówno w północnej Afryce jak i na Bliskim Wschodzie.
Jak informują Amerykanie, Tunezyjczyk ponosił odpowiedzialność za szereg ataków na całym świecie i był jednym z pierwszych obcokrajowców, którzy dołączyli do Państwa Islamskiego. Jego brat również jest wysokim rangą dowódcą w organizacji. Za jego głowę USA wyznaczyły nagrodę w wysokości 3 mln. dolarów.
REKLAMA
Koalicja pod wodzą Amerykanów prowadzi regularne naloty na pozycje Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Radykałowie religijni wcześniej opanowali znaczne tereny obu krajów.
IAR/fc
REKLAMA