Szef MON zarzuca "Wprost" kłamstwo. Będzie proces?
Minister obrony odpowiada na publikację Wprost". Tygodnik napisał, że Ministerstwo Obrony Narodowej mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. Swojego ministra broni też premier Ewa Kopacz.
2015-08-10, 22:00
Posłuchaj
Według doniesień gazety, komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę. Urzędnicy mają również zwlekać z podjęciem rozmów offsetowych z Francuzami z Airbus Helicopters. Zdaniem "Wprost" MON "zaczęło grać na zwłokę", a osoby zaangażowane w postępowanie, aby uniknąć odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości, spychają decyzję na kolejny rząd. Tygodnik twierdzi, że konkurenci śmigłowca zakwalifikowanego do etapu testów nie zostali poinformowani o zmianie liczby zamawianych śmigłowców. Przypomina też np. zarzut dotyczący braku składanej belki ogonowej, wymaganej w niektórych wersjach morskich
Pozew jest gotowy
Tomasz Siemoniak powiedział w TVP Info, że ma gotowy pozew procesowy przeciwko tygodnikowi. Uważa on, że gazeta napisała nieprawdę.
- Jestem bardzo zbulwersowany tym, jak ten tygodnik podszedł do sprawy. Ustosunkujemy sie do każdego z kłamstw - powiedział minister.
Do artykułu we "Wprost" odniósł się już 9 sierpnia. Na Twitterze wicepremier napisał między innymi, że publikacja to żart w upalny dzień. Pytał też, że jak 11-osobowa komisja przetargowa mogła coś sfałszować, zwłaszcza, że postępowanie było objęte kontrolą służb specjalnych.
REKLAMA
Minister zadeklarował również, że jego resort wysłał odpowiedzi na szczegółowe pytania dziennikarzy tygodnika. Jak stwierdził, "nie było w nich zarzutów ani nawet ich sugestii". Tomasz Siemoniak stwierdził, że "Wprost" zapytał MON o 4 szczegółowe wymogi przetargu, które są niejawne. Dodał, że jego resort na inne pytania odpowiedział. Niejawne wyjaśnienia zostały przekazane komisji sejmowej - tłumaczył szef MON.
Na Twitterze aktywny był też rzecznik resortu Jacek Sońta, który już w niedzielę informował o wystąpieniu na drogę sądową.
Śmigłowiec spełnia wszystkie warunki
Oburzenia po lekturze artykułu we "Wprost" nie kryje również wiceszef MON Czesław Mroczek, który w resorcie odpowiada za modernizację armii. Materiał "Wprost" nazywał ohydnym kłamstwem.
REKLAMA
Posłuchaj
Mroczek podkreślił, że oferta Airbusa spełnia wszystkie wymagania techniczne. Te uznane za krytyczne były sprawdzane podczas testów, które wypadły bardzo dobrze.
Wiceszef MON odniósł się również do stwierdzenia, które sugeruje, iż kierownictwo resortu - po ogłoszeniu zwycięzcy kontraktu - obecnie zwleka z podpisaniem ostatecznej umowy. Do jej podpisania niezbędna jest część offsetowa, którą negocjuje z Francuzami ministerstwo gospodarki.
REKLAMA
Posłuchaj
Premier stoi za ministrem
Do sprawy odniosła się już premier Ewa Kopacz. Zadeklarowała, że wierzy w uczciwość wicepremiera, ministra obrony Tomasza Siemoniaka w sprawie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. Przypomniała, że przetarg jeszcze się nie zakończył, trwają rozmowy o umowie offsetowej.
- To jest wyjątkowo uczciwy człowiek, bardzo staranny i proszę mi wierzyć, jeśli nawet osobiście sam nie uczestniczył w tych formalnościach przetargowych - bo ma do tego wyznaczonego wiceministra - to na pewno solidnie tego pilnował - podkreśliła Kopacz.
- I dzisiaj, jeśli mam komukolwiek wierzyć w tej sprawie, to wierzę w tej chwili premierowi Siemoniakowi, który mówi: dołożyliśmy wszelkiej staranności do tego, żeby ten przetarg został rozstrzygnięty jak najbardziej obiektywnie, poprawnie i zgodnie z obowiązującym prawem - dodała premier.
"Wprost" mówi o zastraszaniu
Mimo fali krytyki i oskarżeń, redakcja "Wprost" twardo broni swojej publikacji. - Dziwi nas emocjonalna reakcja resortu obrony - powiedział wicenaczelny "Wprost" Bartosz Marczuk. Jego zdaniem, MON tylko zastrasza redakcję. - Media co do zasady są od tego, by kontrolować polityków - przede wszystkim jak wydają publiczne pieniądze - mówi Bartosz Marczuk.
REKLAMA
Posłuchaj
Nieco inaczej do sprawy podchodzi publicysta centrum analitycznego "Polityka Insight" Marek Świerczyński. Zwraca uwagę, że w artykule tygodnika "Wprost" nie ma żadnych twardych faktów, a jedynie informacje, jakie uzyskali dziennikarze od części posłów z sejmowej komisji obrony narodowej. Analityk nie dziwi się szybkim i zdecydowanym reakcjom kierownictwa resortu obrony. Przypomina, że nowe śmigłowce to dla polskiej armii jeden z priorytetów.
REKLAMA
Posłuchaj
Inne oferty nie spełniły warunków
W kwietniu w przetargu na 50 (wcześniej 70) wielozadaniowych śmigłowców w różnych wersjach MON do etapu praktycznych prób sprawdzających podawane parametry zakwalifikowało śmigłowiec H225M (dawniej Eurocopter EC725) Caracal europejskiej firmy Airbus Helicopters.
Dwie pozostałe oferty - PZL Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk - resort odrzucił z powodu niespełnienia wymogów formalnych (jak termin dostaw lub brak uzbrojenia w oferowanej wersji). Podpisanie umowy, wartej ok. 13 mld zł, ma nastąpić jesienią.
Jednym z warunków podpisania umowy jest uruchomienie w Polsce linii produkcyjnej i przekazanie technologii niezbędnych do serwisowania śmigłowców. Airbus Helicopters zapowiada, że jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, w Polsce powstaną nowe miejsca pracy, związane nie tylko z tą umową.
REKLAMA
IAR/PAP/fc
REKLAMA